Piłka ręczna - MŚ: nic wciąż nie jest jasne

Piłka ręczna - MŚ: nic wciąż nie jest jasne

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 22.01.2021, 22:33

Po drugiej kolejce w grupach III i IV mistrzostw świata w piłce ręcznej najbliżej upragnionego awansu do ćwierćfinału są Francuzi, lecz i oni nie mogą spać spokojnie. W walce o ósemkę pozostało łącznie siedem ekip, co zwiastuje niebywałe emocje w ostatniej, niedzielnej kolejce. 

 

Grupa III

 

Portugalczycy są rewelacją turnieju i dziś bardzo zbliżyli się do ćwierćfinału mistrzostw. Ich awans do czołowej ósemki byłby niespodzianką, jak najbardziej jednak zasłużoną. Dziś Portugalczycy grali ze Szwajcarią, która również dotychczas pozytywnie zaskakiwała. Mecz od pierwszych minut był wyrównany, ale uważni obserwatorzy bez trudu dostrzegali, że Szwajcarzy są drużyną gorzej zgraną, mniej zorganizowaną. Różnica nie była wielka, ale Helweci gonili wciąż wynik, a tym co osiągali w najlepszym wypadku był remis. Do przerwy Portugalia prowadziła dwoma bramkami. Druga połowa nie różniła się specjalnie od pierwszej, ale w końcówce emocji nie zabrakło. W 55 minucie po strzale Milosevica Szwajcarzy przegrywali już tylko jedną bramką i wyczuli szanse na wyrwanie punktów rywalom. Jednak ostatnie 5 minut Portugalczycy zagrali jakby byli jedną z najbardziej doświadczonych drużyn świata, a nie ekipą dopiero próbującą wejść na handballowe salony. Wygrali ostatecznie 33:29, najlepszym ich strzelcem był Viktor Iturizza. Wśród Szwajcarów, którzy po porażce stracili już szanse na ćwierćfinał, wyróżnił się autor 11 bramek, Andy Schmid. 

 

W poprzednich meczach Islandczycy zawodzili swoich kibiców, w pierwszym meczu zasadniczej fazy przegrali nawet ze Szwajcarami, którzy przecież do Egiptu wybrali się w ostatniej chwili. Z kolei Francuzi mieli komplet punktów, choć swoją grą nie zachwycali tak jak jeszcze kilka lat temu. Mecz otworzyli lepiej wyspiarze, ale bardzo szybko stracili prowadzenie i nie odzyskali go już do końca pierwszej połowy. Ich strata do Trójkolorowych nie była wielka, ale utrzymywała się stale. Kolejny dobry okres gry zaliczyli Islandczycy na początku drugiej połowy, kiedy znów mieli na koncie więcej bramek niż rywale. Trwało to aż do 45 minuty, kiedy najlepsza drużyna ostatniej dekady ponownie przejęła inicjatywę. Do ostatnich sekund trwała wyrównana walka, ale ostatecznie minimalnie lepsi okazali się Francuzi. Najlepiej rzucającym w meczu okazał się Dika Mem - zanotował siedem trafień. Francuzi są bardzo bliscy ćwierćfinału, do awansu wystarczy im remis z Portugalią. Islandczycy już szans na ósemkę nie mają.

 

Norwegowie nie mieli najmniejszych kłopotów z pokonaniem Algierczyków, którzy po przedwczorajszym boju z Francją byli wyraźnie zmęczeni. Afrykańska drużyna nacieszyła się prowadzeniem przez dwie minuty na samym początku meczu, potem mogła już tylko próbować przeszkadzać rozpędzającym się z minuty na minutę rywalom. Do przerwy przewaga faworytów wzrosła do sześciu bramek. W drugiej grający na coraz większym luzie Norwegowie bawili się momentami z Algierczykami jak z dziećmi. Ostatecznie wygrali 36:23. Najlepszym strzelcem meczu okazał się Alexandre Blonz - 7 bramek. Tyle samo trafień zanotował Algierczyk Andi Ayoub. Norwegowie jednak awansu wciąż nie są pewni - muszą wygrać w ostatnim meczu z Islandią.

 

Szwajcaria - Portugalia 29:33

Islandia - Francja 26:28

Norwegia - Algieria 36:23

 

Grupa IV

 

Nie było niespodzianki w pierwszym meczu grupy 4. Najsłabsza jak dotąd Macedonia Północna, która na koncie w drugiej rundzie nie miała punktu, przegrała wyraźnie z Rosjanami, grającymi pod flagą swojej federacji. Już po kwadransie gry jasne było, że w tym meczu emocji nie będzie. Nasi wschodni sąsiedzi prowadzili 9:3 i niepodzielnie dominowali na parkiecie. Do przerwy Macedończycy zdołali uciułać raptem 9 bramek, a zainkasowali o 10 więcej. W drugiej połowie Rosjanie nie forsowali już tempa, oszczędzając siły na kolejne mecze. Wygrali ostatecznie różnicą 12 bramek, a ich najlepszym strzelcem okazał się Igor Soroka (6 trafień). Filip Kuzmanovski jako jedyny wśród Macedończyków istotnie zagrażał rosyjskiej bramce, trafiając do niej 6 razy. 

 

Egipcjanie byli faworytami starcia z Białorusią, ale chyba nikt nie spodziewał się, że zwycięstwo przyjdzie im aż tak łatwo. Gospodarze mistrzostw od początku meczu narzucili swój styl gry, a białoruska obrona z ich żywiołowymi, szybkimi atakami nie radziła sobie kompletnie. Już po 5 minutach gry było 6:2, a uskrzydleni Egipcjanie nie zamierzali pasować. Do przerwy wybili rywalom z głowy nadzieje na punktową zdobycz w meczu, prowadząc 21:14. Druga połowa była spokojniejsza i bardziej wyrównana. Białorusini mieli więcej swobody na boisku, ale nie umieli tego wykorzystać. Nie tylko nie zmniejszyli strat, ale jeszcze je powiększyli. Przegrali ostatecznie dziewięcioma bramkami i z marzeniami o odegraniu poważnej roli w mistrzostwach pożegnali się definitywnie.

 

W meczu Słowenii ze Szwecją trudno było wskazać faworytów. Spodziewać można się było twardej walki o każdy metr boiska i mecz oczekiwania spełnił. Na początku lepiej prezentowali się Szwedzi, którzy w pierwszym kwadransie utrzymywali przewagę oscylującą wokół 3-4 bramek. Jednak przed przerwą Słoweńcy mozolnie zaczęli odrabiać straty i do szatni udali się tracąc tylko jedną bramkę. W drugiej połowie prowadzenie kilkukrotnie przechodziło z rąk do rąk, choć częściej z przodu byli Skandynawowie. Ostatnie 10 minut było wyjątkowo nerwowe, kibice w obu krajach musieli być blisko zawału. Na 20 sekund przed końcem prowadzenie Szwedom dał Wanne, ale Słoweńcy dosłownie w ostatniej sekundzie zdołali wyrównać za sprawą Gabera. Remis oznacza, że w grze o ćwierćfinał zostały cztery ekipy: Słowenia, Szwecja, Egipt i Rosja. O wszystkim zadecydują mecze niedzielne.

 

Macedonia Północna - Rosyjska Federacja Piłki Ręcznej 20:32

Egipt - Białoruś 35:26

Słowenia - Szwecja 28:28

 

Puchar Prezydenta - grupa II

 

W starciu dwóch drużyn, które w pierwszej kolejce Pucharu Prezydenta doznały porażek zdecydowanie lepiej zaprezentowało się Maroko. Drużyna afrykańska prowadziła od pierwszych minut, choć w pierwszej połowie ta przewaga nie była zbyt wysoka. Do przerwy Marokańczycy prowadzili jedną bramką. W drugiej części meczu ich przewaga rosła z minuty na minutę, by w 55 minucie osiągnąć 10 bramek (29:19). W samej końcówce Koreańczycy odrobili nieco strat, ale odwrócić losów meczu oczywiście nie zdołali. Wśród zwycięzców najlepszym strzelcem okazał się Nacym Fougani, który rzucił 7 bramek, zaś wśród przegranych - Kim Jinyoung, autor aż dziewięciu trafień dla swojej drużyny. 

 

W drugim meczu zagrały drużyny z kompletem punktów z pierwszej serii meczów, był to w sumie mecz o pierwsze miejsce w grupie. Nic więc dziwnego, że obie drużyny włożyły wiele sił i energii w walkę o wygraną. Był to też pojedynek snajperów - Austriacy utrzymywali niewielkie prowadzenie dzięki celnym rzutom Sebastiana Frimmela i Roberta Webera, Chilijczycy wciąż gonili za sprawą bramek Erwina Fruchtmanna. Ostatecznie po emocjonującej końcówce Austriacy zwyciężyli dwoma bramkami.

 

Maroko - Korea Południowa 32:25

Austria - Chile 33:31

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.