NBA: Los Angeles Lakers górą w hicie, kolejne zwycięstwo Utah Jazz

  • Dodał: Mateusz Filipek
  • Data publikacji: 22.01.2021, 10:15

Dziś w nocy rozegrano jedynie trzy spotkania NBA, jednak nie oznacza to, że zabrakło emocji. Jednym z meczów był bowiem pojedynek pretendentów do mistrzostwa: Milwaukee Bucks oraz Los Angeles Lakers. Po zaciętej rywalizacji lepsi okazali się gracze zespołu z Miasta Aniołów. W pozostałych starciach Golden State Warriors niespodziewanie ulegli New York Knicks, a Utah Jazz ograli New Orleans Pelicans. 

 

Spotkanie Milwaukee Bucks z Los Angeles Lakers z pewnością należało zaliczyć do najbardziej elektryzujących w całej rundzie zasadniczej. Jak wiadomo, oba zespoły w poprzednim sezonie wygrały rywalizację w swoich Konferencjach, odpowiednio Wschodniej i Zachodniej, i według typów specjalistów miały spotkać się w wielkim finale. Bucks zawiedli jednak, odpadając już w półfinałach Konferencji z Miami Heat. Lakers spisali się natomiast świetnie i bez większych problemów zdobyli tytuł. W obecnym sezonie obie ekipy także zaliczają się jak na razie do czołówki, choć nieco lepiej radzili sobie dotychczas Lakers. Wygrali oni 11 spośród piętnastu wcześniejszych spotkań, natomiast Bucks zanotowali 9 wygranych w czternastu występach.

 

Czwartkowe spotkanie zgodnie z oczekiwaniami było niezwykle zacięte i stało na wysokim poziomie. W pierwszej kwarcie nieco lepiej spisali się Bucks, wygrywając tę część 33:29, jednak później goście podkręcili tempo i do przerwy to oni prowadzili różnicą sześciu punktów. W ostatniej akcji przed przerwą błysnął Kentavious Caldwell-Pope z Lakers, który trafił z dalekiego dystansu. Trzecia kwarta nie przyniosła zmiany sytuacji, ponieważ zakończyła się minimalnym zwycięstwem Bucks 24:23. Wszystko rozstrzygnąć miało się w ostatnim fragmencie spotkania. Na niespełna trzy minuty przed końcem gospodarze zbliżyli się do Lakers na różnicę dwóch punktów, jednak wtedy niezwykle ważny, celny rzut z dystansu oddał Caldwell-Pope i Bucks znów musieli odrabiać pięciopunktową stratę, co już im się nie udało. Ostatecznie lepiej spisali się Lakers, którzy wygrali spotkanie 113:106. Ozdobą meczu były oczywiście pojedynki Giannisa Antetokounmpo z LeBronem Jamesem. „Greak Freak” zdołał zanotować jeden blok na gwieździe Lakers, ale to „King James” okazał się bohaterem spotkania, zdobywając dla swojego zespołu 34 punkty. W roli egzekutora świetnie spisał się także Caldwell-Pope, który zdobył 23 oczka, trafiając aż 7 na 10 rzutów z dystansu. Giannis zdobył dla swojej drużyny 25 punktów i zanotował 12 zbiórek, ale nie ustrzegł się także przed aż dziewięcioma stratami. Po dwunastej wygranej w sezonie Lakers umocnili się na 1. pozycji w Konferencji Zachodniej. Bucks są obecnie trzecią siłą Wschodu.

 

Do sporej niespodzianki doszło w Chase Center w San Francisco, gdzie Golden State Warriors zmierzyli się z New York Knicks. Goście mieli należeć w tym sezonie do zdecydowanie najsłabszych ekip, ale zdołali tym razem pokonać spisujących się nieźle w ostatnim czasie „Wojowników”. Na początku spotkania tempo gry było bardzo wysokie, a oba zespoły skupiły się na ataku, przez co w pierwszej kwarcie zdobyły łącznie 71 punktów. Aż o dziewięć więcej na koncie mieli ich niespodziewanie Knicks. Warriors zdołali doprowadzić w drugiej kwarcie do remisu 55:55, jednak do przerwy znów to przyjezdni mieli na koncie o 6 oczek więcej, a w trzeciej kwarcie szybko podwyższyli przewagę i już nie dali się dogonić. Ostatecznie podopieczni trenera Toma Thibodeau wygrali aż 119:104, notując ósmą wygraną w szesnastym meczu. Dla Warriors była to siódma porażka w piętnastym spotkaniu. Po raz kolejny w tym sezonie świetnie w barwach Knicks spisał się Juluis Randle, któremu do triple-double zabrakło tylko jednej asysty, ponieważ zdobył także 16 punktów i zanotował aż 17 zbiórek. Najwięcej punktów dla zespołu z Nowego Jorku zdobył jednak młody R.J. Barret – 28. W drużynie prowadzonej przez Steve’a Kerra tradycyjnie najlepiej spisał się Stephen Curry, jednak zdobyte przez niego 30 punktów nie wystarczyło do odniesienia zwycięstwa.

 

Wysoką formę zaprezentowali po raz kolejny Utah Jazz, którzy tym razem odprawili z kwitkiem New Orleans Pelicans. Wprawdzie po pierwszej kwarcie to przyjezdni prowadzili aż 43:31, jednak kolejne trzy kwarty na swoją korzyść rozstrzygnęła już drużyna prowadzona przez Quina Snydera. Na początku drugiej kwarty Pels osiągnęli na moment szesnastopunktową przewagę, ale Jazz szybko uszczelnili obronę, usprawnili grę w ataku i wygrali tę część 39:26, a od połowy trzeciej kwarty spokojnie powiększali prowadzenie. Zespół gospodarzy do wygranej poprowadzili Donovan Mitchell (37 punktów, 7 zbiórek) i Rudy Gobert (12 punktów, 11 zbiórek), jednak duży udział w sukcesie mieli także  Mike Conley, Jordan Clarkson oraz Bojan Bogdanović, którzy także zdobyli dwucyfrową liczbę punktów. W drużynie Pelicans nie zawiódł Zion Williamson, który zdobył 27 oczek. 23 punkty dołożył Brandon Ingram. Dla Jazz była to już siódma wygrana z rzędu i jedenasta w piętnastym spotkaniu sezonu. Pelicans musieli natomiast pogodzić się z dziewiątą porażką w czternastym meczu.

Wyniki meczów:

 

Milwaukee Bucks – Los Angeles Lakers 106:113 (33:29, 24:34, 24:23, 25:27)

Golden State Warriors – New York Knicks 104:119 (30:41, 26:23, 19:26, 28:30)

Utah Jazz – New Orleans Pelicans 129:118 (31:43, 39:26, 30:23, 29:26)

 

Mateusz Filipek – Poinformowani.pl

Mateusz Filipek

Uwielbiam futsal, piłkę nożną oraz koszykówkę.