Carabao Cup: Spurs w finale Pucharu Ligi!
Daniel/https://www.flickr.com/photos/57511216@N04/49080132296/

Carabao Cup: Spurs w finale Pucharu Ligi!

  • Data publikacji: 05.01.2021, 22:55

Pewne zwycięstwo Kogutów w półfinale EFL Cup pozytywnie nastraja otoczenie klubu na kolejne starcia zespołu. Portugalskiego szkoleniowca bez wątpienia cieszyć może dobra forma motoryczna podopiecznych.

 

Skład wystawiony przez Jose Mourinho był niemalże kopią tego z ligowego spotkania. Główną zmianą był Sissoko wystawiony w miejsce Harry'ego Winksa. The Special One podszedł do konkurentów z Championship z szacunkiem. Zespół Brentford w zeszłym sezonie otarł się o awans do Premier League, gdzie z trzeciego miejsca w tabeli awansował do baraży. W finale uległ jednak Fulham, które na dzień dzisiejszy zasiada w gronie najlepszych angielskich klubów. Pszczoły to ekipa z ambicjami, zatem starcie z solidnym rywalem z pierwszej klasy rozgrywkowej było drogowskazem, czy ich rozwój podąża w odpowiednim kierunku. Jak się okazało ambicje nie zawsze okazują się wystarczające w przypadku, gdy adwersarzem jest klasowa grupa zawodników.

 

Olbrzymi, pusty Tottenham Hotspur Stadium wyglądał tego wieczoru monumentalnie i nie przyjął gości zbyt przyjaźnie. Od pierwszych minut gospodarze zaznaczali swoją wyższość techniczną i taktyczną dominując drugoligowych przeciwników. Nabuzowani zawodnicy w białych strojach raz po raz szturmowali pole karne Pszczół. Okazjonalne wypady przyjezdnych na połowę wyżej notowanego rywala wydawały się rwane, co było wynikiem wysokich ambicji i brakiem spokoju podopiecznych Thomasa Franka. Pomimo widocznej różnicy umiejętności i opanowania w operowaniu futbolówką, przybysze nie sprawiali wrażenia wystraszonych czy przytłoczonych ciężarem ich kontrkandydata do awansu. Najbardziej eksploatowana w ekipie Brentford była lewa strona, w której Henry, Jensen oraz Canos starali się zaskoczyć Auriera i resztę. Iworyjczyk wychodził ze wszelkich opresji obronną ręką i wspierał ofensywne poczynania swoich boiskowych partnerów.

 

Moussa Sissoko wychodząc na pozycję po dośrodkowaniu z lewej strony boiska zaskoczył defensywę gości, otwierając wynik spotkania strzałem z główki w 13. minucie. Na pochwałę zasługuje świetne dogranie Reguilona, który od pierwszych minut imponował swoją dynamiką. Hiszpan w duecie z Sonem napędzał akcje gospodarzy. Oba zespoły stosowały pressing drużynowy, przez co rozgrywka obfita była w przejęcia i wysokie tempo konstruowanych akcji, kosztem niższej dokładności.

 

Drugie 45 minut rozpoczęło się od dwóch składnych akcji przyjezdnych, w obu przypadkach strzały blokowali stoperzy Kogutów. W odpowiedzi gospodarze wyprowadzili atak prawym skrzydłem, zakończony niecelnym strzałem Auriera. W 64. minucie padła bramka po wykonanym przez gości rzucie rożnym, jednak popularny angielski arbiter korzystając z technologii VAR nie uznał trafienia Toneya. Micheal Dean dopatrzył się spalonego. Fantastyczne podanie prostopadłe zaadresowane przez Ndombele w 70. minucie zostało zamienione na bramkę przez koreańskiego strzelca miejscowych. Czerwona kartka za brutalny faul Dasilvy na Hojbjergu zamknęła mecz.

 

Tottenham przez znaczną część meczu kontrolował przebieg gry. Trudno nie docenić zaangażowania Harry’ego Kane’a do gry w destrukcji. Spotkanie było twarde, jak na brytyjski charakter futbolu przystało.

 

Tottenham Hotspur – Brentford 2:0 (1:0)

Bramki: 13’ Sissoko, 70’ Son

Tottenham Hotspur: Lloris – Reguilon (71’ Davies), Dier, Sanchez, Aurier – Hojbjerg (86’ Tanganga), Sissoko – Son (89’ Carlos), Ndombele, Lucas (71’ Winks) - Kane

Brentford: Raya – Henry, Bech Sorensen, Pinnock, Dalsgaard – Jensen, Janelt (74’ Marcondes), Dasilva – Canos (74’ Fosu), Toney, Mbeumo (81’ Forss)

Żółte kartki: Reguilon - Canos, Janelt, Mbeumo

Czerwone kartki: Dasilva

Sędzia: Michael Dean