Badminton - EMTC: blisko sensacji

Badminton - EMTC: blisko sensacji

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 17.02.2021, 21:47

W drugim dniu Mistrzostw Europy Drużyn Mieszanych w badmintonie, rozgrywanych w fińskim Vantaa niewiele zabrakło do sporej niespodzianki. Główni, jeśli nie jedyni, faworyci do tytułu mistrzowskiego, Duńczycy z ogromnymi kłopotami pokonali Niemców. W pozostałych meczach emocji też nie zabrakło.

 

Grupa 1.

 

Rewanż za wielki finał poprzednich mistrzostw drużyn mieszanych był porywającym widowiskiem, ale zaczął się od meczu bardzo jednostronnego. Będący w genialnej formie Viktor Axelsen zmiótł wręcz z kortu Fabiana Rotha. Był to spektakularny rewanż za pamiętną porażkę Duńczyka w półfinale takich samych mistrzostw cztery lata temu w Lubinie. Inna sprawa, że Roth ostatnio na międzynarodowej arenie jest praktycznie nieobecny, ostatnio grał poważny turniej blisko trzy lata temu. Po singlu pań mieliśmy już remis. Yvonne Li sprawiła sporą niespodziankę, pokonując i to w dwóch setach Mię Blichfeldt. W deblu mężczyzn po blisko godzinie gry lepsi byli też Niemcy - wysoko notowani Mark Lamsfuss i Marvin Seidel okazali się lepsi od Madsa Koldinga i Andersa Rasmussena. Duńczycy na międzynarodowej arenie w tym zestawieniu grają rzadko i to było dziś w Vantaa widać. Jeszcze w pierwszym secie dali radę, ale w kolejnych dwóch partiach Niemcy bezwzględnie wykorzystywali braki w komunikacji między rywalami.

 

Zwycięstwo Niemcom w całym meczu mogły dać Isabel Herttrich i Stine Kuespert. Pierwszego seta rywalizacji z Alexandrą Boeje i Maiken Freuergaard Niemki wygrały na przewagi, w drugim w identycznym stylu musiały uznać wyższość rywalek. W trzeciej partii Dunki prowadziły, choć nieznacznie, od pierwszej wymiany i lotkę meczową wykorzystały za pierwszym razem. Było więc 2:2 i do rozegrania została gra mieszana. Po duńskiej stronie siatki stanęli Niclas Nohr i Amalie Magelund, po przeciwnej zaś Jones Jansen i Kilasu Ostermeyer. Rankingowo wyżej stały akcje Niemców, ale rankingi nie grają, wiemy to przecież nie od dziś. W pierwszej partii minimalnie lepsi okazali się Duńczycy, w drugiej role się odwróciły i trzeba przyznać że zwycięstwo niemieckiej pary było bardziej przekonujące. O ostatecznym rezultacie duńsko - niemieckiej rywalizacji decydował więc set numer 3. Do zmiany stron obie pary szły "łeb w łeb", Duńczycy zbudowali niewielką przewagę tuż po niej i zakończyli rywalizację zwycięsko. Mógł być to przedsmak starcia finałowego, bo obie drużyny należą do głównych faworytów mistrzostw.

 

W drugim dzisiejszym meczu też zanosiło się na niespodziankę, ale ostatecznie wynik był zgodny z przewidywaniami fachowców. Po grach pojedynczych gospodarze mistrzostw prowadzili ze Szkotami 2:0. Kalle Koljonen pokonał Ciara Pringle, a Nella Nyquist okazałą się lepsza od Holly Newall. Szczególnie ten drugi wynik był rozstrzygnięciem niespodziewanym. Szkoci pozbierali się w grach podwójnych, choć nie poszło im to zbyt łatwo. Największą cegiełkę do sukcesu dołożył Christopher Girmley, który najpierw wraz z Adamem Hallem pokonał Eetu Heino i Antona Kaisti, by w decydującym, długim i wyrównanym mikście wraz z Eleanor O'Donnell pokonać Kaisti grającego z Inalottą Suutarinen. Wcześniej w deblu żeńskim punkt dla Szkotów zdobyły Julie Macpherson i Ciara Torrance.

 

Dania - Niemcy 3:2

Szkocja - Finlandia 3:2

 

Grupa 2.

 

Jak już wspominaliśmy wczoraj reprezentacja Anglii przyjechała na turniej w bardzo odmłodzonym, pozbawionym gwiazd, składzie. Nic więc dziwnego, że nie jest ona w stanie nawiązać wyrównanej walki z przeciwnikami, którzy do gry wystawiają wszystkich najlepszych. Dziś Anglicy 1:4 ulegli Holendrom. Jedyny punkt dla pokonanych zdobyła Freya Redfearn, pokonując ledwie 17-letnią Nadię Choukri. W pozostałych spotkaniach górą byli Holendrzy, ale mimo wygranych w dwóch setach wygrane nie przyszły im z łatwością. Szczególnie w grach podwójnych angielskie duety napsuły sporo krwi wyżej notowanym i zdecydowanie bardziej doświadczonym parom niderlandzkim. 

 

W drugim meczu grupy zagrali Rosjanie i Francuzi i był to zacięty wyrównany mecz. Zaczęło się od trzysetowego boju, w którym Vladimir Malokov pokonał wschodząca gwiazdę francuskiego badmintona, Tomę Juniora Popova. Można ten wynik uznać za niewielką niespodziankę, bo jednak Francuz jest już obecnie wyżej notowany. Po kolejnym meczu mieliśmy już remis. Qi Xuefei, naturalizowana we Francji Chinka pokonała w dwóch setach Jewgieniję Kosetską. Sporo emocji mieliśmy też w meczu deblistów, w którym rutynowani Vladimir Ivanov i Ivan Sozonov potrzebowali aż trzech setów, by pokonać niżej notowanych Ronana Labara i Juliena Maio. Drużyna rosyjska zwycięstwo w całym meczu zapewniła sobie w deblu kobiet, w którym chyba jednak niespodziewanie Anastazja Achurina i Olga Morozowa pokonały w dwóch wyrównanych setach Emilie Lefel i Anne Tran. Wynik mikstów nie miał już znaczenia dla końcowego rozstrzygnięcia meczu, ale mógł się liczyć w układzie tabeli przy równej liczbie dużych punktów. I tu doszło do kolejnej niespodzianki - prezentujący w styczniowych turniejach w Azji kapitalną formę Thom Gicquel i Delphine Delrue przegrali z Rodionem Alimowem i Aliną Davletową. 

 

Rosjanie, mimo wygranej w dwóch meczach (wczoraj z Anglią) nie mogą jeszcze być pewni awansu do półfinału, choć są tego bliscy. Wszystko rozstrzygnie się jutro w meczach Rosja - Holandia i Anglia - Francja

 

Anglia - Holandia 1:4

Rosja - Francja 4:1

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.