Mark Williams z tytułem w Crucible po dramatycznej końcówce!

  • Dodał: Radosław Kępys
  • Data publikacji: 07.05.2018, 23:00

27-letni Mark Williams zdobywał swoje drugie mistrzostwo świata w snookerze. To był 2003 rok. Chyba nikt nie mógł przypuszczać, że na kolejne takie zwycięstwo przyjdzie temu wspaniałemu snookerzyście czekać aż 15 lat. Walijczyk wzniósł dziś w Sheffield najważniejsze trofeum sezonu, po wygranej nad Johnem Higginsem 18:16!

 

Obaj panowie na trzecią sesję wyszli przy stanie 10:7 dla „Borsuka”, choć jeszcze przed ostatnimi trzema rozegraniami sesji wieczornej był remis 7:7. Wtedy to Williams podkręcił tempo i wygrał trzy ostatnie frejmy. Przez około 16 godzin Walijczyk absolutnie nie stracił formy, co pokazał w pierwszych czterech frejmach sesji popołudniowej, wbijając pięć wysokich brejków – w partiach od 18 do 21 – kolejno 61, 56, 69, 56 oraz 52. John Higgins był bezradny. Tak wysoka strata w finale Mistrzostw Świata na tak dalekim etapie meczu jeszcze nigdy nie została odrobiona. Na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 14:7 na korzyść Walijczyka. Nikt nie sądził, że ten mecz dalej potoczy się tak dramatycznie...

 

Pierwszą partię po powrocie do stołu wreszcie wygrał Higgins. Początek frejma wskazywał nawet na to, że może on się postarać o atak na maksymalnego brejka, ale po pudle na czarnej dość szybko te marzenia porzucił. Williams nie wykorzystał jednak szansy i Szkot domknął frejma brejkiem 67-punktowym. Niezwykle ciekawy przebieg miała też kolejna partia. Wydawało się, że niezagrożony Williams dąży do powrotu na siedmiofrejmowe prowadzenie, jednak pomylił się na pozycjonowaniu przy ponad 60 punktach przewagi. Szkot przejął inicjatywę, podszedł do stołu i wyczyścił go do końca, doskakując na 9:14. Kolejne minuty mogły przejść do historii Crucible Theatre. Higgins szybko podszedł do stołu i zaczął wbijać tylko czerwoną z bilą czarną. Nawet, gdy stracił pozycję do czerwonej, ratował się dublem i wygrał frejma. Po tym stał się tylko ważny atak na maksymalnego brejka, jednak przy 80 punktach przewagi, jedenasta czerwona nie znalazła drogi do kieszeni i Szkotowi został „tylko” wygrany frejm. Szkot tracił już do rywala cztery partie, co sprawiło, że kolejna była bardzo ważna. Gdyby wygrał ją Williams, byłby tylko o trzy od tytułu, gdyby oddał ją Szkotowi, ten traciłby tyle samo, ile przed początkiem sesji, a więc miałby jeszcze spore nadzieje. Ostatecznie szybko inicjatywę przejął prowadzący w meczu zawodnik i dwoma podejściami wygrał 25. frejma. Przed ostatnią sesją było 15:10 dla Marka Williamsa.

 

Po południu nie mieliśmy „setki”, ale szybko doczekaliśmy się jej w sesji wieczornej. Sesję John Higgins zaczął wspaniale – najpierw wbił 131 punktów, potem przy 58-punktowej przewadze rywala podszedł do stołu i zrobił 67-punktowego brejka. Wtedy było już 12:15 i Szkot mógł spokojnie myśleć o odrodzeniu się w tym spotkaniu. Kolejny frejm okazał się kalką poprzedniego. Najpierw do stołu podszedł Williams, na początek brejka wbił po czerwonej bardzo ładną i trudną różową, ale zrobił tylko 47 punktów i znowu oddał stół. Szkot wieczorem takich sytuacji nie zwykł marnować i po 82-punktowym podejściu było już 13:15! Ostatni frejm przed kilkunastominutową przerwą też został zdominowany przez Higginsa. Obaj zawodnicy mieli w nim swoje szanse, ale to znowu Szkot lepiej wykorzystał swoje podejścia i już było 15:14 z perspektywy Williamsa. Już wtedy było wiadomo, że emocje w końcówce tego finału będą ogromne.

 

Trzecia partia tego wieczoru, w której po wysokim prowadzeniu Marka Williamsa stół został oddany Johnowi Higginsowi nadarzyła się po przerwie. Wtedy to Walijczyk miał 42 punkty przewagi i znowu po zostawieniu dobrze otwartego stołu musiał spoglądać, jak rywal wbija bilę za bilą i doprowadza do remisu 15:15. To, co około godziny 17, przy wyniku 7:14 wydawało się niemożliwe, teraz stało się faktem. Był remis!

 

Remis chyba wreszcie odblokował Walijczyka. Co prawda znowu w kolejnej partii powtórzył się scenariusz, gdzie Williams skończył brejka po blisko 40 punktach, ale tym razem zagrał dobrą odstawną, dał Szkotowi szansę popełnienia błędu i już chwilę później wreszcie mógł świętować – pierwszy wygrany tego wieczoru frejm, który był jednocześnie już szóstą partią całej sesji. W 32. frejmie całego spotkania sytuacja na początku przechodziła z rąk do rąk – miał szanse jeden i miał szansę drugi, ale po serii błędów i odstawnych czerwoną bilę wbił Williams, a za tym poszło podejście…  w wysokości 100 punktów. Druga setka dnia przybliżyła Marka Williamsa do trzeciego tytułu w jego karierze! 

 

Kolejny frejm mógł zdecydować o wszystkim, ale tak się nie stało. Bardzo słabe rozbicie Johna Higginsa wyprowadziło trzy czerwone na lewą stronę stołu. Od najniżej położonej Walijczyk rozpoczął swoje bardzo wysokie podejście. Bardzo wysokie, ale... nie decydujące. 62 punkty miał w podejściu Walijczyk, gdy podchodził do różowej dającej mu trzecie Mistrzostwo Świata. Nie trafił, a Szkot podszedł do stołu i wyczyścił go do końca, wygrywając partię dwoma (!) punktami. To jednak Williamsa nie załamało! W kolejnej partii wbił on pierwszą bilę, ale nie wyszedł dobrze do czarnej. Jednak kilka chwil później, przy grze taktycznej, wypatrzył niesłychanie trudną czerwoną, którą wbił do prawego środka i od tego zaczął kolejne wysokie podejście, z którego zrobił 70 punktów przewagi i spudłował brązową. Higgins potrzebował trzech snookerów, więc zaczęliśmy grę taktyczną. Nie trwała ona jednak długo, bo po chwili Williams przypieczętował tytuł wbiciem czerwonej!

 

To trzeci tytuł mistrzowski Walijczyka w jego profesjonalnej karierze. W 2003 roku zwyciężył on - również 18:16 - Irlandczyka Kena Doherty'ego, a trzy lata wcześniej pokonał w tym samym stosunku swojego rodaka Matthew Stevensa. Kolejny tytuł po 15 latach? "Borsukowi" należą się dziś od każdego fana snookera oklaski na stojąco!

 

Mark Williams - John Higgins 18:16

 

Sesja 1:
75-23, 65-15, 72-35, 70-60 (55 JH)
4-120 (119), 133-0 (95), 0-98 (52), 21-82 (59)

 

Sesja 2:
81-46 (76), 31-75 (51), 8-127 (127), 76-12, 9-85 (56)
15-123 (117), 123-0 (118), 64-35 (64), 80-43

 

Sesja 3:
98-5 (61), 73-19 (56), 126-0 (69, 56), 63-7 (52)
29-92 (67), 65-76 (72 JH, 65 MW), 0-80 (80), 84-8

 

Sesja 4:
1-131 (131), 58-68 (JH 67, MW 58), 47-82 (82), 0-91
47-67 (62), 74-0, 104-14 (100), 63-65 (65, MJW 63)

 

 

 

                                                                                                                                        

 

Radosław Kępys – Poinformowani.pl

Radosław Kępys

Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.