EBL: zwycięstwo Pszczółki Startu w Sopocie, zdecydowała druga połowa

  • Dodał: Kamil Karczmarek
  • Data publikacji: 04.10.2020, 21:52

Dzisiaj rozegrano aż cztery spotkania 7. kolejki Energa Basket Ligi. W najciekawszym z nich Trefl Sopot przegrał 70:76 z Pszczółką Startem Lublin.

 

W Sopocie spotkały się Trefl i Pszczółka Start Lublin, które znajdują się w czołówce tabeli Polskiej Ligi Koszykówki. Z powodu obostrzeń związanych z pandemią mecz w Ergo Arenie został rozegrany bez udziału publiczności. Obydwa zespoły zaczęły spotkanie bardzo słabo. Przez pierwsze trzy minuty dwie drużyny rozegrały tylko po jednej akcji zakończonej punktami. W pierwszej kwarcie Trefl maksymalnie miał tylko 5 punktów przewagi.

W drugiej części gry gospodarze odskoczyli rywalom, dzięki celnym rzutom za trzy punkty. W tym elemencie gry brylował przede wszystkim Karol Gruszecki. Sopocianie prowadzili nawet 38:24. Po zmianie stron sytuacja na placu gry uległa zmianie. Pszczółka Start skorzystała ze słabszej skuteczności Trefla i prawie odrobiła straty. Na dwie minuty przed końcem kwarty gości na prowadzenie wyprowadził Damian Jeszke, który dostał piękne podanie od Lestera Medforda. Przed czwartą kwartą Trefl prowadził jeszcze 52:51, a później miał nawet 9 punktów przewagi.

Goście z Lublina zmotywowali się jeszcze na ostatnie minuty i z biegiem czasu odrobili straty. W końcówce ważne trójki trafili Kamil Łączyński i Sherron Dorsey-Walker. Zespół z Sopotu faulował jeszcze rywali, ale byli oni skuteczni na linii rzutów wolnych. Start ostatecznie wygrał 76:70. O wygranej gości zdecydowała druga połowa, w której 15 punktów zdobył Sherron Dorsey-Walker. Amerykanin do przerwy nie trafił do kosza. Najskuteczniejszy na boisku był Karol Gruszecki, który rzucił 20 punktów.

Trefl Sopot - Pszczółka Start Lublin 70:76 (17:12, 21:15, 14:24, 18:25)

Tylko przez pierwsze pięć minut koszykarze z Dąbrowy Górniczej byli w stanie utrzymać tempo Spójni. Kiedy ich licznik stanął na 12 punktach, długo nie mogli poradzić sobie z trafieniem najprostszych rzutów, a w tym czasie podopieczni Jacka Winnickiego "odjechali" na bezpieczną przewagę. Amerykanie grający w barwach drużyny ze Stargardu rozłożyli ciężar zdobywania punktów między siebie, łatwo myląc nie najlepszą obronę w ligowej stawce. Choć MKS odrobił część strat, to wynik 43:28 do przerwy, zdawał się przesądzać o losach spotkania.

 

Zawodnicy Alessandro Magro zdołali doprowadzić nawet do stanu 57:49, ale wtedy trójki Tarranta, Cowelsa i Młynarskiego ponownie wysunęły na zdecydowane prowadzenie koszykarzy Spójni. Problemem Dąbrowy Górniczej nie tylko w końcówce, ale również przez cały mecz, był nierówny skład. Oprócz Moore'a (grał całe 40 minut!), Wilson i Killeya-Jonesa, trudno było znaleźć w barwach ekipy ze Śląska, gracza, który wziąłby na siebie odpowiedzialność za grę zespołu. Dość powiedzieć, że wszyscy Polacy MKS-u zdobyli przez całe spotkanie łącznie 9 punktów. Przy takim obrocie spraw niemożliwy był inny wynik niż wysokie zwycięstwo gospodarzy, którzy ostatecznie domknęli spotkanie przy stanie 82:67.

 

PGE Spójnia Stargard - MKS Dąbrowa Górnicza 82:67 (21:12, 22:16, 14:13, 25:26)


W Ostrowie Wielkopolskim Arged BMSlam Stal podejmowała WKS Śląsk Wrocław. Początek był wyrównany, ale w drugiej kwarcie gospodarze od stanu 20:21 wyszli na prowadzenie 31:21. W trzeciej odsłonie meczu Stal miała prawie 20 punktów przewagi, ale Śląsk zaczął odrabiać straty. W ostatnich minutach różnica wynosiła zaledwie 2 oczka, ale ostrowianie nie pozwolili się dogonić. Mecz zakończył się wynikiem 76:72. Dla Śląska 23 punkty zdobył Aleksander Dziewa. Najskuteczniejszym graczem Stali był Jakub Garbacz, który rzucił 21 punktów.

Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski - WKS Śląsk Wrocław 76:72 (18:14, 23:20, 23:18, 12:20)

W Gliwicach GTK spotkało się z Polpharmą Starogard Gdański. Początek meczu należał do gospodarzy, którzy wypracowali kilka punktów przewagi. Pod koniec pierwszej kwarty Polpharma zaczęła trafiać rzuty za trzy i przejęła prowadzenie. Drużyna z Kociewa utrzymywała przewagę przez kolejne minuty. Do przerwy goście wygrywali 45:36. GTK wyrównało na minutę przed końcem trzeciej kwarty. W ostatniej części meczu gra toczyła się cios za cios, ale nie było tak do samego końca. Na ponad 2 minuty przed ostatnią syreną gospodarze wywalczyli kilka punktów przewagi i przechylili szalę na swoją korzyść, ostatecznie odwracając losy meczu. Liderem GTK Gliwice był Jordon Varnado, który zdobył aż 30 punktów.

GTK Gliwice - Polpharma Starogard Gdański 91:77 (21:24, 15:21, 25:17, 30:15)

Przygotowali: Kamil Karczmarek i Igor Wasilewski

Kamil Karczmarek – Poinformowani.pl

Kamil Karczmarek

Pasjonat sportu, a przede wszystkim igrzysk olimpijskich. Na portalu zajmuję się każdą odmianą kolarstwa, a także koszykówką, narciarstwem dowolnym, snowboardem, piłką ręczną i hokejem na lodzie.