Liga Mistrzów: Bełchatów zwycięża Fenerbahce i zbliża się do awansu
Biuro prasowe PGE Skra Bełchatów

Liga Mistrzów: Bełchatów zwycięża Fenerbahce i zbliża się do awansu

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 28.01.2021, 20:02

Celem tego spotkania dla bełchatowian było zwiększenie szans na awans do drugiej fazy turnieju. Wczoraj dzięki kolejnemu zwycięstwu przepustkę zapewniła sobie drużyna z Kędzierzyna-Koźla, a Skra może podzielić losy Mistrzów Polski jako jedna z najlepszych drużyn z drugich miejsc. Żółto-czarni zwyciężyli dzisiejsze spotkanie za trzy punkty, co zbliżyło ich do kolejnego etapu Ligi Mistrzów.

 

Mecz rozpoczął się od punktowej akcji dla podopiecznych Michała Gogola. Chwilę później to jednak zawodnicy Fenerbahce zakończyli długą wymianę atakiem ze środka. Rozpoczęła się wymiana "punkt za punkt", ale to przyjezdni przez większość czasu mieli niewielką przewagę. W pierwszym secie nie brakowało długich, imponujących akcji po obu stronach - żadna z ekip nie kończyła pierwszych prób, bo przeciwnicy skutecznie bronili każdą piłkę. Goście konsekwentnie zdobywali kolejne punkty, powoli uciekając bełchatowianom - w pewnym momencie tablica wyników wskazywała 10:6. Gdy przewaga przyjezdnych wynosiła już cztery "oczka", o drugi czas poprosił szkoleniowiec Skry. Ciężko jednak powiedzieć, by wpłynęło to na jakość gry gospodarzy - w prawdzie skutecznie starali się zniwelować straty, ale Fenerbahce po chwili wracało do wcześniejszej przewagi. Sytuację próbował ratować Mateusz Bieniek. Środkowy wszedł na zagrywkę i posłał kilka piorunujących strzałów, co zbliżyło bełchatowian do rywali na zaledwie jedno "oczko", ale niepotrzebne błędy zemściły się utratą kolejnej szansy na odmienienie losów pierwszej partii. Końcówka należała do gości, którzy przypieczętowali zwycięstwo 25:22 skutecznym blokiem na Taylorze Sanderze.

 

W następną partię pewnie wkroczyli przyjezdni, podbudowani zwycięstwem w pierwszym secie - zdobyli dwa punkty z rzędu, ale po koncercie Mateusza Bieńka w polu serwisowym było już 2:5 dla żółto-czarnych. Asem w rękawie rywali okazał się Salvador Hidalgo Oliva, który jest doskonale znany w plusligowym środowisku, ale zdołał zniwelować straty tylko na moment. Po skutecznym ataku Dusana Petkovicia z prawego skrzydła na tablicy widniał rezultat 6:10 dla bełchatowian. Przyjezdni powrócili do walki mniej więcej w połowie seta - dzięki czujności na siatce zbliżyli się do Skry na zaledwie jeden punkt. Obie drużyny popisywały się piekielnie mocnymi zagrywkami. Po asie serwisowym Toya Metina był już remis 13:13, a gdy przyjezdni wyszli na pierwsze prowadzenie w tym secie, o czas poprosił trener Mieszko Gogol. Bardzo szybko bełchatowianie powrócili na właściwy tor, zdobywając pięć punktów z rzędu - po kiwce Grzegorza Łomacza ponownie prowadzili 14:17. Gospodarze nie pozwolili rywalom zmienić wyniku już do końca partii i ostatecznie zapisali zwycięstwo 20:25 na swoje konto.

 

Trzeci set na początku był bardzo wyrównany. Dopiero przy stanie 3:3 rozkręcili się bełchatowianie. Na zagrywce pojawił się Milad Ebadipour, który posłał kilka wymagających piłek i po chwili tablica wskazywała przewagę gospodarzy 5:9. Nie umknął uwadze fakt, że Federbahce skutecznie starali się odrobić straty, bo zagrali kilka naprawdę dobrych akcji, ale żółto-czarni złapali wiatr w żagle i nie odpuszczali nawet na moment. Po świetnym epizodzie Petkovicia w polu zagrywki prowadzili już 9:15. Atakujący bełchatowian chyba odnalazł wreszcie złoty środek, bo to głównie dzięki niemu gospodarze w tej partii wypracowali tak wysoką przewagę. Siatkarze Fenerbahce co jakiś czas kończyli swoje akcje, ale bardzo szybko odpowiadali im przeciwnicy. Po ataku Sandersa po skosie był wynik 14:21 i nic nie zapowiadało drastycznych zmian w tym temacie. Bełchatowianie pewnie wygrali tę odsłonę 18:25, a decydujący punkt zdobył Karol Kłos.

 

Pierwszy punkt w decydującej partii zdobyli goście z Turcji, a później przez moment remisowali z gospodarzami. Po chwili bełchatowianie prowadzili dwoma "oczkami", a blok dołożył jeszcze Sander. Genialnie w obronie zainterweniował Łomacz, co poskutkowało kolejnym punktem dopisanym na konto żółto-czarnych i na tablicy widniał rezultat 5:10. Na wyróżnienie zdecydowanie zasłużył Bieniek, który i w tej partii pobawił się w egzekutora, zarówno w polu zagrywki, jak i na siatce. Siatkarze Federbahce szukali punktów w potężnej zagrywce, ale po stronie bełchatowian obrona, z małymi wyjątkami, funkcjonowała bez zarzutu. Gorszy moment polskiej drużyny pojawił się w połowie seta, kiedy rywale zdołali zbliżyć się na dwa punkty, ale gospodarze trzymali rękę na pulsie. Dobrze w asekuracji spisał się Kacper Piechocki, a Ebadipour zdobył punkt bezpośrednio z zagrywki i w końcówce prowadzili już 19:23. Mecz zakończył się zwycięstwem Skry, po tym jak po prostej zaatakował Petković. 

 

Dzisiaj o godz. 20:30 swój kolejny mecz rozegra ZAKSA Kędzierzyn Koźle, która podejmie belgijski Lindemans Aalst. Dla Mistrzów Polski będzie to bardziej towarzyskie spotkanie, ale jego wynik może okazać się znaczący dla drużyny z Bełchatowa.

 

Fenerbahce HDI Stambuł - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:22, 20:25, 18:25, 20:25)

 

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.