NBA: Heat krok od sensacji

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 05.09.2020, 09:20

Bardzo blisko sprawienia sensacji są gracze Miami Heat, którzy minionej nocy pokonali po raz trzeci Milwaukee Bucks, tym razem 115:100. Niespodziankę sprawiły też Rakiety z Houston, które wygrały z najlepszą drużyną zachodu w sezonie zasadniczym, Los Angeles Lakers.

 

Zgodnie z planem Mike'a Budenholzera toczyło się trzecie spotkanie Miami Heat z Milwaukee Bucks. Najlepsza drużyna Wschodu w sezonie zasadniczym powoli punktowała rywali z Florydy i wydawała się mieć wszystko pod kontrolą. Wszystko do czasu, kiedy rozpoczęła się kwarta numer cztery. Kozły zdobyły w niej tylko 13 punktów, pozwalając przeciwnikom na rzucenie 40 i odebranie sobie tym samym pierwszego triumfu w serii.

 

Aż 17 punktów, ze zdobytych w całym meczu 30, padło w ostatniej część meczu z rąk Jimmy'ego Butlera. Oznacza to, że lider Heat wygrałby ostatnią kwartę z całą drużyną Bucks 17:13. I nie jest to ostatnia zła wiadomość dla Bucks. W historii play-off żadna drużyna nie przegrała bowiem aż tak pokaźnie ostatniej kwarty, co wiąże się z zapisaniem na kartach historii tego niechlubnego rezultatu.

 

Giannis Antetokounmpo, zapytany po meczu czy wierzy jeszcze w odrobienie strat do rywali z Miami odpowiedział, że nie ma wątpliwości o sile swojej drużyny. Najpopularniejszy zawodnik Milwaukee musi sobie jednak najpierw poradzić ze swoimi problemami. W nocy podkręcił kostkę, a sam nie został nawet najlepiej punktującym graczem w swojej drużynie.

 

Miami Heat - Milwaukee Bucks 115:100 (29:30, 21:27, 25:30, 40:13)

Heat: Butler 30, Adebayo 20, Crowder 17, Dragić 15, Herro 13, Robinson 6, Iguodala 6, Jones Jr. 6, Nunn 2, Leonard 0, Vincent 0

Bucks: Lopez 22, Antetokounmpo 21, Middleton 18, Hill 13, DiVincenzo 10, Bledsoe 8, Matthews 6, Williams 2, Korver 0, Connaughton 0

Sten serii: 3-0

 

 

 

Noc z piątku na sobotę zdecydowanie nie była czasem dla liderów. Chwilę po porażce Bucks, swój mecz przegrali bowiem Los Angeles Lakers. Faworyci rozgrywek zmierzyli się z nietypowym stylem Rakiet, zbudowanym na dynamicznej grze niskich graczy, i w starciu tym zdecydowanie ulegli. 

 

Popularni Lakersi przegrali trzy z czterech kwart, w tym najbardziej dotkliwie tę ostatnią, którą rozpoczęli od beznadziejnej serii ofensywnej (3:16 w zaledwie trzy minuty). Wielką rolę odgrywał w tym James Harden, kończący spotkanie z 36 punktami.

 

Swój blask zdecydowanie stracił LeBron James. Dzisiejsza zdobycz Amerykanina to zaledwie 20 punktów, 7 asyst i 8 zbiórek. Nieco lepszy był Anthony Davis (25 punktów, 14 zbiórek), ale i tak postawę dwóch największych gwiazd żółtej części Los Angeles można uznać w play-off za rozczarowującą. Żeby sprzeciwić się oryginalnemu stylowi Rockets, James i Davis będą musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Pierwsza okazja do tego już w nocy z niedzieli na poniedziałek.

 

Los Angeles Lakers - Houston Rockets 97:112 (28:29, 27:34, 24:22, 18:27)

Lakers: Davis 25, James 20, Caruso 14, Green 10, Kuzma 8, Rondo 8, Caldwell-Pope 5, McGee 4, Waiters 2, Howard 1, Morris 0, Dudley 0, 

Rockets: Harden 36, Westbrook 24, Gordon 23, Rivers 10, Green 7, Tucker 6, Covington 6, House Jr. 0, McLemore 0, Frazier 0

Stan serii: 0-1