Koniec ery himalaizmu zimowego. Tlen budzi kontrowersje
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Andreas_Breitfuss_Mt_Everest_Summit.jpg

Koniec ery himalaizmu zimowego. Tlen budzi kontrowersje

  • Data publikacji: 18.01.2021, 17:55

16 stycznia 2021 r. przejdzie do historii himalaizmu jako dzień, w którym 10 Nepalczyków wspólnymi siłami przezwyciężyło niezdobyty zimą ośmiotysięcznik K2. Chhang Dawa Sherpa, który poprowadził z bazy atak szczytowy, poinformował wczoraj, że wszyscy zdobywcy bezpiecznie dotarli do bazy pod K2.

 

Podboje ośmiotysięczników

 

K2 jako druga najwyższa góra globu stawiała himalaistom największy opór spośród wszystkich ośmiotysięczników. Przypomnijmy, że na świecie jest 14 szczytów osiągających wysokość powyżej 8 tysięcy metrów nad poziomem morza. Wszystkie z nich znajdują się na terenie dwóch najwyższych łańcuchów górskich: Himalajów i Karakorum. Ich eksploracja rozpoczęła się w roku 1950, kiedy to dwóch francuskich wspinaczy postawiło pierwszy ludzki ślad na Annapurnie (8091 m.n.p.m). Po 14 latach zdobyto już wszystkie 14 ośmiotysięczników, zamykając rozdział pierwszych wejść eksploracyjnych.

 

Z przyczyn politycznych Polacy nie mieli swojego udziału w pierwszych wyprawach na najwyższe góry świata. Wykazali się jednak kreatywnością, wymyślając ciekawy wariant himalaizmu, jakim miał być himalaizm zimowy. Powszechną była opinia, że skoro latem ośmiotysięczniki stanowią tak trudne wyzwanie, to zimą ich zdobycie będzie niemożliwe. Polscy himalaiści postanowili spróbować, za swój pierwszy cel obierając najwyższy szczyt świata Mount Everest (8848 m.n.p.m). 17 lutego 1980 roku Krzysztof Wielicki wraz z Leszkiem Cichym, pod kierownictwem Andrzeja Zawady zdobyli najwyższą górę świata zimą!

 

Rozpoczął się nowy rozdział himalaizmu, który, jak się później okazało, w większości napisali Polacy. Aż 10 z 14 zimowych wejść należało do polskich zespołów. Jedno z nich miało charakter międzynarodowy, ponieważ Sziszapangmę (8013 m.n.p.m) zdobył Piotr Morawski wraz z Włochem Simone Moro.

 

Podczas gdy szczyty leżące w Himalajach sukcesywnie ulegały polskim wyprawom, góry Karakorum okazały się stawiać zaskakujący opór. Łańcuch Karakorum jest znacznie bardziej wysunięty na północ, niż sąsiadujące z nim Himalaje. Oznacza to, że na jego terenie panują zgoła inne warunki atmosferyczne, które przyczyniają się do występowania licznych anomalii. Od historycznego wejścia na Everest w 1980 roku do 2011 zdobyto zimą 9 ośmiotysięczników. Wszystkie z nich znajdowały się na terenie Himalajów. Można zatem łatwo wywnioskować, że najwyższe partie Karakorum opierały się wyjątkowo długo, jako najtrudniejsze wyzwanie himalaizmu zimowego.

 

K2 ostatni bastion zimowego himalaizmu

 

Jest rok 2021, minęło ponad 40 lat od zimowego wejścia na Mount Everest. Dzisiaj świętujemy sukces Nepalczyków, którzy 16 stycznia 2021 r. dokonali historycznego wejścia na K2, zamykając tym samym erę himalaizmu zimowego. Co jest takiego wyjątkowego w tej górze, że najlepsi nie byli w stanie jej zdobyć pomimo prób? Aby się tego dowiedzieć, należy zrozumieć położenie geograficzne tego szczytu, jego wysokość, kształt, położenie względem innych wierzchołków i wynikające z tych wszystkich czynników konsekwencje. Żeby zrozumieć himalaizm, trzeba poświęcić więc sporo czasu na zgłębienie wiedzy nie tylko wspinaczkowej. Śp. Michał Pyka, szanowany w środowisku górskim analityk meteorologiczny, służył swoimi obserwacjami i prognozami polskiej wyprawie na K2 w sezonie 2018/2019. Jego analizy i komentarze w przystępny sposób wyjaśniają wyjątkowość K2 pod kątem anomalii i innych zjawisk atmosferycznych. Jedną z nich jest występujący w tamtych rejonach tzw. jet stream. O tym i innych zagrożeniach wspominaliśmy w artykule K2 zdobyte zimą! Do soboty (16 stycznia 2021 r.) zastanawiano się, czy w ogóle da się tam wejść zimą. Teraz postawiono kolejne pytanie. Czy da się tam wejść bez tlenu?

 

Kontrowersje wokół wejścia Nepalczyków na K2  

 

Po sukcesie wspinaczy z Nepalu rozgorzała dyskusja na temat stylu, w jakim tego dokonali. Przypomnijmy, że z wyjątkiem jednej osoby 9 wspinaczy wspomagało się dodatkowym tlenem podczas prowadzonych działań na górze, tj. zakładania lin poręczowych, rozbijania obozów, czy podczas wspinania. Największym problemem dla himalaisty wspinającego się w górach wysokich jest jego wydolność. Jest to nieustająca trudność towarzysząca wspinaczom od osiągnięcia pewnej wysokości, nasilająca się z każdym kolejnym metrem powyżej tego pułapu.

 

Bezpiecznie uznaje się, że wyjście w góry powyżej 2500 m.n.p.m powinno być poprzedzone procesem aklimatyzacji, podczas którego wspinacz adaptuje siebie i swoje ciało do funkcjonowania na większej wysokości. To niezwykle ważny etap każdej wyprawy, ponieważ im lepiej przystosujemy nasz organizm do dużej wysokości, tym mniejsze jest ryzyko nabawienia się choroby wysokościowej, która bardzo często okazuje się śmiertelna. Im wyższe góry, tym lepsza powinna być aklimatyzacja. Głównym czynnikiem, dla którego człowiek musi się adaptować, jest rozrzedzone powietrze. W prostej linii prowadzi to do mniejszej ilości tlenu dostarczanej do organizmu. Im wyżej, tym tego tlenu jest mniej, a im mniej tlenu wdychamy do płuc, tym mniej wydolny jest nasz organizm. 8 tysięcy metrów nad poziomem morza i to co ponad są nazywane strefą śmierci. Na tej wysokości tlenu jest na tyle mało, że żaden człowiek nie jest w stanie tam przeżyć dłużej niż kilka godzin. Czas, który możemy spędzić powyżej tej granicy, jest ściśle powiązany z procesem aklimatyzacji. Im lepsza adaptacja, tym lepsza wydolność w górze.

 

Wielu himalaistów, dla osiągnięcia większego bezpieczeństwa i skrócenia czasu aklimatyzowania, decyduje się na korzystanie z butli tlenowej podczas wspinaczki. Jest to przenośna aparatura tlenowa, która pozwala himalaiście po założeniu maski dostarczyć do swoich płuc niezbędną ilość tlenu. Jest to powszechna praktyka, stosowana głównie przez tzw. wspinaczy klientów, którzy nie mają jeszcze odpowiedniego doświadczenia wysokogórskiego, ale dzięki niej mogą spróbować swoich sił np. w Himalajach.

 

Czy w takim razie aparatura tlenowa ułatwia wspinaczkę w górach wysokich? Oczywiście tak.

Czy to oznacza, że Nepalczycy oszukiwali? Oczywiście, że nie!

Odpowiedzią na tego typu pytania, bez zbędnej dyskusji jest zwyczajne rozgraniczenie dwóch osiągnięć, jakim jest zdobycie ośmiotysięcznika z dodatkowym tlenem i bez niego.

 

Komentarze po sukcesie na K2

 

Na wieść o historycznym wejściu Nepalczyków w polskich social mediach wybuchła dyskusja. Jedni gratulowali, uznając nepalskich himalaistów za najlepszych wspinaczy w historii, inni prowokacyjnie komentowali, że z tlenem każdy by wszedł. Gdzieś pośrodku były uwagi na temat korzystania z dodatkowego tlenu, które momentalnie spotykały się z falą krytyki, często niemerytoryczną i personalną. Ludzie jasno dali do zrozumienia, że każdy, kto wspomina o tlenie, podważa tym samym sukces Nepalczyków lub jest zwyczajnie zazdrosny. Jednocześnie ci, którzy zdolni są ukamienować w imię Szerpów, jak się okazuje najmniej na temat tego sportu wiedzą.

 

Wiele kontrowersji wzbudził komentarz Adama Bieleckiego, czołowego polskiego himalaisty, który ma na swoim koncie zimowy Gasherbrum I (8069 m.n.p.m), Broad Peak (8047 m.n.p.m) oraz letnie wejścia na K2 (8611 m.n.p.m), Makalu (8463 m.n.p.m) czy Gasherbrum II (8035 m.n.p.m) oraz wiele innych górskich osiągnięć.

 

Na swoim twitterze Bielecki napisał: 

 

Gratulacje dla całej ekipy Nepalczyków na K2. Oby teraz bezpiecznie do bazy. Uprzedzając wszystkie pytania. Gra trwa nadal. Wiadomo było, że na K2 zimą da się wejść z tlenem. Dla mnie prawdziwe pytanie brzmi: Czy? Kiedy i komu uda się wejść na ten szczyt bez dopingu?

 

Wszelkie typowo hejterskie komentarze są całkowicie poza właściwą dyskusją, a i takich nie brakowało. Interesujące było oburzenie wielu użytkowników, którzy zarzucili Bieleckiemu wcześniej wspomnianą zazdrość, megalomanię i typowo polskie zachowanie. Padały typowe dla laików próby sprowadzenia poruszonego tematu do absurdu. Prawdziwe wejście tylko bez butów czy Dopiero wejście w japonkach się liczy - na swój sposób śmieszne, ale jednocześnie żenujące.

 

Wypowiedź Bieleckiego była bezpośrednia. Co do jej formy, dla jednego jest ona ok, dla innego mogłaby być mniej dosadna. Użyto słowa doping, które wielu uraziło, a jednak doping jest to forma zewnętrznego wspomagania swojej wydolności. Czy dodatkowy tlen to zewnętrzne wspomaganie swojej wydolności? Tak. Jakkolwiek by tego wpisu nie analizować, najważniejszy jest jego przekaz. A ten, żeby ułatwić jego zrozumienie, był następujący: należą się brawa Nepalczykom za wejście. Dokonali tego z pomocą tlenu. Czy da się na K2 wejść bez? Nie ma w tym nic kontrowersyjnego. Żeby jednak to zrozumieć, trzeba najpierw zrozumieć himalaizm.

 

Zrozumieć himalaizm. Sport utrudniania sobie życia

 

Himalaizm nie jest sportem, który łatwo można określić, usankcjonować żelaznymi zasadami, wyznaczyć cel i obserwować widowisko. W górach wysokich nie ma zagrania ręką, a wejście na szczyt nie musi trwać 90 minut. Himalaizm tworzą himalaiści. To oni wyznaczają sobie cele, które chcą osiągnąć i to oni decydują o zasadach, na jakich ma się to odbywać. Góry dają poczucie wolności, a himalaizm jest korzystaniem z tej wolności w dowolny atrakcyjny dla siebie sposób.

 

Jeśli himalaista wykaże się kreatywnością i wyznaczy sposób uprawiania himalaizmu, który wyda się innym atrakcyjny, to pojawia się element rywalizacji. Jeśli po wielu próbach udało się zdobyć północną ścianę Eigeru (3970 m.n.p.m) w Alpach i trwało to aż 48 godzin, to może da się to zrobić szybciej. Tak doszło do przejścia wspomnianej ściany w czasie 2 godz. 22 min. 50 sek. Dokonał tego szwajcarski wspinacz Ueli Steck.

 

Innym sposobem na wyznaczanie trendów w himalaizmie jest wytyczanie nowych dróg wspinaczkowych. Jeśli da się wejść na K2 Żebrem Abruzzi, to może da się to zrobić inną drogą. Tak Jerzy Kukuczka z Tadeuszem Piotrowskim wytyczyli nową drogę na K2, zwaną do dziś Polską Linią, poprowadzoną południową ścianą.

 

Jeśli da się zdobywać ośmiotysięczniki latem, to może zimą przy dużo trudniejszych warunkach też jest to możliwe. Tak powstał himalaizm zimowy, najbardziej ekstremalny wariant tego sportu. Gdy Krzysztof Wielicki z Leszkiem Cichym zdobyli zimą Mount Everest, pokazując, że jest to możliwe, inni himalaiści uznali to za atrakcyjną odmianę i także zaczęli organizować zimowe wyprawy. Zamknięciem tego rozdziału było ostatnie zdobycie K2 przez nepalskich wspinaczy.

 

Himalaizm jest zatem sportem bardzo elastycznym, a jedynym jego ograniczeniem jest kreatywność i możliwości himalaistów. Jak powiedział Simone Moro, jeden z najlepszych himalaistów na świecie: Zawsze jest miejsce, na zrobienie czegoś lepiej i inaczej. Jeśli himalaiści znaleźli wyzwanie w zdobywaniu szczytów zimą bez tlenu, to będą to robić bez tlenu. Jeśli inni himalaiści uważają, że łatwiejsze wejście z tlenem jest dla nich satysfakcjonujące, to będą to robić z tlenem. Obiektywne określenie trudności danego wyzwania nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Bielecki od lat klasyfikuje się do grupy, która nie korzysta z dodatkowego tlenu, tak samo jak większość polskich himalaistów. Nie było więc nic zaskakującego w tym, że podkreślił on odmienny charakter wyczynu Nepalczyków, od tego jaki sam preferuje.

 

Analogicznie do wcześniejszych akapitów. Skoro da się wejść na K2 z tlenem, to może da się to zrobić bez wspomagania. W ten sposób, zgodnie z powyższymi przykładami rozwija się himalaizm, a Bielecki jako himalaista jest częścią tego sportu.

 

Czy takie wejście będzie trudniejsze od wejścia 10 nepalskich wspinaczy? Tak.

Czy to oznacza, że odbierze im chwałę, gdy tego dokona? Nie.

Będą to dwa inne wyczyny, o innej skali trudności.

Czy trudniej znaczy lepiej? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam, jednocześnie szanując odmienne zdanie drugiego człowieka.

 

Wyobraźmy sobie, że w latach 70. Andrzej Zawada dodaje post na Facebooku, w którym pisze: Gratulacje dla letnich zdobywców Everestu. Pytanie czy da się to zrobić zimą?, na co grono rozentuzjazmowanych amatorów odpisuje: Jasne. Tylko zimą i bez kurtki się liczy, albo Typowa polska zazdrość. Zawada przyznaje komentującym racje i porzuca pomysł zimowego himalaizmu. Dzisiaj nie cieszylibyśmy się sukcesem Nepalczyków. Nie tak działa himalaizm.

 

Nepalczycy dokonali historycznego wejścia i już na zawsze pozostaną pierwszymi ludźmi, którzy stanęli na szczycie K2 zimą. Jeśli ktoś podważa ich wyczyn, to powinien przeczytać powyższy artykuł. Jeśli ktoś uważa, że korzystanie z dodatkowego tlenu nie ma znaczenia, to także powinien go przeczytać.

 

Niech to opracowanie przybliży nieco tematykę himalaizmu i pomoże lepiej się odnaleźć w aktualnej dyskusji.