Polacy żegnają się z turniejem finałowym Ligi Narodów, Brazylia pokonuje Serbię

  • Dodał: K K
  • Data publikacji: 05.07.2018, 19:39

Po wczorajszym nieudanym występie polska drużyna narodowa mierzyła się z reprezentacją USA, rozpoczynającą swój udział w turnieju finałowym Ligi Narodów. Przegrywając drugie spotkanie utraciliśmy szansę na awans do najlepszej czwórki. Porażkę poniosła także Serbia, nad którą wyraźnie przeważała drużyna Brazylii.

 

Pierwszego seta Polacy rozpoczęli od jednopunktowego prowadzenia na pierwszej przerwie technicznej. Mimo początkowych kłopotów w polu serwisowym, Amerykanie poprawili swoją zagrywkę, utrudniając nam przyjęcie piłki. Do drugiej przerwy technicznej mogliśmy zobaczyć przedłużone akcje, dzięki świetnym obronom obu drużyn. Tym razem to reprezentacja USA schodziła na regulaminowy czas z jednym punktem z przodu. Chwila przerwy nie zmieniła zbyt wiele w przebiegu meczu. Obie drużyny grały punkt za punkt, zdobywając je zarówno po swoich akcjach, jak i po błędach przeciwników. Przy stanie 23:22 wydawało się, że Amerykanie zdobędą punkt na wagę piłki setowej, lecz długą akcję wygrali Polacy i po raz kolejny mieliśmy równowagę. Co się odwlecze, to nie uciecze - David Smith zaatakował na pustej siatce, a na zagrywkę wszedł Matthew Anderson, który zaserwował poza boisko. 26. punkt dla naszej drużyny dał mocny atak Artura Szalpuka, ale po następnej akcji znów nasi rywale mieli piłkę setową. Tym razem wykorzystali ją na swoją korzyść, gdyż serwis Taylora Sandera zaczepił o siatkę i spadł przed Bartoszem Kwolkiem.

 

W pierwszej partii Polacy mieli kłopoty ze skończeniem ataku, jednakże dobrze wychodziła im gra w obronie, co pomogło w zdobywaniu cennych punktów. Drugi set rozpoczął się nie po naszej myśli i to siatkarze z Ameryki szybko zbudowali sobie przewagę punktową (6:3), nie tracąc ani punktu w drodze na pierwszą przerwę techniczną. W miejsce Bartosza Kwolka pojawił się jego imiennik, Bartosz Bednorz, kończąc pierwszą (ponownie długą) akcję po przerwie. Wciąż nie mogliśmy zatrzymać atakujących po przeciwnej stronie siatki, dodatkowo nie kończyliśmy swoich akcji - w ten sposób na drugim czasie dalej przegrywaliśmy pięcioma punktami. Zmiany przeprowadzone przez trenera Heynena nie polepszyły naszej gry, a wręcz przeciwnie - przewaga rywali wzrosła o kolejne 2 punkty. Siatkarze z Ameryki Północnej dobrze spisywali się w obronie i asekuracji, a także sprytnie grali w ataku. Autowa zagrywka Aleksandra Śliwki zakończyła drugiego seta, w którym Polacy nie zdołali uzyskać nawet 20 punktów - nasz licznik zatrzymał się przy liczbie "17".

 

Do gry w trzecim secie Vital Heynen desygnował wyjściową szóstkę. Pierwszy mocny atak Kochanowskiego dawał nadzieję na to, że tym razem nasza gra będzie wyglądała lepiej. Niestety, już po 5 punktach trener Polaków był zmuszony przerwać grę na żądanie. Nie zmieniło to naszej gry, wciąż nie mieliśmy żadnego sposobu na grę Amerykanów, dodatkowo sami popełnialiśmy błędy przy własnych akcjach. Vital Heynen ponownie poprosił o przerwę (11:6). Polacy wciąż nie znaleźli swojego dobrego rytmu i zapowiadało się na to, że w całym turnieju wygramy tylko jednego seta. Gry nie odmienili ponownie wprowadzeni gracze rezerwowi, natomiast reprezentacja USA spokojnie zdobywała kolejne punkty. Reprezentanci polskiej drużyny chyba sami stracili wiarę w to, że można odwrócić losy tego spotkania, gdyż popełniali jeszcze więcej błędów niż dotychczas. Ostatni punkt podarował rywalom Artur Szalpuk, przyjmując serwis na drugą stronę siatki.

 

Reprezentacja Polski z pewnością nie zaliczy tego turnieju do udanych, chociaż trzeba przyznać, że sam fakt wyjazdu do Lille może być traktowany w kategoriach sukcesu; reprezentanci USA po dzisiejszej wygranej mogą się cieszyć z awansu do półfinału.

 

USA - Polska 3:0 (28:26, 25:17, 25:18)

 

USA: Anderson (15), Sander (14), Christenson (4), Holt (5), Patch (12), Smith (8), E.Shoji (libero) oraz McDonnell (1), Russel

Polska: Szalpuk (6), Schulz (13), Lemański (2), Drzyzga, Kochanowski (4), Kwolek (4), Zatorski (libero) oraz Muzaj, Łomacz, Śliwka, Bednorz (6)

 

Drugie spotkanie było niezwykle ważne dla obu drużyn w kontekście awansu do dalszej fazy rozgrywek. Początek meczu wskazywał na to, że to Brazylia jest w lepszej dyspozycji. Brazylijczycy szybko wypracowali sobie 4-punktową przewagę. Nieskuteczny był Uros Kovacević, w miejsce którego wszedł znany z polskich parkietów Milan Katić. Siatkarze z Ameryki Południowej nie pozwolili sobie na ani chwilę rozluźnienia; świetnie
rozgrywali swoje akcje i kontry, dodatkowo dołożyli skuteczny blok. Ostatecznie partia zakończyła się wynikiem 25:16 dla Brazylii.

 

Drugi set rozpoczął się podobnie do poprzedniego, lecz tym razem drużyna występująca w roli gości nie osiągnęła aż tak dużej przewagi. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili skromnie, jednym punktem. Serbowie nie zamierzali składać tak łatwo broni i po raz pierwszy w tym meczu wyszli na prowadzenie (9:8). Nie stanowiło to problemu dla mistrzów olimpijskich, którzy szybko dogonili, a później i przegonili europejczyków (15:17, 18:20). Wydawać by się mogło, że Brazylijczycy po raz kolejny spokojnie wygrają seta, lecz nic bardziej mylnego - pipe z Marko Ivoviciem dał remis - 23:23. Walka punkt za punkt toczyła się do stanu 26:26, po czym ostatnie dwa punkty należały do siatkarzy z Brazylii.

 

Trzecia partia, ponownie jak poprzednie, zaczęła się od prowadzenia reprezentancji z kontynentu południowoamerykańskiego. Serbowie doprowadzili do remisu 6:6, a na pierwszą przerwę techniczną schodzili prowadząc dwoma punktami. Brazylijczycy wygrali kolejne dwie akcje; drużyny zdobywały na zmianę punkty do wyniku 12:12. Później nie popisali się sędziowie, którzy dwukrotnie przyznali punkty Brazylijczykom; wynik nie został skorygowany, ponieważ trener Grbić nie mógł już poprosić o challenge. Ostatecznie mistrzowie olimpijscy nie wypuścili prowadzenia z rąk i wygrali całe spotkanie 3:0.

 

Wygrana przybliża Brazylijczyków do udziału w półfinale Ligi Narodów; Serbowie potrzebują zwycięstwa za 3 punkty z Francją, by także się tam znaleźć.

 

Serbia - Brazylia 0:3 (16:25, 26:28, 19:25)

 

Serbia: Ivović (13), Atanasijević (17), Lisinac (10), Podrascanin (4), Kovacević, Jovović, Majstorović (libero) oraz Katić (2), Mijailović, Kostić, Okolić
Brazylia: Wallace (16), Saatkamp (15), Mauricio (9), Douglas (10), Bruno (2), Loh (5), Thales (libero) oraz Evandro (2), Eder, William