EHF Liga Mistrzów: Vive zajmuje trzecie miejsce w grupie

  • Dodał: Miłosz Szade
  • Data publikacji: 04.03.2021, 20:23

W Hali Legionów został rozegrany mecz ostatniej kolejki EHF Ligi Mistrzów. Łomża Vive Kielce podejmowała drużynę, z którą mierzyła się na samym początku rozgrywek, czyli niemiecki Flensburg. Stawką rywalizacji było pierwsze miejsce w grupie A. Kielczanie przegrali 28:31.

 

W pierwszej kolejce rozgrywanej we wrześniu mistrzowie Polski przegrali nieznacznie jedną bramką i jeśli chcieli wygrać grupę, na ponowne potknięcie nie mogli sobie pozwolić. Nie rozpoczęli dobrze - Benjamin Burić był dla podopiecznych Tałanta Dujszebajewa prawdziwą ścianą pomiędzy słupkami. Andreas Wolff nie odstawał poziomem, przynajmniej w pierwszych minutach, ale i tak nie był w stanie obronić wszystkich rzutów. W drużynie gości świetnie funkcjonowały skrzydła. Do siatki trafiali Lasse Svan i Hampus Wanne. To właśnie dzięki nim Flensburg prowadził 3:1 w piątej minucie meczu i utrzymywał dwubramkową przewagę przez długi czas.

 

Kielczanie mieli wiele okazji, aby dogonić przeciwników, lecz mylili się w najprostszych sytuacjach. Tracili piłkę w fazie rozgrywania ataków, zagrali niecelną piłkę do obrotowego, a Szymon Sićko pomylił się z rzutu karnego. Wyrównali dopiero w 13. minucie, kiedy Arkadiusz Moryto wykorzystał błyskawiczny kontratak. Największym zagrożeniem w drugiej linii gospodarzy był Uładzisłau Kulesz, którzy rzucił cztery bramki. Momentem przełomowym była pierwsza dwuminutowa kara w meczu. Mistrz Polski grał w mniejszości i stracił aż trzy bramki, nie zdobywając ani jednej.

 

Do szatni Wikingowie schodzili z wynikiem 19:17. W ich szeregach najlepiej spisywali się Hampus Wanne i Benjamin Burić. Najlepszy strzelec Szwedów na mistrzostwach świata w Egipcie rzucił aż 10 bramek, a Bośniak bronił z blisko 40-procentową skutecznością.

 

Problemy żółto-biało-niebieskich cały czas się mnożyły. Co prawda rozpoczęli drugą połowę z przewagą jednego zawodnika, ale dopuścili się faulu w ataku, przez co Flensburg odskoczył na czterobramkowe prowadzenie. W dodatku lewoskrzydłowy gości cały czas nękał obronę Vive. Niemiecki zespół imponował przede wszystkim szybkimi wznowieniami po straconych bramkach, dzięki którym nie dawał wytchnienia swoim rywalom. Dopiero w 40. minucie kielczanie zdołali odrobić straty, ale wciąż tracili dwa gole. Benjamin Burić nieustannie imponował efektownymi interwencjami, obronił też trzy rzuty karne.

 

Pomimo niesprzyjających okoliczności kielczanie nie zwiesili głów i cały czas walczyli o triumf. W 49. minucie wynik na Hali Legionów wynosił 25:24 dla gości, a po bramce Igora Karacica, Simon Jensen opuścił murawę na dwie minuty. Nadzieje na wyrównanie rezultatu zostały ostudzone przez bośniackiego bramkarza, który ponownie dał o sobie znać. Na pięć minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego Flensburg znowu wypracował trzy bramki przewagi. W 57. minucie Jim Gottfridsson dostał dwuminutowe upomnienie, tak więc emocje znów sięgnęły zenitu. Niestety kilkadziesiąt sekund później Tomasz Gębala także musiał tymczasowo opuścić parkiet.

 

Lasse Svan postawił kropkę nad "i" na minutę przed końcem. Duńczyk wykorzystał masę wolnej przestrzeni, która wytworzyła się poprzez brak jednego obrońcy. Ostatecznie Flensburg zasłużenie wygrał 31:28, wygrywając grupę A. Piłkarze Łomży Vive Kielce uplasowali się na trzeciej lokacie. W walce o ćwierćfinał zmierzą się z wicemistrzem Francji - HBC Nantes.

 

Łomża Vive Kielce - Flensburg 28:31 (17:19)

Vive: Alex Dujszebajew 6, Moryto 6, Uładzisłau Kulesz 5, Daniel Dujszebajew 4, Karaliok 3, Karacić 2, Branko Vujovic 1, Szymon Sićko 1

Flensburg: Wanne 11, Gottfridsson 5, Johannessen 4, Svan 3, Soegard Johannessen 3, Roed 3, Mensah 2,