NBA: Clippers ulegają niespodziewanie Mavs

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 20.08.2020, 09:03

W najbardziej interesującym i najbardziej zaskakującym spotkaniu poprzedniej nocy w najlepszej koszykarskiej lidze świata, Dallas Mavericks pokonali Los Angeles Clippers 127:114 i wyrównali stan gry w pierwszej rundzie play-off na 1:1.

 

 

Skazani na pożarcie, Brooklyn Nets, byli bardzo blisko pokonania faworyzowanych Raptors w drugim meczu serii. Tuż przed trzecią kwartą podopieczni Jacque Vaughna prowadzili nawet 6 "oczkami" a nawet gdy Dinozaury odzyskały w pewnym momencie kontrolę nad meczem, mogli doprowadzić do dogrywki. W decydującym momencie koszykarze z Nowego Jorku nie wyprowadzili nawet rzutu, a ich błąd wykorzystali chwilę później Garret Temple i Norman Powell, ustalając wynik spotkania na 104:99.

 

Atutów obrońców tytułu jak zwykle szukać można było w zespołowości. Aż czterech zawodników zakończyło mecz z co najmniej 19-punktowym dorobkiem. Najbardziej wyróżniali się jednak Fred VanVleet, kończący spotkanie z double-double (24 punkty, 10 asyst, 5 zbiórek) i wchodzący z ławki Powell, który zamknął starcie z takim samym dorobkiem punktowym jak wspomniany wcześniej Amerykanin. Po drugiej stronie najlepszą "linijkę" miał Caris LeVert (16 punktów, 11 asyst), ale jego skuteczność z gry pozostawiała wiele do życzenia.

 

Toronto Raptors - Brooklyn Nets 104:99 (29:33, 21:20, 24:27, 30:19)

Raptors: Powell 24, VanVleet 24, Lowry 21, Siakam 19, Ibaka 8, Anunoby 6, Thomas 2, Gasol 0, Hollis-Jefferson 0

Nets: Temple 21, Luwawu-Cabarrot 17, LeVert 16, Harris 14, Allen 14, Johnson 12, Chiozza 3, Kurucs 2

Stan serii: 2-0

 

 

Po porażce w pierwszym spotkaniu, tym razem Utah budowali przewagę od wyrzutu sędziowskiego, a w pewnym momencie urosła ona prawie do 30 punktów. Donovanowi Mitchellowi mocno pomagał z ławki Jordan Clarkson, trafiając aż 26 punktów. 

 

O ile Nuggets wiedziało jak punktować, a pokazywały to najlepiej postacie Nikola Jokicia i Michaela Portera Juniora (po 28 punktów), o tyle w obronie po raz kolejny już w tym sezonie raziło bezradnością. Nieporadność ekipy z Denver w defensywie, pozwoliła osiągnąć Mitchellowi bardzo dobrą skuteczność z gry. Aż 10 z 14 jego rzutów doszło do celu.

 

W konsekwencji takich wypadków, Denver zaczęło oszczędzać swoich najlepszych graczy na trzecie starcie. Mimo wysokiej porażki nie są w niej skazani na kolejne niepowodzenie. Dodatkową trudnością może być jednak powrót Mike Conleya, który zasili najprawdopodobniej skład Jazz przed piątkowym meczem.

 

Denver Nuggets - Utah Jazz 105:124 (25:27, 23:34, 29:43, 28:20)

Nuggets: Poter Jr. 28, Jokić 28, Murray 14, Morris 10, Grant 8, Millsap 5, Dozier 5, Daniels 5, Bol Bol 2, Craig 0, Plumlee 0, Cook 0, Bates-Diop 0 

Jazz: Mitchell 30, Clarkson 26, Gobert 19, Ingles 18, O'Neale 9, Niang 7, Mudiay 5, Morgan 5, Bradley 3, Oni 2, Brantley 0 , Williams-Goss 0, Tucker 0

Stan serii: 1-1

 

 

Coraz pewniej do półfinału Konferencji Wschodniej kroczą natomiast Boston Celtics. Jason Tatum wespół z Kembą Walkerem i Jaylenem Brownem rozłożyli na łopatki popularne "Siedemdziesiątki szóstki". Przez pewien czas wydawało się jednak, że gracze z Philadelphii są w stanie przeciwstawić się Celtom. Wygrana pierwsza kwarta stosunkiem 33:27 i wyśmienita postawa Joela Embiida nie zostały jednak wykorzystane, a podopieczni Bretta Browna zaliczyli drugą już porażkę w serii.

 

Patrząc na statystyki można odnieść wrażenie, że poza znakomitym Kameruńczykiem (34 punkty, 10 zbiórek, 3 asysty) mało który z zawodników Philadelphii "dojechał" na nocne spotkanie, a widać było to zarówno w ofensywie, jak i defensywie. W barwach Bostonu najskuteczniejszym zawodnikiem był Tatum z dorobkiem 5 asyst, 5 zbiórek i co najważniejsze 33 punktów. 

 

Boston Celtics - Philadelphia 76ers 128:101 (27:33, 38:24, 33:18, 30:26)

Celtics: Tatum 33, Walker 22. Brown 20, Kanter 10, Smart 10, Williams 9, Wanamaker 7, Langford 6, Fall 3, Green 3, Ojeleye 3, Theis 2, Williams III 0

76ers: Embiid 34, Richardson 18, Milton 14, Harris 13, Scott 6, Neto 5, Horford 4, Korkmaz 3, Burks 2, Thybulle 2, Pelle 0, O-Quinn 0

Stan serii: 2-0

 

 

 

Jedynym rezultatem, który można uznać bez wątpienia za sensację, jest zwycięstwo Dallas Mavericks nad Los Angeles Clippers. Po pierwszym spotkaniu widać było co prawda, że zawodnicy Ricka Carlisle'a tanio skóry nie sprzedadzą, ale aż 13-punktowego zwycięstwa mógł spodziewać się mało kto.

 

Triumf koszykarzy z Dallas jest o tyle niespodziewany, że wywalczony głównie przez zawodników z Europy. Na liście dwóch najlepiej punktujących, ale też mających największy wpływ na grę ekipy z Teksasu, widnieją bowiem nazwiska Słoweńca Luki Doncicia oraz Łotysza Kristapsa Porzingisa. Dodatkowo swój wkład w zwycięstwo miał wieżowiec z Serbii (221 cm) Boban Marjanović.

 

W ekipie Clippers najlepsze statystyki notował Kawhi Leonard (35 punktów, 10 zbiórek, 2 asysty), ale podobnie jak w poprzednim spotkaniu Joel Embiid, miał problemy ze wsparciem od kolegów z drużyny. Szczególnie słabo, jak na swoje umiejętności wypadł Paul George, kończący spotkanie z zaledwie 14 "oczkami"

 

Los Angeles Clippers - Dallas Mavericks 114:127 (25:29, 31:32, 29:37, 29:29)

Clippers: Leonard 35, Williams 23, Morris Sr. 14, George 14, Jackson 11, Harell 10, Zubac 3, Shamet 2, Green 2, Mann 0, McGruder 0, Noah 0

Mavericks: Doncić 28, Porzingis 23, Hardaway Jr. 17, Burke 16, Curry 15, Marjanović 13, Finney Simth 8, Kleber 4, Wright 3, Kidd-Glischrist 0

Stan serii: 1-1