CS:GO: które zespoły niższego tieru mają szansę wejść na szczyt w 2021 roku?
StarLadder

CS:GO: które zespoły niższego tieru mają szansę wejść na szczyt w 2021 roku?

  • Data publikacji: 16.02.2021, 11:35

Nowy rok dla sceny CS:GO oznacza ciekawe perspektywy. Mimo iż sytuacja związana z pandemią nie uległa specjalnie zmianie, tak niekoniecznie musi odbić się to negatywnie na rozwoju esportu. W 2020 roku na dużej ilości turniejów online zyskało kilka zespołów pokroju Gambit, Nemigi, czy Sprout. Historia lubi się powtarzać, a obecne warunki tym bardziej temu sprzyjają. Oto zestawienie ośmiu drużyn pozornie niższej klasy, które w tym roku mogą wbić się w czołówkę.

 

GODSENT

 

 

Już po ogłoszeniu nowego składu szwedzkiej organizacji pewne było, że drzemie w nim ogromny potencjał. Dwóch zaprawionych w boju graczy - TACO oraz felps, zostało wspartych trójką młodych, lecz ogromnie perspektywicznych zawodników. Póki co dumau, latto i b4rtin nie dają się zjeść presji, a inauguracyjne spotkania GODSENT idą bardzo płynnie. Brazylijczycy porażki zaliczyli jedynie na sam start z Lyngby Vikings oraz ze znacznie lepiej ogranym Gambit. Solidna dyspozycja błyskawicznie odbiła się awansem na 29. miejsce rankingu HLTV. Przed składem rozpościera się świetlana przyszłość, jedyne co może w jakimś stopniu poddawać wątpliwościom stabilność zespołu jest rola snajpera. Póki co naprzemiennie dzielą ją felps i dumau, ale brak rasowego AWPera nieco niepokoi. Zespół musi też niewątpliwie popracować nad aspektami taktycznymi, gdyż zdarza im się czasem tracić głowę w istotnych rundach. Tak, czy inaczej perspektywy są bardzo dalekosiężne, a poprzeczka wyznaczająca limit potencjału zawieszona wysoko. 

 

Sinners

 

 

Od czasów czesko-słowackiego eXtatus region naszych południowych sąsiadów nie posiadał żadnego solidnego reprezentanta. Zespoły pokroju eSuby, czy Brute odbijały się bezowocnie od sceny międzynarodowej jak od ściany. Przełom nastąpił, gdy w ubiegłym roku ruszył projekt Sinners. Najlepsi czescy gracze zebrali się pod jedną banderą. Przez dwanaście miesięcy Adam "NEOFRAG" Zouhar i spółka aktywnie rywalizowali w turniejach europejskich. Kluczowy moment nastąpił jednak w grudniu. Zdecydowano się bowiem na kluczową z perspektywy czasu rotację. Do składu dołączył dobrze znany, doświadczony Tomáš "oskar" Šťastný. Od tamtego momentu Grzesznicy przeskoczyli w rankingu o ponad pięćdziesiąt pozycji (aktualnie 25. lokata). Rozwój zespołu imponuje; Czesi mają również genialne liczby - ich pula map jest tak szeroka, że jedynie na Trainie procent zwycięstw mają poniżej 50% (39%) w ostatnich trzech miesiącach. W obecnym roku szykuje się wyciśnięcie absolutnego maksimum ze składu, a być może nawet wejście na najjaśniejsze salony sceny Counter Strike'a.

 

Sangal 

 

 

Kolejnym regionem, który podobnie jak Czechy doczekał się swojego renesansu w CS:GO jest Turcja. Od kiedy Space Soldiers zakończyli działalność pod koniec 2018 roku, w kraju znad Cieśniny Bosfor zabrakło jakiegokolwiek solidnego reprezentanta na skalę międzynarodową. Kluczowy zawodnik składu, XANTARES opuścił rodzinne strony dołączając do BIG, w jego ślady poszedł także Calyx, rozwijając swoją karierę za oceanem w EnVy (wcześniej krótki epizod w Windigo). W 2020 roku nieśmiałe podejścia ku przełamaniu okresu posuchy zaczęło oparte na weteranach z ex-Space Soldiers Sangal oraz ambitny projekt z nowymi zawodnikami, 9NINE. Ci drudzy nie wytrzymali próby czasu, rozpadając się z końcem grudnia. Sangal jednak mimo wstępnych niepowodzeń, tak łatwo się nie poddało. Kluczowym momentem było włączenie do zespołu Ömera "imoRRa" Karataşa, zawodnika o ogromnych umiejętnościach, który momentalnie zaczął błyszczeć w zespole. ImoRR to również osoba bardzo lubiana wśród tureckiej społeczności Counter Strike'a - regularnie streamuje, a jego obecność w zespole chyba w jeszcze większym stopniu zwiększyła popularność Sangal. Obecnie skład jest zdecydowanie na fali wznoszącej. Czy stać ich na wejście na szczyt europejskiej sceny? Następne miesiące na pewno zweryfikują, ale na razie Turcy są na dobrej drodze do tego celu.

 

Endpoint

 

 

Żarty z poziomu brytyjskiej sceny, dzięki pracy Endpoint stały się nieaktualne. Zresztą, patrząc na aktualny wygląd polskiego Counter Strike'a tym bardziej wypada odłożyć takie dowcipy na bok. Zwłaszcza, że Surreal z zespołem odwalają kawał dobrej roboty. Endpoint już w ubiegłym roku miało szansę wykazać się na turnieju najwyższej rangi - w Blast Premier Fall 2020 Showdown zaprezentowali się z dobrej strony, staczając trzymapowe starcie z faworyzowanym Heroic, które jednak przegrali. Na niższych szczeblach brytyjska organizacja spisywała się znakomicie, wygrywając m.in. 35. sezon ESEA MDL. Już w marcu kolejny raz nadarzy się okazja do rywalizacji z topowym rywalami w ramach ESL Pro League. Warto będzie rzucić okiem na dyspozycję składu, a przede wszystkim na Shahara "flameza" Shushana. Młody Izraelczyk tchnął w zespół nowe życie, nie bez powodu też wielu zawodników z rankingu TOP 20 HLTV za 2020 rok wskazało go jako przyszłą gwiazdę, która zwojuje scenę.

 

paiN Gaming

 

 

Pierwszy, a zarazem ostatni przedstawiciel sceny północnoamerykańskiej w tym zestawieniu. Brazylijczycy weszli w rok najlepiej jak się dało, bowiem od zwycięstwa w styczniowym DreamHack Open NA. Obecnie scena za oceanem przeżywa najzwyklejszy kryzys. Wiele zespołów przenosi się do Europy, konkurencja znacząco spada, a co za tym idzie maleją opcje zarobkowo-rozwojowe dla nowych składów. Dzięki takiemu obrotowi spraw paiN ma ogromny potencjał by stać się hegemonem sceny NA. Ciężko jednak stwierdzić, czy zadziała to pozytywnie na przyszłość składu. Być może podupadające warunki zmuszą ich do pójścia w ślady rodaków z MIBR, GODSENT oraz Case, przestawiając na rynek europejski. Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że paiN ma aktualnie bardzo mocny, doświadczony skład, który wygląda znacznie lepiej niż można się było spodziewać. Biguzera i saffee - te nicki warto zapamiętać, bowiem ten duet może jeszcze sporo namieszać.

 

Lyngby Vikings

 

 

Na początku stycznia duńska dywizja CS:GO klubu piłkarskiego Lyngby BK przeszła gruntowne zmiany. W zespole pozostali jedynie Rasmus "raalz" Steensborg oraz  Thomas "birdfromsky" Due-Frederiksen. Pospiesznie piątkę sklecono z dodaniem Holendrów FASHRa i rilaxa oraz dobrze już znanego scenie NaToSaphixa. Wtedy zaczęła się magia. Zespół, który wydawał się bowiem jedynie odwlekać swój nieunikniony rozpad, zaczął osiągać zaskakująco pozytywne wyniki. Wyniki jakich nie dał rady dowieźć poprzedni skład. Drugie miejsce w pierwszym sezonie Shadow League (zaraz za plecami wyżej wspomnianych Sinners) oraz solidne występy na Snow Sweet Snow były wręcz zdumiewające, patrząc na klasę rywali z jakimi duńsko-holenderskiej drużynie przyszło się mierzyć. I tak z niezwykle spontanicznego projektu na scenie pojawił się bardzo ciekawy pretendent. Póki co nowa trójka nie jest związana żadnymi umowami z organizacją, ale gracze dają jasno znać, że współpraca daje im dużo radości i satysfakcji, czuć więc bardzo istotną w funkcjonowaniu chemię. Jeśli nie dojdzie do żadnej scysji to Lyngby staną przed szansą na jeszcze większy progres okraszony realnymi sukcesami.

 

Movistar Riders

 

 

CS:GO na Półwyspie Iberyjskim nigdy nie miało przedstawicieli z najwyższej półki. Kilkukrotnie regionowi udało się wypromować zawodników pokroju mixwella, foxa, czy loWela, ale można to zakwalifikować jako jego największe osiągnięcia. Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać w ubiegłym roku. Najpierw z nienajgorszej strony pokazało się portugalskie SAW, występując m.in. BLAST Premier Spring 2020 Europe Showdown (obecnie skład zajmuje 28. lokatę w rankingu światowym). Drugim pretendentem okazało się Movistar Riders. Organizacja kilka miesięcy poświęciła eksperymentując z rotacjami w składzie. Jeszcze w 2019 roku pojawił się Brazylijczyk Lucas "steel" Lopes, a potem duet Sebastian "larsen" Larsen, Kristjan "shokz" Jakobsen. Wyniki zmian były jednak bardzo mieszane, zespół nie potrafił znaleźć koniecznej stabilizacji. W końcu zapadła decyzja istnie vabank - w miejsce larsena ściągnięto człowieka legendę, Owena "smooyę" Butterfielda. Jego dotychczasowe epizody w BIG, czy Chaos kończyły się rozczarowaniami, mimo ogromnych ambicji i nadziei. Ze smooyą ciężko się pracuje, to powszechnie znana wiedza wśród sympatyków Counter Strike'a. Nikt jednak talentu mu nie odmawia, gdyby snajper zagrzał gdzieś dłużej miejsce niewątpliwie oglądalibyśmy go w glorii chwały obok s1mpla, ZywOo i device'a. Póki co początek współpracy z Movistar jest obiecujący. Zespół wygrał trzy pomniejsze turnieje pokonując choćby wyżej wspomniane SAW. Jeszcze w lutym skład czeka jednak najważniejsza próba - eliminacje na IEM Katowice 2021, a w nich na start przeprawa z BIG. Przekorny los, nieprawda?

 

Izako Boars

 

 

Tegoroczna "szufla" solidnie namieszała na polskiej scenie Counter Strike'a. Pojawiło się potężne i faworyzowane na papierze Anonymo, gruntowną przebudowę zaliczyło AGO, a drobne zmiany nie ominęły nawet tak dobrze spisującej się na finiszu 2020 roku Wisły. Póki co żaden zespół z owej trójki nie zachwycił specjalnie wyjątkowo nikogo. Zrobiło to niespodziewanie Izako Boars. Dziki nieco w cieniu wielkich zmian sięgnęły po Michała "mono" Gabszewicz i Daniela "STOMPa" Płomińskiego. Okazało się to czystym strzałem w dziesiątkę. Patrząc na wyniki ze Snow Sweet Snow Cup, ciężko nie przecierać oczu. Na liście skalpów widnieją już Sinners, Sprout, czy Winstrike. Nawet za porażki z EXTREMUM oraz GODSENT należą się słowa uznania, bo Polacy stanęli w szranki jak równy z równym z teoretycznie mocniejszym rywalem. Efekt? Aktualnie Izako Boars rozsiedli się w fotelu lidera regionalnego rankingu bijąc na głowę wyżej wymienione siły z naszego kraju. Oczywiście, rok jest jeszcze długi i szeroki, ale rezultaty Dzików zasługują na uznanie, wzmagając apetyt na więcej wśród kibiców. Miło więc w takim zestawieniu bez cienia wyrzutów umieścić polski zespół - jeśli taki stan rzeczy się utrzyma to w 2021 roku powodów do wstydu nie będzie!