Snooker - MŚ: "klątwa" nadal działa, Trump nie obroni tytułu!

  • Dodał: Radosław Kępys
  • Data publikacji: 11.08.2020, 23:27

Znamy czterech zawodników, którzy przy jednym stole od jutrzejszego popołudnia będą walczyć w Crucible Theatre o tytuł najlepszego zawodnika świata. Jedno jest pewne – tytułu nie obroni Judd Trump, który przegrał 9:13 z Kyrenem Wilsonem, dopełniając krążącą od lat „klątwę Crucible”.

 

To miała być krótka sesja, jako że Mark Selby do pokonania Neila Robertsona w meczu ćwierćfinałowym potrzebował tylko dwóch partii. Początkiem porannej sesji wydawało się, że wystarczy pół godzinki i… będzie po meczu. Robertson spudłował pierwszą czerwoną, po czym prowadzący rywal zbudował 91 w brejku i wyszedł na 12:5. Kolejna partia mogła być tą ostatnią i nawet powinna. Selby zaczął od 56 w podejściu, był już blisko końca, ale… spudłował, a po dłuższej rozgrywce Australijczyk wygrał frejma ledwie jednym punktem. To dało na chwilę Robertsonowi sporo sił, bo wygrał kolejną wyrównaną partię. Przy wyniku 12:7 można sobie było zadawać pytanie – dotrwamy do przerwy, czy tuż przed nią skończy się mecz. Początkowo wydawało się, że zajdzie ten pierwszy scenariusz – Robertson długo prowadził – zrobił nawet 53 w podejściu, co było pierwszym brejkiem 50+ od… 8. frejma meczu. W końcówce jednak inicjatywę przejął Selby, wyczyścił stół do końca i wynikiem 66:57 zakończył mecz.

 

Mark Selby – Neil Robertson 13:7
70:62, 77(73):0, 76(63):64, 76(72):34, 78(66):16, 0:83(83), 54(54):80(66), 55:80(65), 61:7, 92(92):42, 54:68, 82:16, 49:56, 68:23, 100:30, 76(76):0, 91(91):0, 57(56):58, 45:55, 66:57(53)

 

Numer 21 od dziś może nosić Judd Trump. To właśnie młodego Anglika doścignęła „klątwa Crucible Theatre”, która mówi, że po pierwszym tytule mistrza świata, nie zdobywa się tytułu w kolejnym roku. Tym razem tym, który dopełnia niechlubnego zwyczaju stał się Kyren Wilson, który już po dwóch sesjach prowadził z obrońcą tytułu 10:6. Ostatnią sesję spotkania panowie rozdzielili po równo między siebie – Trumpowi w tym czasie udało się wbić 102. setkę w sezonie (100), a także dołożył 72 i 62 w podejściach. Wilson zaliczył 94 i 104, z czego ten ostatni brejk w partii numer 22, która kończyła całe spotkanie. Czy zwycięski Anglik ma papiery na to, by w tym sezonie zgarnąć wszystko i ograć bardziej utytułowanych rywali?

 

Judd Trump – Kyren Wilson 9:13
1:74(74), 89(85):10, 83(76):4, 29:64, 57(51):61, 30:80(72), 76:4, 11:95(79), 82:73(35), 0:74(65), 88(70):0, 48:52, 83(64):0, 0:118(94), 0:80(80), 47:85(63), 72(72):0, 1:97(94), 100(100):0, 70(62):0, 0:60, 1:127(104)

 

Ronnie O’Sullivan i Mark Williams – ta para miała we wtorek rozegrać dwie sesje i zdecydować o tym, który z kilkukrotnych mistrzostw świata awansuje do finału. Po pierwszej sesji w znacznie lepszej sytuacji był Williams, który prowadził 6:2, ale było wiadomo, że O’Sie wystarczy bardzo niewiele, by wrócić do meczu. I to potwierdziło się już w pierwszej wtorkowej sesji, a drugiej w całym spotkaniu. Po wznowieniu meczu Anglik wbił nawet brejka 54, ale zaskakująco partię przegrał, różnicą ośmiu punktów. Dwie kolejne partie to jednak dominacja Ronniego – 105, 74 w dwóch podejściach i było 4:7. Frejma przed przerwą wygrał Mark Williams i… wtedy utracił swoją zdolność wywierania presji na O’Sullivana. Anglik przejął kontrolę i drugą minisesję wygrał 4:0, doprowadzając do remisu. Pomogły mu w tym m.in. brejki 112 i 54. Remis przed początkiem trzeciej sesji? Taki stan rzeczy premiował raczej faworyzowanego Anglika, ale pierwszymi czterema frejmami panowie podzielili się po równo, mimo że dwa wysokie podejścia – 52 i 104 zanotował tylko Ronnie. Panowie zeszli na 20-minutową przerwę, a gdy wrócili… zdecydowanie lepiej wyglądał pięciokrotny triumfator zawodów w Crucible. Najpierw na dwa brejki (61 i 65) rozłożył zwycięstwo w 21. partii, potem zanotował najwyższe podejście meczu – 133. Było 12:10. Ostatni frejm spotkania był bardzo dramatyczny. Gdy O’Sullivan podszedł do stołu, by przypieczętować mecz, doszło do sytuacji, gdy przy 18 punktach przewagi i 18 na stole Ronnie wbijał niebieską na mecz… Nie trafił, dał grę Williamsowi i ten doprowadził do dogrywki. To było jednak wszystko, na co go było stać. Czarną ostatecznie dobił Ronnie i awansował do kolejnego półfinału MŚ w swojej karierze. Tam kije skrzyżuje ze swoim wielkim rywalem – Markiem Selbym.

 

Mark Williams – Ronnie O’Sullivan 10:13
74(70):0, 0:101(101), 0:87(70), 62:19, 68:28, 72(72):0, 68(56):45, 130(130):0, 62:55(54), 1:105(105), 0:78(74), 64(57):27, 24:76, 25:74, 5:112(112), 20:74(54), 68:29, 10:64, 75:52(52), 5:110(104), 0:126(61,65), 0:133(133), 60:67

 

Po pierwszej sesji ćwierćfinałów, jeśli chodzi o stratę do rywala, najgorzej wyglądała sytuacja Kurta Maflina. Norweg w pojedynku z Anthonym McGillem nie mógł odnaleźć siebie z najlepszych momentów tych mistrzostw i wygrał tylko jednego frejma. We wtorek miało być lepiej i było – przynajmniej na początku. Maflin zaczął od dwóch wygranych partii – m.in. z brejkiem 87. Gdy w Norwegu zakwitła nadzieja, nagle wszystko znikło, bo McGill przed przerwą odpowiedział dwoma wygranymi partiami – w 12. frejmie wbijając 86. Wynik 3:9 nie mógł być zbyt zachęcający, ale w drugiej części porannej sesji Maflin pozbierał się na dobre. Może nie zanotował bardzo wysokich podejść – tylko kolejne podejście 87 w 13. partii, ale w sumie wygrał trzy rozgrywki z czterech i do rywala tracił cztery frejmy – było 6:10. Ostatnia sesja mogła być krótką, ale w przypadku dwóch tak bezpiecznie grających zawodników było wiadomo, że mogło być długo, szczególnie, jeśli Maflin zacznie swój powrót. Pierwszą partię ostatniej sesji wygrał McGill z 92-punktowym podejściem. Kolejne dwa frejmy na swoje konto zapisał jednak Maflin, dochodząc na 8:11. Gdy jednak tuż przed przerwą McGill wbił 75, a na tablicy wyników zrobiło się 12:8, było jasne, że Norwegowi nie da się odwrócić tego meczu. Maflin nie poddał się jednak. Po powrocie z przerwy wbił 69, potem – mimo że we frejmie numer 22 McGill pierwszy podszedł do stołu i miał już 50 punktów przewagi, Norweg odpowiedział 81-punktowym brejkiem. Na tyle było go jednak stać. W ostatniej partii nie było wysokich brejków, McGill prowadził grę, wbijając z czerwonymi najczęściej bilę żółtą. To sprawiło, że wynik 59:11 wystarczył, by wygrać 13. partię w meczu i cały mecz. Dla Anthony’ego McGilla awans do półfinału MŚ to osiągnięcie najlepsze w karierze.

 

Kurt Maflin – Anthony McGill 10:13
25:88(53), 11:68(63), 39:85(78), 72:49, 39:70, 20:66, 0:92(92), 54(54):81(81), 87(87):37, 74:47, 62(62):71, 15:86(86), 87(87):34, 71:5, 69:57(51), 29:65, 22:98(92), 70:17, 89(73):4, 17:83(75), 75(69):6, 81(81):54(50), 11:59

Radosław Kępys – Poinformowani.pl

Radosław Kępys

Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.