NBA: Heat wzięli rewanż za zeszłoroczne finały
Frenchieinportland/Wikimedia Commons

NBA: Heat wzięli rewanż za zeszłoroczne finały

  • Dodał: Piotr Ziąbka
  • Data publikacji: 21.02.2021, 10:56

Minionej nocy mieliśmy kolejną dawkę niesamowitych emocji koszykarskich w NBA. Miami Heat udało się zrewanżować za zeszłoroczne finały. Świetnymi indywidualnymi występami mogą pochwalić się: Terry Rozier, Zach LaVine, Bradley Beal oraz Damian Lillard, którzy zanotowali 35+ punktów. Triple-double zaliczył specjalista w tej dziedzinie Russell Westbrook.

 

Pierwszym meczem minionej nocy był mecz rozgrywany w Spectrum Center, Charlotte. Tam miejscowi Hornets podejmowali mistrzów z 2018 roku - Golden State Warriors. Goście po sezonie przerwy od play-offs wydają się w tym sezonie mieć szanse na zajęcie miejsca w ósemce. Charlotte Hornets również są w tabeli na granicy ósemki w swojej konferencji. Wojownicy w tym spotkaniu musieli sobie radzić bez Stephena Curry'ego. Mecz był zacięty i widać było, że obu ekipom zależało tutaj na zwycięstwie. Warriors zdołali wypracować sobie nawet 10-punktową przewagę w czwartej kwarcie, ale do odrabiania strat zabrali się Hornets, którzy jeszcze na 9 sekund przed końcem mieli o dwa punkty mniej. Wtedy nieodpowiedzialnie zachował się Draymond Green, który popełnił faul techniczny doskakując do przeciwnika leżącego na ziemi. Terry Rozier wykorzystał oba rzuty osobiste i Hornets mieli 9,3 sekundy na rozegranie akcji dającej zwycięstwo. Akcja została przygotowana oczywiście dla Roziera. Ten popisał się świetnym rzutem z narożnika boiska trafiając równo z syreną. Był on też najskuteczniejszym zawodnikiem tego meczu zdobywając 36 punktów. Wśród Wojowników najlepiej punktował Kelly Oubre - 25 punktów.

 

Kolejne spotkanie to rewanż za finały sezonu 2019/20. W Los Angeles Lakersi podejmowali Miami Heat. Goście z Florydy w tym sezonie grają zdecydowanie poniżej oczekiwań, jakie stawiano przed nimi po świetnej grze w zeszłosezonowych play-offach. Było to kolejne niesamowicie zacięte spotkanie tej nocy. Przez większą część pierwszej połowy prowadzili Heat, których grą świetnie dyrygowali Kendrick Nunn i Jimmy Butler. Lakersi w drugiej połowie spotkania zaczęli intensywnie odrabiać straty, co przynosiło efekty. Udało im się nawet objąć na chwilę prowadzenie w trzeciej kwarcie. Końcowe sekundy tego spotkania również były bardzo emocjonujące. Na 8,4 sekundy przed końcową syreną trafił Matthews zmniejszając przewagę Heat do zaledwie dwóch punktów. Lakersi wymusili stratę Andre Iguodali i mieli 5,4 sekundy na rozegranie ataku. Rzut oddawała Alex Caruso, ale chybił i mecz wygrali Miami Heat. Liderami ekipy z Florydy byli Kendrick Nunn, zdobywca 27 punktów, oraz Jimmy Butler z 24 oczkami na koncie. Najskuteczniejszym z gospodarzy był Kyle Kuzma - 23 punkty oraz LeBron James, który otarł się o triple-double, notując 19 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst.

 

Następnym meczem tej nocy było starcie Chicago Bulls z Sacramento Kings. Tam swoje wszystkie atuty zdołał zaprezentować Zach LaVine, który w tym sezonie udowadnia, że może być liderem zespoły. LaVine pewnie poprowadził Byki do triumfu nad Sacramento Kings. Lider ekipy z Chicago może pochwalić się zdobyciem 38 punktów, przy skuteczności z gry na poziomie 75%, do czego dorzucił 4 zbiórki, 3 asysty oraz 3 przechwyty. O honor ekipy z Sacramento starali się walczyć Marvin Bagley III ze zdobyczą na poziomi 26 punktów oraz Buddy Hield, który do 23 oczek dorzucił 9 asyst.

 

Pheonix Suns po objęciu prowadzenia w pierwszej kwarcie konsekwentnie powiększali swoją przewagę w kolejnych częściach gry. Byli zdecydowanie lepsi od Memphis Grizzlies i wygrali z przewagą aż 31 punktów. To spotkanie nie przyniosło nam żadnych spektakularnych zdobyczy indywidualnych, gdyż obaj szkoleniowcy dali grać rezerwowym w drugiej połowie meczu, ponieważ wynik był już rozstrzygnięty. Na wyróżnienie zasłużył na pewno Devin Booker, lider Suns w zaledwie 26 minut zdobył 23 punkty, 5 zbiórek i 5 asyst. Phoenix po raz kolejny udowodnili, że ich pozycja w tabeli nie jest dziełem przypadku.

 

Ostatnie starcie minionej nocy to prawdziwa wymiana ciosów i rywalizacja pomiędzy liderami zespołów. W Moda Center miejscowi Trail Blazer podejmowali gości ze stolicy. Pomijając częste zmiany prowadzenia w tym meczu emocji było wiele za sprawą pojedynku liderów obu ekip. Najlepszy punktujący ligi - Bradley Beal kontra trzeci strzelec NBA - Damian Lillard. Ten pojedynek zdecydowani nas nie zawiódł. Beal zanotował 37 punktów, 7 zbiórek, 3 asysty oraz 2 przechwyty. Dame mógł się pochwalić double-double, a do 35 punktów i 12 asyst dołożył też 6 zbiórek i przechwyt. Do tego show włączył się też rozgrywający Washington Wizards Russell Westbrook. Ten zanotował triple-double z 27 punktami, 11 zbiórkami i 13 asystami. Takie wsparcie dla Beala okazało się być kluczowe i pozwoliło Wizards odnieść czwarte zwycięstwo z rzędu.

 

Komplet wyników minionej nocy:

Charlotte Hornets - Golden State Warriors 102:100 (24:15, 21:32, 24:22, 33:31)

Los Angeles Lakers - Miami Heat 94:96 (23:36, 29:23, 25:22, 17:15)

Chicago Bulls - Sacramento Kings 122:114 (28:21, 40:37, 27:25, 27:31)

Memphis Grizzlies - Phoenix Suns 97:128 (15:28, 19:37, 30:31, 33:32)

Portland Trail Blazers - Washington Wizards 111:118 (43:31, 12:30, 37:28, 19:29)

 

Przełożone spotkanie:

Houston Rockets - Indiana Pacers

Piotr Ziąbka – Poinformowani.pl

Piotr Ziąbka

Student Finansów i Rachunkowości na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. 10 lat zawodowego pływania za mną. Prywatnie kibic piłki nożnej, koszykówki i skoków narciarskich.