PKO Ekstraklasa: Lech dalej zawodzi. Porażka "Kolejorza" w Płocku
Bartek23ef/Wikimedia Commons

PKO Ekstraklasa: Lech dalej zawodzi. Porażka "Kolejorza" w Płocku

  • Data publikacji: 14.02.2021, 17:15

Kolejny fatalny mecz zagrali w niedzielę zawodnicy Lecha Poznań. Tym razem przegrali w Płocku z miejscową Wisłą 1:0. "Kolejorz" nie wygrał tym samym już od sześciu spotkań, natomiast "Nafciarze" triumfowali już czwarty raz z rzędu i znacznie poprawili swoją sytuację w tabeli PKO Ekstraklasy.

 

Lech przystępował do tego spotkania pozostając bez zwycięstwa w pięciu kolejnych spotkaniach ligowych. Nastroje poznaniaków nieco poprawił awans do ćwierćfinału Pucharu Polski, choć również w meczu z Radomiakiem nie obyło się bez problemów - "Kolejorz" wygrał z pierwszoligowcem dopiero po rzutach karnych. Wisła Płock w tych rozgrywkach nie bierze już udziału, więc spodziewanym atutem "Nafciarzy" było większe wypoczęcie od drużyny gości. Gospodarze dodatkowo nie zagrali w ostatniej kolejce Ekstraklasy, gdyż ich mecz nie odbył się z powodu intensywnych opadów śniegu w Mielcu.

 

Kolejnym powodem do niepokoju dla Lecha mogła być absencja kluczowych zawodników, w tym najlepszego strzelca Mikaela Ishaka - nie mógł go też zastąpić nowy nabytek Aron Johannsson, którego nie udało się zgłosić o czasie. Zabrakło także obrońców - Bartosza Salamona, Lubomira Šatki i Thomasa Rogne. W tej formacji wystąpić musiał prezentujący przeciętne jak na drużynę "Kolejorza" umiejętności Tomasz Dejewski. Już w 3. minucie defensywa Lecha miała problemy po dośrodkowaniu Mateusza Szwocha, lecz strzał sprzed pola karnego pewnie złapał Mickey van der Haart. To właśnie stałe fragmenty gry były głównym sposobem "Nafciarzy" na zdobycie bramki w tym meczu. Liczne rzuty wolne niemal każdorazowo kończyły się wrzutkami w pole karne "Kolejorza". Początkowo nie przyniosły one jednak korzyści w postaci gola. W 21. minucie w końcu groźnie zaatakował Lech - w polu karnym nieźle zastawił się Filip Szymczak, lecz jego strzał po rykoszecie poszybował nad bramką van der Haarta. Później groźnie i niecelnie z woleja uderzał Damian Rasak. Poziom meczu nieco poprawił się w końcówce pierwszej połowy. Najpierw do bardzo groźnego dośrodkowania Puchacza nie doszedł żaden z zawodników Lecha. Chwilę później 22-letni obrońca upadł w polu karnym po kontakcie z Rzeźniczakiem. Sędzia Zbigniew Dobrynin raczej słusznie nie wskazał w tej sytuacji na jedenasty metr. Do głosu w tej części gry doszła jeszcze Wisła - Patryk Tuszyński po kolejnym stałym fragmencie trafił jednak z ósmego metra prosto w bramkarza gości.

 

Pierwsza połowa potwierdziła fakt zmęczenia Lecha czwartkowym meczem w Radomiu. Zawodnikom oprócz świeżości brakowało przede wszystkim precyzji w podaniach. Fatalnie grającego "Kolejorza" ratować mieli wprowadzeni na początku drugiej połowy młodzieżowcy - Filip Marchwiński i Michał Skóraś. Chwilę wcześniej w 57. minucie po rajdzie Szymczaka fatalnie w stuprocentowej sytuacji spudłował Jakub Kamiński, marnując najlepszą okazję Lecha w tym meczu. Równie niebezpieczną sytuację ponownie zmarnował chwilę później Tuszyński, który po kapitalnym podaniu Rasaka w sytuacji sam na sam strzelił prosto w van der Haarta. Wisła w końcu zdołała wyjść na prowadzenie, w czym wymiernie pomógł nos trenerski Radosława Sobolewskiego. W 73. minucie do siatki przy drugim kontakcie z piłką trafił wprowadzony chwilę wcześniej debiutujący w barwach "Nafciarzy" Luka Šušnjara, który świetnie rozegrał dwójkową akcję z asystującym przy trafieniu Tuszyńskim. Lecha do końca spotkania stać było już tylko na centrostrzał Pedro Tiby, który nie sprawił jednak kłopotów Krzysztofowi Kamińskiemu. 

 

Wisła wygrała już czwarty mecz z rzędu. W niedzielę triumfowali całkowicie zasłużenie - wynik meczu powinien być nawet wyższy, gdyż w dogodnych sytuacjach pudłował Tuszyński. Zawodnicy Lecha z kolei, oprócz ewidentnego w tym meczu zmęczenia, są obecnie w wyraźnie złej formie. Niewidoczny był lider drużyny Tiba, cieniem samego siebie sprzed kontuzji jesienią jest Kamiński, regularnie zawodzi Jan Sykora. W tych okolicznościach, i przy licznych kontuzjach, trudno o optymizm wśród sympatyków "Kolejorza". Drużyna w tej chwili jest nawet zagrożona spadkiem, co może w niedalekiej przyszłości podważyć pozycję trenera Dariusza Żurawia. Z kolei Wisła Płock niezmiennie gra bardzo prosty i skuteczny futbol, oparty o dobrą organizację w obronie i stałe fragmenty gry. Do utrzymania "Nafciarzom" jeszcze daleko, lecz z pewnością nie będą w tej walce na straconej pozycji.

 

Wisła Płock - Lech Poznań 1:0 (0:0)

Bramki: 73' Šušnjara

Wisła: Kamiński - Zbozień, Rzeźniczak, Uryga, Garcia - Lagator, Lesniak - Rasak (71' Šušnjara), Szwoch, Kocyła (82' M. Lewandowski) - Tuszyński (82' Gjertsen)

Lech: Van der Haart - Czerwiński, Dejewski, Milić, Puchacz - Karlstrom (79' Kvekveskiri), Tiba - Sykora (58' Skóraś), Ramirez (58' Marchwiński), Kamiński (79' Palacz) - Szymczak

Żółte kartki: 79' Rzeźniczak - 19' Milić, 70' Puchacz

Sędzia: Zbigniew Dobrynin