Tenis: wywiad z Kamilem Majchrzakiem [Zielnik Sportowy]
Filip Zieliński/Zielnik Sportowy

Tenis: wywiad z Kamilem Majchrzakiem [Zielnik Sportowy]

  • Dodał: Filip Zieliński
  • Data publikacji: 04.03.2021, 19:10

Kamil Majchrzak opowiedział szczerze o niedawnych turniejach oraz problemach zdrowotnych. Porozmawialiśmy o medalowych szansach na zbliżających się igrzyskach olimpijskich oraz aklimatyzacji w Szwecji pod okiem nowego trenera. Tenisista zdradził również swoje cele na sezon 2021. 

 

Filip Zieliński: Ostatnio wiele podróżowałeś. Gdy kontaktowałem się z Tobą kilka razy, by omówić szczegóły wywiadu, latałeś między Australią, Szwecją, Włochami oraz Francją. W każdym kraju obowiązywały Cię różne reżimy sanitarne. Najbliższe dni poświęcisz rodzinie czy będziesz kontynuował ciężkie treningi przed zbliżającymi się meczami w Pucharze Davisa?

 

Kamil Majchrzak: Wszystkie podróże z kraju do kraju są teraz szalone. Kiedyś z takimi lotami nie byłoby problemu, ale teraz? W każdym państwie obowiązywały mnie obostrzenia, niektóre są podobne, aczkolwiek na wszystko trzeba brać sporo poprawek i poświęcić temu uwagę. Obecnie wróciłem na kilka dni do Polski. Przygotowuję się do meczu z Salwadorem w PD, który już niebawem przed nami.

 

Do Pucharu Davisa jeszcze przejdziemy, ale jesteś świeżo po kwalifikacjach do turnieju w Montpellier, więc muszę Cię zapytać o mecz z Lukasem Lacko. Co poszło nie tak?

 

Byłem tam najwyżej rozstawiony. Liczyłem, że uda się awansować do turnieju głównego i rozegrać tam parę meczy, natomiast gdzieś od kilku miesięcy zmagam się z jednym problemem w nodze. Mimo wszystko mogę grać, ale nie na 100%. Trwałem jakiś czas między młotem a kowadłem. Teraz jest czas, by to zaleczyć i się odbudować, bo najbardziej wpływa to na moje poruszanie, które nie jest takie, do jakiego przyzwyczaiłem siebie oraz oglądających mnie ludzi. Wierzę, że zakończenie sprawy tej kontuzji pozwoli mi na wygrywanie takich meczy, jak ten z Lacko, a także doda mi pewności siebie.

 

Sezon zaczął się dla Ciebie obiecująco, ponieważ wygrana z Laslo Djerem to wyrównanie Twojego rekordu pokonania najwyżej rozstawionego zawodnika (56 ATP). Później było mniej udanie i myślę, że problemy zdrowotne były przyczyną słabszego występu w Australian Open. Nieszczęścia Cię nie omijają, bo oprócz zachorowania na COVID-19 i pęknięcia kości miednicy doszły problemy z nogą?

 

To nie jest coś, co mnie wyklucza z treningów. Udawało mi się grać z tym kilka miesięcy. Przed przyjściem koronawirusa byłem dobrze przygotowany do wysiłku i różnica była mało widoczna. Paradoksalnie, kłopoty zaczęły się po chorobie, gdy musiałem ruszać z zerowego poziomu. Przy towarzyszącym mi bólu i dyskomforcie było to bardzo ciężkie, a w całej sytuacji ucierpiał głównie mój tenis. Na leczenie wybiorę się tuż po meczach Pucharu Davisa.

 

Zostawmy kwestie zdrowotne. Uważasz, że Kamil Majchrzak, jako tenisista, ma jakiś określony sufit, poziom, którego nie przeskoczy?

 

Na podstawie swojego doświadczenia i obserwacji środowiska uważam, że nikt nie ma limitów. Zawodnik rośnie wraz ze swoimi wynikami. To, do jakiego miejsca dojdę, pokaże wyłącznie czas. Sezon jest bardzo długi, a o wszystkim decyduje wiele czynników. Można powiedzieć, że wynik jest sumą szczęścia oraz zdrowia. Nie czuję swojego limitu rankingowego. Mam nadzieję na zadomowienie się najpierw w setce, potem w pięćdziesiątce, ale na to trzeba zapracować ciężką pracą.

 

No tak. W tenisie sporo może odmienić jeden turniej. Widzieliśmy to na przykładach Igi Świątek podczas Rolanda Garrosa czy Jerzego Janowicza na Wimbledonie. Przez wiele lat na światowym topie była Agnieszka Radwańska, a na ustach całego tenisowego świata jest teraz Iga. U mężczyzn wygląda to gorzej, bo jedynym Polakiem w rankingowej dziesiątce był Wojciech Fibak. Ponad 40 lat temu!

 

Mieliśmy parę lat temu emocje z Jurkiem Janowiczem, który grał w półfinale Wielkiego Szlema. Teraz mamy Huberta Hurkacza, mnie, dochodzi do nas Kacper Żuk. Wszyscy jesteśmy stosunkowo młodzi, więc nie wygląda to źle. Myślę, że Polacy będą się jeszcze mogli cieszyć sukcesami męskiego tenisa, tak jak teraz świętują niesamowity postęp Igi Świątek.

 

Może już w Tokio?

 

Myślę, że na czele z Igą i Hubertem będziemy naprawdę silną ekipą oraz będziemy mogli powalczyć nawet o medale.

 

Czy wierzysz nadal w swój udział?

 

Oczywiście, że tak. Był to jeden z moich celów na 2020 rok i stał się nim również w 2021. Jestem blisko kwalifikacji. Dopóki listy się nie zamkną, to będę robił wszystko, by się tam dostać.  

 

Tenisowe zmagania na igrzyskach w ostatnich latach kojarzyły mi się pejoratywnie. Pamiętam hejt, który notorycznie spadał na Agnieszkę Radwańską. Myślisz, że opinia publiczna nie napompuje zbyt mocno balonika z medalem na szyi Igi?

 

Trzeba pamiętać, że to przede wszystkim bardzo młoda zawodniczka. Cały czas się rozwija. Życzę jej złota, ale trzeba brać poprawkę na to, że jej gra może jeszcze falować. Na pewno da z siebie wszystko.

 

Oby nie wylało się tyle jadu, co przy umowie z pewną firmą sprzedającą zegarki…

 

Nie wiem ,czy powinienem coś więcej o tym mówić. Wszyscy próbują się Bóg wie czego doszukiwać, a tutaj nie ma czego (śmiech).

 

A jakie cele, prócz igrzysk, stawiasz przed sobą w tym sezonie?

 

Wszedłem w 2021 rok z planami, by skończyć go około siedemdziesiątego lub sześćdziesiątego miejsca. Może pięćdziesiątego. Teraz skupiam się na 70 ATP i myślę głownie o Tokio.

 

W wywiadzie u Marka Furjana, którego stąd pozdrawiamy, pojawiły się komentarze o Twojej strefie mentalnej. Niektórzy zarzucali Ci brak mentalności zwycięzcy oraz nadmierną skromność. Jak Ty to postrzegasz? Pracujesz z psychologiem?

 

Współpracuję od jakiegoś czasu z Pawłem Habratem. Staramy się rozwinąć moją strefę mentalną do jeszcze lepszego poziomu. Każdy ocenia indywidualnie, ale ja nie zgadzam się z tymi opiniami.

 

Poprzedni sezon zakończył się dla Ciebie sporą zmianą życiu zawodowym. Po trzech latach pożegnałeś się trenerem Iwańskim i przeszedłeś pod skrzydła Joakima Nystroma. Jak Ci się podobają treningi u utytułowanego Szweda i czy widzisz już postępy?

 

Sama wiedza i sposoby, w jakie opowiada o tenisie, są naprawdę imponujące. Świetnie jest słuchać go jako zawodnika oraz jako szkoleniowca. Obydwaj zgadzamy się co do kierunku, w jakim powinien iść mój tenis. To jest bardzo ważne. Póki co praca była utrudniona przez te wszystkie problemy zdrowotne. Nie mogę jeszcze rozwinąć skrzydeł na sto procent, natomiast jestem pełen optymizmu, że praca, którą wykonamy, poprawi moją grę w takim stopniu, by dodawać do swojego nazwiska coraz więcej zwycięstw.

 

Zwracacie uwagę na jakieś szczególne zagrania? Jest to mityczna gra przy siatce?

 

Staramy się poprawiać moją grę w ataku, zwłaszcza ze strony forhendowej. Baza jest, ale muszę dorzucić uderzenie kończące i przede wszystkim skuteczniej podejmować decyzje o grze ofensywnej. Moim mankamentem jest przesypianie momentów, w których mogę zaatakować.

 

Jest to dla Ciebie też ogromne wyzwanie życiowe, bo z rodzinnych regionów przeniosłeś się aż do Sztokholmu. Na Instagramie widziałem tylko relacje z kortów Good to Great Tennis Academy, miałeś już czas pozwiedzać stolicę Szwecji?

 

Wszystko jest obecnie trochę utrudnione. Szwedzi są mniej restrykcyjni niż reszta Europy, ale mimo to trzeba być uważnym. Miałem okazję odwiedzić stare miasto i kilka zabytków. Sztokholm to naprawdę piękne miasto, jednak mamy zimę i temperatury tu sięgają -20 °C. Zniechęcało mnie to troszkę do aktywnego zwiedzania (śmiech).

 

Zbliża się mecz z Salwadorem w Pucharze Davisa. Zostałeś powołany przez Mariusza Fyrstenberga. Planujecie zaskoczyć czymś fanów na 100-lecie Polskiego Związku Tenisowego?

 

Szkoda, że mecz odbędzie się z zamkniętymi trybunami. Bardzo chcielibyśmy powalczyć o zwycięstwo dla kibiców, bo to teraz jedyne, co możemy zrobić. Na papierze jesteśmy faworytami, ale Puchar Davisa rządzi się swoimi prawami. Nie liczy się przekrój całego sezonu. Chodzi o konkretne mecze, które zależą od dyspozycji dnia. Wszyscy musimy zachować czujność i zagrać jak najlepiej.

 

W takim razie życzymy powodzenia i zapraszamy na mecze Pucharu Davisa w dniach 5-6 marca.

 

Filip Zieliński – Poinformowani.pl

Filip Zieliński

Dziennikarz Przeglądu Sportowego i Poinformowani.pl. Pasjonat polskiej ekstraklasy interesujący się również F1, dartem oraz sportami zimowymi. Zawodowo social media manager i trener szachowy. Twórca Zielnika Sportowego