NBA: Bucks ratują się po dogrywce, Giannis z urazem

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 07.09.2020, 08:45

Milwaukee Bucks potrzebowali dogrywki do pokonania Miami Heat w czwartym meczu półfinału Konferencji Wschodniej 118:115. Na zachodzie Lakersi wyrównali natomiast stan serii z Rakietami Houston, dzięki wyśmienitej grze liderów.

 

W czwarty mecz pomiędzy Milwaukee Bucks a Miami Heat doskonale wszedł lider Kozłów - Giannis Antetokounmpo. Grek dwoił się i troił i sam utrzymywał przy życiu Bucks, którzy w samej pierwszej kwarcie pozwolili na moment odjechać rywalom na ponad 10 punktów. W nieco ponad 10 minut Giannis zdobył 19 punktów i był zdecydowanym prowadzącym w niemalże wszystkich najważniejszych dla spotkania statystykach.

 

Po jednej z podkoszowych penetracji podkręcił jednak kostkę, z którą już wcześniej miał problemy i z grymasem bólu opuszczał parkiet świadomy, że nie zdoła pomóc już drużynie podczas pozostałych minut. Koledzy z drużyny Greka fantastycznie poradzili sobie jednak bez lidera i doprowadzili do dogrywki.

 

W niej swój wielki moment miał Khris Middleton, który zdobył aż 9 spośród 11 rzuconych przez swoją drużynę punktów. Skrzydłowy Milwaukee spędził na boisku 48 minut, ale żadnej z nich nie zmarnował. Brylował nie tylko w ataku, ale kiedy trzeba pomagał w obronie, która odgrywała szczególną rolę w ostatnich akcjach meczu.

 

Po drugiej stronie double-double padło łupem Bama Adebayo (26 punktów, 12 zbiórek, 8 asyst), 20 oczek dołożył też Duncan Robinson. Niestety, tylko po 17 zdołali zdobyć Goran Dragić oraz Jimmy Butler, którzy zostali wzorowo odcięci od dyrygowania zespołem z Florydy.

 

Miami Heat - Milwaukee Bucks 115:118 (31:22, 17:28, 40:35, 19:22, 8:11)

Heat: Adebayo 26, Robinson 20, Crowder 18, Butler 17, Dragić 17, Herro 11, Olynyk 3, Nunn 3, Iguodala 0, Jones Jr. 0

Bucks: Middleton 36, Antetokounmpo 19, Lopez 14, Bledsoe 14, Hill 12, DiVincenzo 10, Williams 5, Matthews 3, Korver 3, Connaughton 2

Stan serii: 3-1

 

 

 

 

 

 

Lakers wyrównali stan gry z Hoston Rockets, lecz nie ominęli problemów. Na przerwę schodzili z 16-punktową przewagą, ale trzecią kwartą przegraną 23:41 dali sobie odebrać prowadzenie. W oczy podopiecznych Franka Vogela zajrzało widmo drugiej już porażki w serii z Rakietami, jednak ostatecznie LeBron James oraz Anthony Davis z pomocą kolegów wrócili na czoło i do samego końca kontrolowali sytuację na parkiecie.

 

Liderzy zespołu z Miasta Aniołów zakończyli mecz z podwójnymi zdobyczami. Anthony Davis zebrał 34 punkty, 10 zbiórek oraz 4 asysty, a James zaliczył 28 punktów, 11 zbiórek i 9 asyst. Po raz pierwszy od dawna dwaj czołowi zawodnicy Lakersów byli obaj w wysokiej formie. Wcześniej zdarzało się bowiem, że w lepszych momentach Davisa, gorsze dni miewał James i na odwrót.

 

Największym problemem Rakiet wydaje się słaba postawa ławki. W drużynie Mike'a D'Antoniego punktowało zaledwie sześciu zawodników, a cały dorobek rezerwowych zdobył swoimi 13 punktami Danuel House Jr. Wobec 41 punktów ławki Lakersów, był to wynik co najmniej przeciętny i z pewnością decydujący o losach drugiego spotkania między drużynami.

 

Los Angeles Lakers - Houston Rockets 117:109 (36:20, 31:31, 23:41, 27:17)

Lakers: Davis 34, James 28, Morris 16, Kuzma 13, Rondo 10, Green 9, Caldwell-Pope 5, Caruso 2, McGee 0, Waiters 0

Rockets: Harden 27, Gordon 24, Tucker 18, Covington 17, House Jr. 13, Wesbrook 10, Green 0, Rivers 0, McLemore 0

Stan serii: 1-1