EBL: wygrane faworytów, rekord Dylewicza
Andrzej Romański/Energa Basket Liga

EBL: wygrane faworytów, rekord Dylewicza

  • Dodał: Marcin Weiss
  • Data publikacji: 23.01.2021, 22:00

Zaplanowane na sobotę spotkania Energa Basket Ligi nie przyniosły niespodzianek. Zgodnie z oczekiwaniami zwycięstwa odniosły MKS Dąbrowa Górnicza, Stal Ostrów Wlkp. oraz Legia Warszawa. Rekordowy - 673. mecz zanotował Filip Dylewicz.

O godzinie 17:35 rozpoczął się pierwszy sobotni mecz Energa Basket Ligi. Zmierzyły się z nim ekipy z Dąbrowy Górniczej i Włocławka. Starcie drużyn sąsiadujących ze sobą w tabeli zawsze przynosi dodatkowe emocje i dobrze się je ogląda. Ekipa MKS-u do spotkania przystępowała po poniedziałkowym triumfie nad Spójnią Stargard, a Anwil po dwóch porażkach kolejno z Legią Warszawa i Śląskiem Wrocław. 

 

Mecz rozpoczął się od wymiany ciosów obu drużyn i gry kosz za kosz. W ekipie MKS-u najlepiej wyglądał Malcolm Rhett, a wśród gości wyróżniał się Chorwat Ivica Radić. Po zaciętej grze na początku ekipa z Dąbrowy Górniczej zaczęła prezentować swoją przewagę i zaliczyła serial punktowy aż 17:0, co dało im 16 punktów przewagi. Gościom pod koniec udało się nieco zmniejszyć straty, ale po pierwszej kwarcie było 31:18. Druga część gry rozpoczęła się bardzo podobnie - dużo walki i gra na zasadzie kosz za kosz. W ten sposób wyglądało to przez prawie całą tę część gry. W ciągu ostatnich trzech minut gry jednak zawodnicy Anwilu ponownie stracili koncentrację. Do przerwy MKS Dąbrowa Górnicza powadził z Anwilem Włocławek 54:36. Po stronie gospodarzy do Rhetta, jako lider zespołu, dołączył Andy Mazurczak. W ekipie Anwilu dobrze punktować zaczęli Kyndall Dykes i Rotnei Clarke.

 

Druga połowa rozpoczęła się od gry seriami. Najpierw sześć punktów z rzędu zdobyli gospodarze, ale ośmioma oczkami odpowiedzieli zawodnicy z Włocławka. Kolejny serial punktowy 7:0 zaliczyli koszykarze MKS-u Dąbrowa Górnicza. W trzeciej kwarcie gospodarze pokazywali przede wszystkim to, że mają kontrolę nad tym spotkaniem. Ta część gry zakończyła się wynikiem 18:17 dla gospodarzy, a w meczu było już aż 72:53. Przed ostatnią kwartą MKS miał sporą zaliczkę i pewnie zmierzał po zwycięstwo. W drugiej połowie bardzo dobrą formę pokazał Lee Moore, który trafiał rzut za rzutem. W czwartej części spotkania Anwil rozpoczął szaleńczą pogoń za MKS-em i seryjnie zdobywał punkty. Na 31 sekund przed końcem gospodarze mieli już tylko trzy punkty przewagi. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 87:84 i zwycięstwem zawodników z Dąbrowy Górniczej. Włocławianie ponieśli natomiast trzecią porażkę z rzędu. 

 

MKS Dąbrowa Górnicza - Anwil Włocławek 87:84 (31:18, 23:18, 18:17, 15:31)

 

MKS: Moore 23, Mazurczak 22, Rhett 19, Wilson 8, Motylewski 6, Mijović 5, Cizauskas 2, Nowakowski 2, Kroczak 0, Piechowicz 0 

 

Anwil: Dykes 21, Almeida 18, Clarke 15, Mielczarek 11, Radić 7, Sulima 5, Zamojski 3, Tomaszewski 2.

W drugim sobotnim spotkaniu drużyna GTK Gliwice podejmowała Stal Ostrów Wielkopolski. Goście znajdują się ostatnio w świetnej dyspozycji, wygrywając sześć kolejnych meczów, co poskutkowało awansem na 4. pozycję w tabeli. Z kolei gliwiczanie przegrali dwa poprzednie spotkania, przez co wypadli z czołowej ósemki ligi i zajmują 11. miejsce. Temat zwycięstwa wydawał się rozstrzygnięty już przed pierwszym gwizdkiem, gdyż ostrowianie wygrali pierwsze spotkanie u siebie różnicą 22 oczek.

 

To starcie od pierwszych minut wyglądało bardzo podobnie. Już po czterech minutach meczu goście prowadzili aż 18:2, a GTK miał na koncie cztery stracone piłki (w całej kwarcie siedem). Fantastycznie dysponowany był Jarosław Mokros, który w tej odsłonie trafił wszystkie trzy próby zza łuku. Po przerwie na żądanie Matthiasa Zollnera gliwiczanie zaczęli grać lepiej, ale strata utrzymywała się na podobnym poziomie. Na koniec kwarty pięknym rzutem za trzy równo z syreną popisał się Green, a goście prowadzili 32:14. Początek drugiej odsłony wyglądał jednak zupełnie inaczej i to gospodarze zdobyli dziesięć kolejnych punktów. Trener Igor Milicic był wyraźnie niezadowolony z postawy swoich podopiecznych. Timeout wzięty przez szkoleniowca dobrze podziałał na ostrowian, którzy odpowiedzieli trafieniem dwóch rzutów trzypunktowych, a ich przewaga ponownie urosła do 16 oczek. Sytuacja nie uległa zmianie do końca połowy, a drużyny schodziły na przerwę przy prowadzeniu gości 56:39. Najlepszym zawodnikiem na parkiecie był Jakub Garbacz - obrońca Stali uzbierał 15 punktów. Z kolei w GTK wyróżniał się zdobywca 10 oczek z ławki - Shannon Bogues Jr. - który trafił 4/5 rzutów. 

 

Trzecia odsłona była bardzo wyrównana, a obie drużyny grały punkt za punkt. Skutkiem tego przewaga gości cały czas utrzymywała się na takim samym poziomie i spotkanie wydawało się już rozstrzygnięte. Stal imponowała formą strzelecką, trafiając trójki na skuteczności 45%, natomiast GTK odpowiadał trafieniami dwupunktowymi na 74%. W pewnym momencie ostatniej odsłony gliwiczanie zbliżyli się jeszcze na dziesięć oczek, jednak odpowiedź gości była bardzo szybka oraz skuteczna. Odskoczyli na różnicę ponad dwudziestu punktów, a na sekundy przed końcem meczu przekroczyli nawet barierę stu punktów. Ostatecznie Stal Ostrów Wlkp. wygrała 102:81. Dla podopiecznych Milicica było to siódme kolejne zwycięstwo w lidze. Najlepszym graczem spotkania był zdecydowanie Jakub Garbacz, zdobywca 29 punktów.

 

GTK Gliwice - Stal Ostrów Wielkopolski 81:102 (14:32, 25:24, 23:20, 19:26)

 

GTK: Bogues Jr. 19, Persons 17, Varnado 11, Henderson Jr. 11, Gołębiowski 9, Szewczyk 6, Szymański 4, Delas 4, Wiśniewski 0

 

Stal: Garbacz 29, Mokros 17, Green 14, Smith 13, Kell 12, Ogden 10, Sobin 5, Ryżek 2, Lindbom 0

 

 

W ostatnim sobotnim meczu Energa Basket Ligi Asseco Gdynia podejmowała Legię Warszawa. Niekwestionowanym faworytem tego spotkania był zespół ze stolicy, który zajmuje obecnie drugie miejsce w tabeli. Po drugiej stronie rzeki znajdowała się drużyna z Pomorza, która w tabeli wyprzedza jedynie Polpharmę Starogard. Najlepszym podsumowaniem ostatniej formy gospodarzy była siedmiomeczowa seria porażek, z jaką przystępowali do dzisiejszych zawodów.

Początek spotkania nie pokazywał jednak przepaści jaka dzieli obie drużyny. Miejscowi w pierwszej kwarcie nie pozwolili odskoczyć faworyzowanym gościom, przegrywając pierwszą kwartę różnicą zaledwie jednego punktu (15:16). Rewelacyjną kwartę rozegrał Jamel Morris. Rzucający obrońca Legii zdobył w pierwszej kwarcie aż 10 z szesnastu punktów swojej drużyny. Początkowe momenty drugiej odsłony gry należały do miejscowych, którzy objęli prowadzenie 20:16. Od tego momentu do bardzo dobrej gry powróciła Legia. Znów celnie rzucał Morris, który otrzymał wsparcie przede wszystkim od Medforda Jr. oraz Karolaka. Pierwsza połowa spotkania zakończyła się wynikiem 44:35 dla przyjezdnych.

Trzecią kwartę gospodarze rozpoczęli od nadspodziewanie dobrej gry. Znakomicie w ich szeregach prezentowali się Wołoszyn, Dylewicz oraz Hrycaniuk. Po rzucie ostatniego z nich, na 3 sekundy przed końcem kwarty, gdynianie zdołali nadrobić dziewięcio-punktową stratę. O wszystkim zadecydować miała więc czwarta kwarta, do której obie drużyny przystępowały z pułapu sześćdziesięciu jeden punktów. Niestety dla gospodarzy, na początku ostatniej odsłony znów przypomniała o sobie trójka Morris-Medford-Karolak, która w przeciągu pięciu minut wyprowadziła drużynę Legii na 13 oczek przewagi. Jeszcze raz do walki zebrali się wtedy miejscowi, którym udało się nieco zniwelować stratę, jednak meczu nie dało się już odwrócić. Ostatecznie Legia Warszawa pokonała Asseco Gdynię 92:83 . Na wyróżnienie w tym meczu zasłużył przede wszystkim Lester Medford Jr. który zdobył 35 punktów. Mimo przegranej, warto wyróżnić też Filipa Dylewicza, który rozgrywając dzisiejszy mecz został samodzielnym rekordzistą pod względem liczby występów w koszykarskiej ekstraklasie. Siedmiokrotny mistrz Polski ma ich obecnie 673.

 

Asseco Gdynia - Legia Warszawa 83:92 (15:16, 20:28, 26:17, 22:31)

 

Asseco: Wołoszyn 22, Hrycaniuk 16, Dylewicz 15, Wadowski 11, Witliński 9, Kobel 3, Kaszowski 3, Vragovic 2, Kołodziej 2, Malczyk 0

 

Legia: Medford 35, Morris 26, Karolak 15, Kulka 5, Neal 5, Kamiński 3, Linowski 2, Watson 1, Wyka 0

Przygotowali: Piotr Ziąbka, Marcin Weiss, Andrzej Kacprzak

Marcin Weiss – Poinformowani.pl

Marcin Weiss

Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.