Snooker - Masters: wielki triumf Yana Bingtao

  • Dodał: Radosław Kępys
  • Data publikacji: 18.01.2021, 00:51

Yan Bingtao sensacyjnym zwycięzcą drugiego turnieju snookerowego z cyklu „potrójnej korony” w sezonie 2020/2021. Chińczyk w finale ograł Johna Higginsa, dopełniając tym swój fantastyczny tydzień w Marshall Arena w Milton Keynes.

 

Starcie rutyny z młodością. Starcie mającego w dorobku m.in. cztery tytuły mistrza świata Johna Higginsa z młodym gniewnym Yanem Bingtao, który jeszcze nic naprawdę wartościowego w swojej karierze nie wygrał, ale ma na to „dobre papiery”. Tak miał wyglądać finał Mastersa w 2021 roku. Turnieju bardzo nietypowego, bo rozgrywanego wyjątkowo w Marshall Arena w Milton Keynes i bez kibiców. To oczywiście trochę obniżało poziom emocji w turnieju, ale jego prestiż nadal był ogromny. Kibice przed telewizorami liczyli na wyrównany finał, stojący na wysokim poziomie.

 

Ten pierwszy warunek został spełniony, z drugim było różnie, gdyż poziom spotkania trochę falował. Zaczęło się od znakomitej partii Chińczyka, który nie oddał punktu doświadczonemu rywalowi i wygrał 66-punktowym brejkiem. Potem przyszły dwie bardzo zacięte partie – najpierw wyrównał Szkot, potem Bingtao znowu wyszedł na prowadzenie. Frejm przed przerwą to inicjatywa Higginsa. Tym razem on nie oddał punktu, sam wbił 63 w brejku. Gdy panowie wrócili do stołu, „The Wizard of Wishaw” poprawił swoją sytuację 98-punktowym podejściem i wyszedł na pierwsze w tym meczu prowadzenie, podkreślając je jeszcze w kolejnej partii. Było 4:2 i dobra sytuacja dla Szkota przed dwoma ostatnimi frejmami. Tymi solidarnie podzielili się obaj rywale – Yan wbił 97 w brejku, Higgins 52 i rezultat przed ostatnią sesją brzmiał 5:3.

 

Na wieczór dużo bardziej pozytywnie nastawiony wyszedł Chińczyk i to przyniosło mu dwie kapitalnie wyrwane partie. W 9. frejmie Higgins prowadził już 67:0, by... oddać stół rywalowi i ostatecznie przegrać frejma po chwili taktycznej gry w dogrywce. Początkiem kolejnej partii szansę również dostał Higgins, ale po wypracowaniu niewielkiej przewagi Szkot oddał stół rywalowi, a ten wbił 76 punktów, doprowadzając do remisu 5:5. Gdy wydawało się, że to Yan ma inicjatywę, stary lis znowu zaatakował i wygrał dwa frejmy – m.in. dzięki podejściom 74 i 116 (pierwsza setka finału). Przy takim stanie panowie udali się na przerwę. Ta tym razem pomogła Chińczykowi. Azjata zrelaksował się, odpoczął i po powrocie do stołu wygrał dwie partie. W drugiej z nich Bingtao zapolował na swoją pierwszą „paczkę” finałowego spotkania i faktycznie podejście skończył na 103 punktach. W tym momencie zaczął się swego rodzaju mecz w formacie „Best of 5” - wszak na tablicy wyników widniał rezultat 7:7.

 

I ten minimecz zaczął się lepiej dla Yana w bardzo wyjątkowych okolicznościach. Najpierw Chińczyk wbil ponad 50-punktowego brejka, by potem oddać stół. Wydawało się, że po ustawieniu sobie dobrego układu Higgins jest pewnym faworytem. Nic z tego. Szkot nie wbił ostatniej niebieskiej, Bingtao podszedł do stołu, wbił trzy bile i po raz pierwszy od stanu 2:1 mógł się cieszyć z prowadzenia. Jak się okazało – nie trwało to długo, bo w kolejnym frejmie Szkot wyrównał. Dość szybko przejął kontrolę nad frejmem, bo rywal wbił tylko pięć punktów, a Higgins zaliczył 63 punkty w podejściu. Było 8:8 i już tylko jeden remis dzielił snookerzystów od decidera. Yan nie chciał jednak remisu. Po tym, jak Higgins w kolejnej partii zapisał na swoim koncie 12 oczek, Chińczyk podszedł do stołu i bardzo ładnym brejkiem 70-punktowym doprowadził do 9:8. Higgins, który przez większą część meczu go kontrolował, znalazł się pod ścianą. I od tej ściany już się nie odsunął. W partii 18. szansa przechodziła z rąk jednego do rąk drugiego, ale ostatecznie to Azjata na dłużej znalazł się przy stole i pierwszy swój finał turnieju z cyklu „potrójnej korony” przypieczętował wygraną partią.

 

To była fenomenalna droga Chińczyka, który w tym turnieju wygrywał kolejno z Neilem Robertsonem, Stephenem Maguirem i z broniącym tytułu Stuartem Binghamem – za każdym razem w decydującej 11-tej partii. W finale przyszła kolej na wielkiego mistrza – Johna Higginsa. Prawdopodobnie, to nie ostatni taki triumf młodego Azjaty!

 

The Masters – finał:

 

Yan Bingtao – John Higgins 10:8

99-0 (66), 16-73, 72-66, 0-71 (63), 0-98 (98), 28-73, 97-48 (97), 44-70 (52), 74-67 (YB 59, JH 67), 76-31 (76), 51-74 (74), 0-127 (116) 73-68, 110-0 (103), 73-64 (YB 55, JH 50), 5-68 (63), 74-12 (70), 99-31 (64)

 

Radosław Kępys – Poinformowani.pl

Radosław Kępys

Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.