Puchar Anglii: Bournemouth po raz pierwszy w historii w ćwierćfinale!

  • Dodał: Rafał Judka
  • Data publikacji: 09.02.2021, 20:30

Niespodzianka w Pucharze Anglii. We wtorkowym spotkaniu na Turf Moore Burnley przegrało z Bournemouth 2:0. Bramki dla gości zdobyli Sam Surridge i Junior Stanislas. Wisienki zasłużenie pokonały pierwszoligowego rywala i pod wodzą tymczasowego trenera Jonathana Woodgate'a po raz pierwszy w historii meldują się w ćwierćfinale. 

 

Jak to w meczach pucharowych bywa, obaj szkoleniowcy przeprowadzili kilka zmian, aby dać szansę zmiennikom na pokazanie się. Sean Dyche dał odpocząć m.in. liderom defensywy. Na ławce usiedli Ben Mee czy James Tarkowski, a w domu pozostał Nick Pope. Jonathan Woodgate z kolei nie mógł skorzystać z najlepszego strzelca zespołu czyli Dominica Solanke. Gospodarze na pewno chcieli postawić się wyżej notowanemu rywalowi i przerwać serię czterech przegranych meczów jeszcze z czasów wspólnej gry w Premier League. Aczkolwiek dla obu zespołów ważniejsze są rozgrywki ligowe. Gospodarze zajmują ostatnie bezpieczne przed spadkiem miejsce, a goście ostatnie premiujące grę w play-offach o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

 

Obie drużyny weszły w mecz na Turf Moor dość spokojnie. Burnley częściej było w posiadaniu piłki i próbowało przejąć inicjatywę, ale to goście konstruowali groźniejsze ataki. Po szybkich akcjach swoich sił próbowali Junior Stanislas czy Philip Billing. Z biegiem czasu to Bournemouth zaczęło przejmować kontrolę nad meczem, co poskutkowało bramką Wisienek w 21. minucie. Podopieczni Jonathana Woodgate’a przeprowadzili szybką akcję prawą stroną, która bardzo dobrze funkcjonowała w pierwszej połowie. David Brooks uruchomił włączającego się do ofensywnej akcji Jacka Stacey’a, a ten płaskim dośrodkowaniem obsłużył Sama Surridge’a, który musiał tylko dostawić nogę. Zdobyte prowadzenie nie zadowalało gości, którzy gościli pod bramką Peacocka-Farrella coraz częściej. Dale Stephens z Burnley po dwóch niecelnych strzałach z początku spotkania w końcu trafił w światło bramki po jednym z rzutów rożnych, ale była to bramka jego własnej drużyny. Na szczęście dla gospodarzy świetną interwencją popisał się Peacock i uchronił gospodarzy od straty kolejnej bramki. U gospodarzy kulała kreatywność i ruchliwość, brakowało “przedostatniego podania”, które mogłoby uruchomić akcję bramkową. Z kolei goście bardzo dobrze ustawiali się w obronie, a ich akcje ofensywne były przeprowadzane bardzo szybko i skutecznie.

 

W przerwie Sean Dyche musiał urządzić swoim piłkarzom niezłą “suszarkę”, ponieważ już od początku drugiej połowy gospodarze rzucili się do odrabiania strat. W pierwszych 10 minutach po rozpoczęciu uderzali na bramkę Matej Vydra, Josh Benson czy Dwight McNeil. Najlepszą sytuację jednak zmarnował w 56 minucie Jay Rodriguez, który z piątego metra przed bramką, nieatakowany przez przeciwników, posłał piłkę wysoko nad bramką. W przerwie z powodu kontuzji zejść musiał Stacey, co zatrzymało dobrze działającą prawą stronę gości w pierwszej połowie i w drugiej części spotkania brakowało Wisienkom szybkości w ofensywie. Po początkowym szturmie Burnley z czasem widzieliśmy coraz mniej klarownych sytuacji bramkowych po obu stronach boiska. Emocje w końcówce zabił Stanislas pewnie wykorzystując rzut karny w 88 minucie. Wcześniej Billing zagrał plecami do zdobywcy pierwszej bramki Surridge’a, a ten został sfaulowany przez Kevina Longa. Do końca spotkania wynik się nie zmienił i niespodzianka w postaci awansu drugoligowego Bournemouth stała się faktem.

 

Burnley - Bournemouth 0:2 (0:1)
Bramki: 21’ Surridge, 88’ Stanislas
Burnley: Peacock-Farrell - Bardsley, Long, Dunne, Driscoll-Glennon - Gudmundsson (74’ Lowton), Stephens, Benson (65’ Westwood), McNeil - Rodriguez (74’ Barnes), Vydra (74’ Mumbongo)
Bournemouth: Begovic - Stacey (46’ Mepham), Carter-Vickers, Cook, Rico - Lerma, Billing, Pearson - Brooks (63’ Cook), Surridge, Stanislas
Żółte kartki: 85’ McNeil, 90’ Bardsley - 94' Lerma
Sędzia: Darren England