Jerzy Brzęczek, czyli kapitan przejmuje stery

  • Data publikacji: 13.07.2018, 20:46

Zbigniew Boniek, prezes PZPN, jak zwykle zrobił po swojemu, wprawiając w osłupienie szeroko pojęte środowisko piłkarskie. Bodaj nikomu nie udało się przewidzieć, że nowym selekcjonerem zostanie Jerzy Brzęczek, a pierwsze informacje o nim zaczęły spływać nie wcześniej niż dobę przed oficjalnym ogłoszeniem.

 

Medialna lawina ruszyła w czwartkowy wieczór. O nominacja Jerzego Brzęczka donosiły portale informacyjne, sportowe i…plotkarskie. Na nich można było wyczytać kim jest żona Jerzego Brzęczka, jakim wujkiem jest dla Jakuba Błaszczykowskiego i o tragedii, jaka wydarzyła się w ich rodzinie, gdy Kuba był 11-letnim chłopcem.

 

Moda, jaka zapanowała na kadrę, jest niesamowita. Być może sprzyja temu okres, bo przecież Mistrzostwa Świata są największą imprezą piłkarską. Kiedy natknąłem się na galerię zdjęć żony Jerzego Brzęczka, dosłownie kilka godzin po ogłoszeniu nominacji, zrozumiałem, że reprezentacja może interesować każdego, nie tylko pod kątem sportowym.

 

Oczywistym jest, że znalezienie się w tym wąskim gronie kadrowiczów i ich trenerów oznacza, że spełnia się też funkcję reprezentacyjną. PZPN od momentu objęcia fotela prezesa przez Zbigniewa Bońka wreszcie stał się poważnym związkiem. Do tego wizerunku świetnie pasował Adam Nawałka i wydaje się, że Jerzy Brzęczek będzie utrzymywał wysoki poziom.

 

Jerzy Brzęczek jako piłkarz dał się poznać jako charakterny kapitan kilku drużyn. Nosił opaskę w drużynach polskich, austriackich i izraelskich. Dowodził również kolegami w reprezentacji Polski. Największy jego sukces to chyba srebrny medal na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku. Grali w tej drużynie tacy piłkarze jak Kowalczyk, Juskowiak, Wieszczycki, Łapiński, Świerczewski czy Wałdoch. O tym, jak zdolna była ta ekipa, świadczy nie tylko fakt wywalczenia srebra na wielkim turnieju, ale także to, że potrafili z dobrym skutkiem znaleźć na siebie pomysł po zakończeniu kariery.

 

Brzęczka, nazywanego przez kolegów Papieżem, od zawsze cechowała odpowiedzialność. Na boisku za piłkę, wszak był środkowym pomocnikiem, poza nim – za kolegów. Potrafił odnajdywać się w trudnych szatniach, a już fakt, że był kapitanem w kadrze Janusza Wójcika, mówi wiele o jego charakterze. Brzęczek mówił, nie jest abstynentem, ale jak powtarzał mu trener, gdy był juniorem: trzeba wiedzieć kiedy, gdzie i z kim. Z Wójcikiem z pozoru nie łączyło go w zasadzie nic, byli jak ogień i woda. Charyzmatyczny trener uznał jednak, że Brzęczek jest niezbędny, założył mu opaskę kapitana na ramię i razem osiągnęli wielki sukces.

 

Odpowiedzialności i dojrzałości musiał uczyć się niejako przymusowo. Gdy grał w Austrii, jego siostrę zamordował mąż, a na wszystko patrzył młody Kuba Błaszczykowski. Brzęczek zaopiekował się siostrzeńcem; był jego trenerem, mentorem, opiekunem i menedżerem.  Udźwignął to, wraz z mamą Felicją wychował Kubę na porządnego człowieka i świetnego piłkarza. Prowadził w jego imieniu rozmowy z Grzegorzem Mielcarskim, ówczesnym dyrektorem sportowym Wisły Kraków. Transfer z Rakowa udało się sfinalizować i do dzisiaj jest to chyba najlepszy transfer Białej Gwiazdy – wykupienie Błaszczykowskiego z Częstochowy do Krakowa kosztowało ich 70 tysięcy złotych, a za sprzedaż do Borussi Dortmund skasowali Niemców na około 3 miliony euro.

 

No dobrze, ale czym jeszcze kierował się Zbigniew Boniek, podpisując kontrakt z Jerzym Brzęczkiem? Wiele mówiło się o trenerach zagranicznych. Z racji powiązań prezesa PZPN z Włochami prawdopodobnym kierunkiem poszukiwań wydawał się właśnie Półwysep Apeniński. Na fali sukcesu reprezentacji Chorwacji na Mistrzostwach Świata podawano również nazwiska bałkańskie. Tymczasem Bońka nikt nie słuchał kiedy mówił, że selekcjonerem polskiej kadry powinien być Polak.

 

Brzęczka w ogóle wiele łączy z Nawałką, kiedy ten obejmował naszą reprezentację. Obaj na dorobku, głodni pracy, znający polską ligę, byli reprezentacyjni zawodnicy, eleganccy. Dziwią mnie wobec tego głosy, że w jaki sposób Brzęczek może zaimponować piłkarzom Bayernu, Juventusu, PSG, Napoli? Czy nie powinniśmy mieć zagranicznego trenera? Kogoś z sukcesami?

 

Wydaje mi się, że tak stawiana kwestia urąga zarówno trenerowi, jak i piłkarzom. Przykro, jeśli ktoś uważa, że Robert Lewandowski będzie szanował tylko kogoś, kto może równać się z nim osiągnięciami. Że Milik nie będzie wykonywał ćwiczeń na treningu tylko dlatego, że Sarri idzie właśnie do Chelsea, a Brzęczek zajął z Wisłą Płock 5 miejsce w Ekstraklasie. Jestem pewien, że jeśli tylko Brzęczek będzie konsekwentny, szczery, pracowity i sprawiedliwy, czyli taki, jakie głosy o nim krążą, to żaden z kadrowiczów nie będzie olewał nowego selekcjonera.

 

Kolejną obawą jest jego relacja z Jakubem Błaszczykowskim, co również jest szukaniem problemu na siłę. Swoją wartość Kuba udowodnił w przeciągu 100 występów dla polskiej reprezentacji, w każdym meczu dając z siebie 100% i jeśli tylko będzie zdrowy, to jestem pewien, że Brzęczek nie zawaha się wysłać powołania swojemu siostrzeńcowi.

 

Co zaś Brzęczek może dać kadrze? Nie pracował w wielkich klubach. Prowadził pierwszoligowy GKS Katowice, który od kilku lat nie może wywalczyć awansu do Ekstraklasy i nie pomógł mu w tym również Brzęczek. W ostatnim sezonie był trenerem Wisły Płock i to tam, wzorem Nawałki, może kogoś wynaleźć dla kadry. Dwóch najpoważniejszych kandydatów to Arkadiusz Reca, który właśnie odszedł do Serie A za 4 miliony euro, a także Damian Szymański. Szymański to środkowy pomocnik, ma 23 lata i jest kapitanem zespołu, który był jedną z rewelacji ligi. Brzmi znajomo?

 

Kadrę z pewnością czeka przebudowa. Nie da się ukryć, że po pierwsze mamy dość stary skład, po drugie chyba już wypalony i potrzebne są nowe rozwiązania. Na szczęście nie mamy dziury pokoleniowej, wciąż pojawiają się młodzi, którzy pokazują, że mają talent i chęć do pracy. Zadaniem Brzęczka będzie to tak poskładać, żeby kadra wyglądała jak przed EURO 2016. Oczyszczenie atmosfery, wpuszczenie świeżej krwi i wywalczenie awansu na najbliższą imprezę to główne cele do osiągnięcia przez nowego selekcjonera. Jerzy Brzęczek nie ma łatwego zadania, ale nie jest to także mission impossible.