PlusLiga: "Malinowski show" w Bełchatowie! Trzy punkty jadą do Zawiercia!

  • Dodał: Radosław Kępys
  • Data publikacji: 20.09.2020, 17:14

To był mecz, który zapamiętamy m.in. przez niesamowitą grę Mateusza Malinowskiego. Atakujący Aluronu CMC Warty Zawiercie zdobył 30 punktów w meczu z PGE Skrą Bełchatów i przysłużył się bardzo wydatnie do wygranej 3:1 (27:25, 24:26, 24:26, 23:25).

 

PGE Skra Bełchatów i Aluron CMC Warta Zawiercie w inauguracyjnej kolejce siatkarskiej Plus Ligi rozegrały trudne mecze. Wielokrotni mistrzowie Polski mierzyli się ze skazywanym na dolne rejony tabeli Cuprum Lubin, ale wygrali dopiero po trudnym i długim czterosetowym starciu – 3:1. Zawiercianie we własnej hali mierzyli się z rewelacyjnym Jastrzębskim Węglem. Mecz był jeszcze bardziej dramatyczny i skończył się wynikiem 3:2 dla JSW. Styl gry siatkarzy ze Śląska był jednak na tyle obiecujący, że nawet wyjeżdżając w ten weekend do Bełchatowa, podopieczni Igora Kolakovicia mogli myśleć o punktach.

 

Oba zespoły weszły w mecz dość spokojnie. Pierwszą próbę przejęcia inicjatywy zaliczyli goście z Zawiercia, ale gdy wyszli na dwupunktowe prowadzenie, zaraz i tak po bloku na Garettcie Muagututii był remis 5:5.  Bełchatowianie od początku mieli za to problem z dobrym serwisem, psując sporo piłek. Jeden punkt przewagi gospodarzy utrzymywał się aż do czasu, gdy zablokowany przez Mateusza Bieńka został Dominik Depowski. To dało na tyle duży komfort Skrze, że zatrzymała się ona dopiero przy wyniku 13:9. Po momencie dominacji, goście szybko się podnieśli. Dużo bronili, ładnie grali też na siatce i po kilku atakach pary Niemiec – Depowski wszystko wróciło na remis – 14:14. Znowu obie ekipy musiały się starać o wypracowanie przewagi. Do samego końca partii nie było w niej jednak zdecydowanego faworyta. Wiele pomogły zagrywki Milada Ebadipoura i skończone ataki Dusana Petkovicia, po których zrobiło się 22:20, na to jednak odpowiedział po chwili Mateusz Malinowski, grając dwie rewelacyjne zagrywki. Ostatecznie, doszło do gry na przewagi. Set zakończył się dość szybko – po kontrze skończonej przez Ebadipoura gospodarze wygrali 27:25.

 

Początek drugiego seta lepszy dla zawiercian, ale tylko do asa serwisowego Milana Katicia, po którym zrobił się remis. Po stronie gości nadal jednak wysoką skuteczność utrzymywali Mateusz Malinowski i Dominik Depowski, w szeregach gospodarzy dużą skuteczność w ataku utrzymywał Dusan Petković. W drugim secie dość długo był to wyrównany mecz. Wymiana ciosów mogła się naprawdę podobać. Skra w środkowej fazie seta uzyskała dwupunktową przewagę. Niby niewiele, ale gra punkt za punkt wystarczyła,, by grać na takim zapasie przez długi fragment tej partii. Dopiero skończony atak Mateusza Malinowskiego na 17:17 dał remis i znowu zwiastował zaciętą końcówkę. Początkowo, inicjatywę miało Zawiercie, ale po błędach Flavio Gualberto i Muagututii, minimalne prowadzenie znowu objęli gospodarze – i to w ważnym momencie. Ciągle wynik oscylował o remis i doszło do gry na przewagi. Tym razem jednak lepiej zakończyła się ona dla zawiercian, którzy po asie serwisowym świetnego w niedzielę Mateusza Malinowskiego wygrali seta 26:24, co zagwarantowało, że mecz nie skończy się wynikiem 3:0.

 

Oba zespoły trzeciego seta bardzo dobrze zaczęły na środku. Rozgrywający nie bali się grać szybko do swoich zawodników w tej części boiska. Nadal wynik nie dawał przewagi żadnej ze stron. W pewnym momencie bełchatowianie zaczęli mieć przewagi w elemencie wybloku, co pozwoliło im dostać kilka kontr. Po drugiej stronie atak właściwie w całości na swoich barkach trzymał Malinowski. Przez dużą część seta przewagę jednak miała Skra. Więcej argumentów, większa różnorodność siatkarskich rozwiązań, to miało dać zwycięstwo w tej partii. W pewnym momencie było już 18:15, a taka przewaga w tym meczu była dużą rzadkością. To nie podłamało jednak gości. Nagle na siatce włączył się w świetnym stylu Patryk Niemiec i po dwóch kolejnych blokach był już remis. Co to zwiastowało? Czy kolejną partię wygraną przez którąś z drużyn na przewagi? Tak jest. Dwie udane akcje Ebadipoura dały Skrze dojście do rywali na 24:24. To jednak nie dało gospodarzom komfortu. Garett Muagututia dwoma zagrywkami zasiał spustoszenie w przyjęciu gospodarzy, druga z nich nie została dobrze przyjęta i Aluron dość niespodziewanie był już pewny punktu w Bełchatowie, po wygraniu seta 26:24.

 

Nie pomagało wsparcie kibiców i atut własnego boiska. W niedzielę Skra musiała się bronić przed porażką za trzy punkty. Zaczęło się nieźle, bo od dwóch punktów zdobytych w czwartym secie. Po asie serwisowym Ebadipoura było już 4:1. W kilku akcjach bełchatowianie wyglądali trochę lepiej, jak w poprzednich dwóch partiach, wreszcie regularnie kończone były ataki, więc przewaga utrzymywała się na poziomie kilku punktów. Znowu jednak chwila rozprężenia mogła kosztować Skrę całą wypracowaną przewagę, bo z czterech oczek, po ataku z przechodzącej piłki zrobił się remis. Kilka kolejnych chwil sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Najpierw dwa punkty przewagi uzyskała Skra, a potem swoje „Malina show” kontynuował Mateusz Malinowski i po kolejnym jego ataku, goście wyszli na prowadzenie 16:15. Potem, jak to już tradycyjnie w tym meczu, tuż przed decydującymi piłkami sytuacja ustabilizowała się na wyniku remisowym. W końcówce czwartej partii mecz wyszedł na kosmiczny poziom. Rzadko która drużyna kończyła akcję przy pierwszej okazji, zawodnicy niesamowicie spinali się w obronie. Zawiercianie znowu lepiej rozegrali końcówkę. Mecz atakiem z lewego skrzydła skończył Garett Muagatutia.

 

Niespodzianka stała się faktem. Drużyna z Zawiercia pierwszy raz w historii Plus Ligi wygrała na trudnym terenie w Bełchatowie i po dwóch kolejkach mogła być wyjątkowo ukontentowana. Zdobyć 4 punkty na meczach z Jastrzębskim Węglem i PGE Skrą Bełchatów to duża rzecz.

 

PGE Skra Bełchatów – Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (27:25, 24:26, 24:26, 23:25)

PGE Skra: Milan Katić, Milad Ebadipour, Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek, Norbert Huber, Dusan Petković – Kacper Piechocki (L)

Aluron CMC Warta: Patryk Niemiec, Mateusz Malinowski, Dominik Depowski, Flavio Gualberto, Maximiliano Cavanna, Garrett Muagututia – Michał Żurek (L)

Radosław Kępys – Poinformowani.pl

Radosław Kępys

Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.