PGNiG Superliga: zwycięska passa Vive trwa!
Rafał Witek/PGNiG Superliga

PGNiG Superliga: zwycięska passa Vive trwa!

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 28.02.2021, 19:40

Vive wciąż niepokonana, Wisła Płock zmiażdżyła Górnika Zabrze, a Gwardia Opole stoczyła wyrównany bój z drużyną z Głogowa - tak w skrócie można by podsumować 15. serię gier PGNiG Superligi. Weekendowe mecze przyniosły kibicom wiele emocji oraz niewielkie zmiany w czołówce tabeli. 

 

Pierwsze sobotnie starcie należało do sąsiadujących ze sobą w klasyfikacji Górnika Zabrze i ORLENU Wisły Płock. W tym spotkaniu lepsi byli Wicemistrzowie Polski, którzy pewnie pokonali gospodarzy 18:27. Kłopoty Górnika rozpoczęły się wraz z szóstą minutą spotkania - wtedy przy stanie 3:3 sprawy w swoje ręce wzięli doświadczeni Przemysław Krajewski i Michał Daszek, zaliczając piękną serię czterech trafień. Trójkolorowym na moment pomogła przerwa wykorzystana przez Marcina Lijewskiego. Pozytywy z ich strony zakończyły się jednak bardzo szybko, po skutecznym rzucie Jana Czuwary z siódmego metra. Później Nafciarze zanotowali kolejną serię rzutów z rąk Alvaro Ruiza i pierwsza odsłona padła łupem gości - 8:14. Problemy ekipy z Zabrza nie zniknęły po powrocie na boisko. W prawdzie impas swojej drużyny przerwał Aliaksandr Bushkou i gospodarze zdobyli pięć bramek z rzędu, ale potężna różnica w stratach piłek znacząco odbiła się na wyniku. W ostatnich minutach trzy bramki rzucił jeszcze Daszek i Nafciarze dopisali na swoje konto trzy cenne punkty w tabeli.

 

Górnik Zabrze - ORLEN Wisła Płock 18:27 (8:14)

 

Drugie weekendowe spotkanie nie przyniosło niespodzianek - Łomża Vive Kielce wciąż pozostaje niezwyciężona, a Pogoń Szczecin nie miała żadnych szans by tę sytuację zmienić. Przyjezdni już na początku spotkania postawili twarde warunki. Na trzy bramki liderów tabeli padał jeden strzał ze strony szczecinian i to poskutkowało wynikiem 4:11 w 10. minucie. Później wcale nie było lepiej - dopiero pod koniec pierwszej partii Patryk Krok zdołał trzykrotnie pokonać bramkarza Vive, ale wypracowana wcześniej przewaga mistrzów kraju była znacząca i obie ekipy zeszły na przerwę z bilansem 16:22 dla przyjezdnych. Początek drugiej połowy był koncertem Arkadiusza Moryty i Branko Vujovicia. Fenomenalnie wykorzystywali swoje akcje i ani razu nie pomylili się w rzutach karnych. Sytuację gospodarzy próbował ratować Dawid Fedeńczak, zdobywając cztery bramki. Rozpędzeni goście nie dawali jednak za wygraną i zakończyli mecz z wynikiem 29:40 po bramce Szymona Sićki. Co warto podkreślić to fakt, że tak wysoką różnicę punktową wypracowali bramkarze Vive - dzięki ich interwencjom gospodarze stracili aż dwadzieścia dwa trafienia w całym spotkaniu.

 

Sandra SPA Pogoń Szczecin - Łomża Vive Kielce 29:40 (16:22)

 

Świetny i niezwykle wyrównany bój mogli obserwować kibice Gwardii Opole i Chrobrego Głogów, w którym zwycięzcę wyłoniły dopiero rzuty karne. Lepiej w to spotkanie weszli przyjezdni, którzy zdobywali bramkę za bramką i w 10. minucie prowadzili już 1:4. Mocnym ogniwem po stronie Chrobrego był Oleksandr Tilte. Rozgrywający świetnie wykorzystywał rzuty karne. W drugim kwadransie ekipie z Opola udało się zniwelować straty do dwóch bramek, toteż szybko zareagował Witalij Nat. Po interwencji szkoleniowca Głogów wrócił do dobrej gry. Wciąż świetnie spisywał się ukraiński rozgrywający, dopisując do dorobku punktowego kolejne trzy trafienia z siódmego metra i to właśnie on oddał ostatni strzał przed końcem pierwszej połowy. Drugą partię zdominowali rozdrażnieni zawodnicy Gwardii Opole. Jeszcze na początku wymiana trafień była dość wyrównana, ale problemy gości pojawiły się wtedy gdy pierwszego rzutu karnego nie wykorzystał fenomenalny Tilte. I choć przyjezdni nie mieli znaczących problemów w tej partii to Gwardia zdołała odrobić straty z poprzedniej odsłony i wyrównać do wyniku 28:28, a bramkę na remis oddał Wiktor Kawka, zaliczając świetny występ w drugiej części meczu. W rzutach karnych zdecydowanie lepiej wyglądali gospodarze. Przyjezdni z Głogowa dwukrotnie nie wykorzystali swoich szans na początku, a Gwardia odnotowała tylko jeden błąd i zwyciężyła tę bitwę 4:2. 

 

Gwardia Opole - Chrobry Głogów 28:28 (4:2 w karnych)

 

Wicemistrzowie Polski swoim sobotnim zwycięstwem nad Górnikiem Zabrze strącili puławian na trzecie miejsce w klasyfikacji tylko na moment. Podopieczni Larsa Walthera dzień później podejmowali znacznie słabszy MMTS Kwidzyn i zdołali pokonać przeciwnika czterema bramkami. To spotkanie nie było jednak dla przyjezdnych tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Pierwszą bramkę w meczu zdobył Michał Jurecki, a później przez dłuższy czas obie ekipy skutecznie broniły swoich bramek. Dopiero w szóstej minucie swoje prowadzenie do 1:3 powiększyli puławianie. Bardzo długo trwała wymiana cios za cios. Rywalizacja toczyła się głównie między Jędrzejem Zieniewiczem, a Andriim Akimenko, którzy w tym spotkaniu przejęli rolę liderów swoich drużyn. Praktycznie do ostatnich sekund przed gwizdkiem na tablicy widniał remis, aż na chwilę przed końcem pierwszej partii rzut karny wykorzystał Akimenko i Azoty Puławy schodziły na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem - 13:14. Bardzo długo zawodnicy trzymali kibiców w napięciu, bo druga partia również obfitowała w wiele dynamicznych akcji i wciąż żadna z ekip nie wychodziła na większe prowadzenie. Raz na dwupunktowy dystans odskoczyli goście, by za moment Patryk Grzenkowicz odrobił straty i po upływie kolejnego kwadransu było 21:20 dla Puław. Ostatnie minuty przyniosły jednak decydujące akcje - przyjezdni nabrali wiatru w żagle i na dwie minuty przed końcową syreną zdobyli cztery bramki, kończąc mecz z rezultatem 25:29.

 

MMTS Kwidzyn - Azoty Puławy 25:29 (13:14)

 

Pojedynek drużyn z dolnej części tabeli po bardzo wyrównanych obu połowach padł łupem klubu z Tarnowa. Od prowadzenia 2:0 rozpoczęli zawodnicy Grup Azoty, jednak chwilę później ten wynik wyrównał Kosta Petrovic. Szybko odpowiedzieli gospodarze, a przyjezdni mieli spory problem ze zdobyciem bramki. Przestój w ekipie SPR-u trwał dobre siedem minut, gdy w końcu trzecią bramkę rzucił Paweł Wilk. Niekorzystny bilans 8:5 skłonił szkoleniowca gości do wykorzystania przerwy. Pozytywnie odbiło się to na skuteczności, jaką zaprezentował w kolejnych minutach Łukasz Janyst. Dzięki jego bramkom gospodarze wkroczyli w drugą partię z zaledwie jedną bramką w zapasie - 11:10. Do 33. minuty sytuacja Stalowców wydawała się być stabilna. Wówczas fenomenalną serię Tarnowa rozpoczął Mateusz Wojdan. Podczas gdy ekipa gospodarzy grała jak z nut, rzucając aż siedem bramek z rzędu, nieskutecznie swoją drużynę próbował pobudzić Marek Motyczynski. Jedynym zawodnikiem, który zdołał w końcówce postraszyć przeciwników był Marek Monczka, jednak jego pięć goli w ostatnich minutach nie wystarczyły aby odmienić losy tego spotkania i z wynikiem 24:20 zwyciężyli szczypiorniści z Tarnowa. 

 

Grupa Azoty SPR Tarnów - SPR Stal Mielec 24:20 (11:10)

 

Pierwsza partia spotkania Zagłębia Lubin z Piotrkowianinem nie obfitowała w zbyt dużą częstotliwość skutecznych rzutów na bramkę. Przyjezdni zdołali rzucić dwie na początku, natomiast Miedziowi potrzebowali do zdobycia gola sześć minut. Warto zauważyć, że bramkarze obu drużyn bardzo czujnie pilnowali swojej strefy, bo rzuty karne nie przynosiły efektów po obu stronach. Z upływem pierwszego kwadransu było 4:4. Decydujący rzut, który dał prowadzenie 8:7 drużynie z Lubina padł z rąk Kamila Netza. Druga partia była prawdziwą wymianą ciosów - na rzuty przyjezdnych co chwilę padały odpowiedzi ze strony Miedziowych. Lubinianie wciąż mieli jednak jedną bramkę przewagi z poprzedniej partii i w 45. minucie było 14:13. Uwadze nie umknęła świetna dyspozycja bramkarza gospodarzy, który skutecznie interweniował dziewięciokrotnie. Lubinianie postawili wszystko na jedną kartę i z kolejnymi minutami tylko powiększali swoją przewagę - gdy w 52. minucie z siódmego metra trafił Jakub Bogacz, Zagłębie prowadziło już 18:15 i taką przewagę utrzymało już do dźwięku końcowej syreny, zwyciężając ostatecznie 24:19.

 

MKS Zagłębie Lubin - MKS Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 24:19 (8:7)

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.