Porażka z Rosją w pierwszym meczu Final Six Ligi Narodów; triumf Francji

  • Dodał: Inga Świetlicka
  • Data publikacji: 04.07.2018, 20:00

W pierwszym meczu turnieju finałowego Ligi Narodów Polacy ulegli reprezentacji Rosji w czterech setach. Rywale byli silniejsi, a wyrównaną walkę z siatkarzami „Sbornej” toczył jedynie Bartosz Kurek. W starciu Francji i Brazylii po tie-breaku triumfowali podopieczni Laurenta Tillie.

 

Polska drużyna na turniej finałowy Ligi Narodów nie przyjechała w roli faworyta imprezy. Trener Vital Heynen wciąż szuka optymalnego ustawienia, sprawdza siatkarzy na poszczególnych pozycjach i rotuje składem. Do Lille nie zabrał kilku kluczowych graczy – m.in. Piotra Nowakowskiego, Dawida Konarskiego i kapitana Michała Kubiaka.

 

Przewidzieć na co stać Polaków we Francji było prawie niemożliwe – w fazie interkontynentalnej nasz zespół potrafił zagrać wyśmienicie i odnieść przekonujące zwycięstwa z drużynami ze światowej czołówki, by po tygodniu zmienić się nie do poznania i w szeregu meczów nie ugrać choćby seta. Ciągłe zmiany w składzie z jednej strony zaskakują rywali, z drugiej utrudniają zgranie i wypracowanie meczowych schematów.

 

W inaugurującym turniej finałowy starciu z Rosją faworytem byli siatkarze „Sbornej”. Choć kilka tygodni temu podopieczni Vitala Heynena rozprawili się z nimi w trzech krótkich setach, dziś po drugiej stronie siatki stanęła inna drużyna. Do rosyjskiej ekipy na finały dołączyli m.in. Maksim Michajłow i Dmitrij Wołkow – dwóch najlepszych siatkarzy ubiegłorocznych mistrzostw Europy w Polsce.

 

Z wyjściowego składu, który w pierwszej rundzie Ligi Narodów gładko pokonał Rosję pozostało jedynie dwóch zawodników: Grzegorz Łomacz i Paweł Zatorski. Trener Vital Heynen w finałach postawił na młodzież – od pierwszych piłek zagrali dziś Jakub Kochanowski, Bartosz Kwolek i Aleksander Śliwka. Początek spotkania w wykonaniu Polaków był nerwowy – sporo błędów i niedokładności, niepewne przyjęcie. Rosjanie wykorzystali swoje atuty i szybko wypracowali sobie kilka punktów przewagi. Z czasem Biało-Czerwoni uporządkowali grę i doprowadzili do wyrównania (10:10). Boisko musiał opuścić kontuzjowany Mateusz Bieniek, którego zastąpił Bartłomiej Lemański. Dobrze w ataku spisywał się Kurek, który niemal w pojedynkę walczył z Rosjanami. Nasza gra skończyła się jednak, gdy w polu zagrywki stanął Dmitrij Wołkow. Po serii mocnych serwisów rosyjskiego przyjmującego „Sborna” zdobyła siedem punktów z rzędu i objęła prowadzenie 23:16. Trener Heynen szukał zmian – na parkiecie pojawili się Szalpuk, Łomacz i Muzaj – ale na niewiele się to zdało. Rosjanie pewnie triumfowali do 18.

 

Drugą partię rozpoczęliśmy z Szalpukiem i Lemańskim. Gra była bardziej wyrównana niż w inauguracyjnej odsłonie, choć nasz atak wciąż opierał się głównie na Bartoszu Kurku. Więcej błędów popełniali rywale, dzięki czemu wynik długo oscylował w granicach remisu. Po drugiej przerwie technicznej rosyjski blok zatrzymał naszego atakującego i przewaga podopiecznych Siergieja Szlapnikowa wzrosła do czterech oczek (18:14). Dzięki sprytnym zagraniom Szalpuka ze skrzydeł udało się złapać kontakt z rywalem (19:18), ale najważniejsze piłki w secie padły łupem przeciwników. Drugiego setbola ze środka boiska wykorzystał Dmitrij Muserski.

 

W trzecim secie Rosjanie trochę przysnęli, co skrzętnie wykorzystali polscy siatkarze. Biało-Czerwoni szybko objęli prowadzenie 8:4, a na boisku, by wzmocnić siłę ataku, pojawił się Bartosz Bednorz w miejsce Aleksandra Śliwki. Polacy dobrze grali blokiem i wyblokiem, punktować w końcu zaczęli także nasi środkowi. Niezawodny w ataku Kurek kończył kolejne piłki. Trener Szlapnikow zrobił podwójną zmianę, ale Rosjanie nie mogli znaleźć sposobu na skutecznie grających Polaków. W końcówce nasz zespół stracił kilka punktów, jednak wypracowana wcześniej przewaga wystarczyła, by wygrać seta do 22.

 

Początek czwartej partii był wyrównany, ale seria punktowych bloków Rosjan przed pierwszą przerwą techniczną sprawiła, że Polacy szybko musieli rzucić się do odrabiania strat. Vital Heynen wprowadził do gry trzech nowych zawodników: Muzaja, Drzyzgę i Śliwkę, jednak rosyjska ściana była dla nas nie do przejścia. Ani się obejrzeliśmy, a „Sbrona” prowadziła już 10:4. Biało-Czerwoni ambitnie gonili wynik, ale gdy tylko udawało nam się zdobyć kilka punktów z rzędu, Rosja skutecznie powstrzymywała nas na siatce i odzyskiwała przewagę. Rywale byli lepsi w każdym elemencie i zasłużenie triumfowali w czterech setach. Na plus spotkanie z Rosją może zaliczyć jedynie Bartosz Kurek, który przez trzy sety utrzymywał bardzo wysoką skuteczność ataku, zdobywając 23 punkty.

 

Jutro podopieczni Vitala Heynena zagrają z ekipą USA. Aby zachować szanse na awans do półfinałów turnieju w Lille muszą to spotkanie wygrać za trzy punkty. 

 

Rosja - Polska 3:1 (25:18, 25:23, 22:25, 25:17)

Rosja: Kowaliow (5), Michajłow (16), Wolwicz (8), Muserski (14), Wołkow (17), Kliuka (13), Sokołow (L) oraz Poletajew (1) i Kobzar
Polska: Łomacz (1), Kurek (23), Kochanowski (8), Bieniek (1), Kwolek (1), Śliwka (5), Zatorski (L) oraz Lemański (2), Muzaj (5), Bednorz (1), Schultz i Drzyzga

 

Drugim meczem dnia było spotkanie grupy A pomiędzy gospodarzem turnieju - Francją i reprezentacją Brazylii. Pojedynek od początku do końca był bardzo wyrównany, a o zwycięstwie decydował dopiero tie-break. Obie drużyny zafundowały kibicom prawdziwą siatkarską ucztę, w której nie brakowało pięknych zagrań i dramatycznych zwrotów akcji.

 

Lepiej w mecz weszli siatkarze z Ameryki Południowej, którzy od początku narzucili „Trójkolorowym” swój styl gry. Pierwsza odsłona spotkania toczyła się pod dyktando Canarinhos, jednak Francuzi przebudzili się w drugim secie – pewnie wygranym do 20. Trzecia partia to znów lepsza gra podopiecznych Renana dal Zotto. Brazylijczyków z uderzenia nie wybiła nawet groźnie wyglądająca kontuzja kolana podstawowego przyjmującego – Mauricio. Francuzi po raz kolejny musieli odrabiać straty i po raz kolejny im się to udało. Zawodnicy Laurenta Tillie doprowadzili do tie-breaka, a tam walka rozpoczęła się od początku.

 

Po wyrównanej grze punkt za punkt w połowie piątego seta gospodarze zaczęli budować przewagę. Dzięki dobrym zagrywkom Earwina N’Gapetha objęli prowadzenie 10:6, ale Brazylia nie zamierzała się poddać. Siatkarze z Ameryki Południowej odrobili część strat, jednak „Trójkolorowi” nie dali się dogonić. Mecz efektownym atakiem ze środka zakończył Le Goff i to Francuzi cieszyli się ze zwycięstwa przed własną publicznością.

 

Francja - Brazylia 3:2 (22:25, 25:20, 21:25, 25:22, 15:13)
Francja: Boyer (25), N'Gapeth (23), Le Roux (8), Le Goff (8), Toniutti, Tillie, Grebennikov (L) oraz Rosard (8), Lyneel (1), Patry i Brizard
Brazylia: Wallace (21), Loh (10), Lucas (8), Mauricio Borges (6), Isac (2), Bruno (3), Thales (L) oraz Mauricio Souza (11), Douglas (5), Evandro (3), William (1) i Eder 

Inga Świetlicka

Miłośniczka sportu, kultury i podróżowania. Mól książkowy oraz kibic polskich olimpijczyków i paraolimpijczyków.