PKO Ekstraklasa: świetna końcówka w Bielsku-Białej i remis Podbeskidzia z Lechią
Lukasb1992/Wikimedia Commons

PKO Ekstraklasa: świetna końcówka w Bielsku-Białej i remis Podbeskidzia z Lechią

  • Data publikacji: 06.03.2021, 17:03

W sobotnie popołudnie w Bielsku-Białej oglądaliśmy ciekawe spotkanie. Mimo przewagi Lechii Gdańsk, gospodarzom udało się wywalczyć cenny remis. "Biało-zieloni" tym razem zagrali niezłe spotkanie. Podział punktów w tym meczu zawdzięczają dużej ilości pecha i braku zimnej krwi po obu stronach boiska.

 

Mimo, że Lechia w rundzie wiosennej zdecydowanie nie porywa swoją grą, to w ostatnich trzech meczach zdołała zgarnąć komplet punktów. Zwłaszcza w ostatniej kolejce w Mielcu "Biało-zielonym" dopisało szczęście, któremu dopomogła świetna postawa Dušana Kuciaka w bramce. Z powyższych powodów raczej nie wskazywano na gdańszczan jako faworytów tego spotkania, mimo zajmowanej przez nich przed tą kolejką czwartej pozycji w tabeli PKO Ekstraklasy. Podbeskidzie pod wodzą nowego trenera Roberta Kasperczyka wyeliminowało swoją najważniejszą bolączkę z rundy jesiennej - fatalną postawę w defensywie. To, połączone z ambitną postawą na boisku, pozwoliło "Góralom" wydostać się ze strefy spadkowej, choć do meczu w Bielsku-Białej przystępowali z jedynie jednym punktem przewagi nad ostatnią Stalą Mielec.

 

Lechia bardzo mocno zaczęła spotkanie. Do niemal stuprocentowej sytuacji doszedł po rzucie rożnym Kristers Tobers, lecz jego strzał głową był rozczarowujący i poszybował nad poprzeczką bramki Michala Peskovicia. W przeciągu pierwszych czterech minut na bramkę strzelali jeszcze Flavio Paixao i Łukasz Zwoliński. Później Lechia zagrażała już rzadziej, lecz wciąż była stroną dominującą. Sporo zamieszania wprowadzały, tradycyjnie już, stałe fragmenty bite przez Rafała Pietrzaka. Mimo to, to rzut wolny bity przez Podbeskidzie jako pierwszy przyniósł realną korzyść bramkową. Po wrzutce z prawej strony strzał z woleja Marko Roginicia ręką w polu karnym zablokował Pietrzak i sędzia Zbigniew Dobrynin słusznie wskazał na wapno. Gola na jedenastkę zamienił Milan Rudnić. Chwilę po bramce "Górale" prezentowali się najlepiej w pierwszej połowie, choć lepszy okres gry nie trwał długo. To znowu Lechia doszła do stuprocentowej sytuacji, lecz strzał wślizgiem Zwolińskiego, oddany przy praktycznie pustej bramce gospodarzy, był niecelny. Ostatecznie "Biało-zielonym" zasłużenie udało się wyrównać jeszcze przed końcem drugiej połowy. Gdańszczanie wyprowadzili świetną kontrę - piłkę przez pół boiska inteligentnie przeholował Paixao, znajdując następnie podaniem przy bramce gospodarzy Jarosława Kubickiego. Ten trafił w Peskovicia, lecz dobitka Conrado była już skuteczna, i pierwsza połowa zakończyła się remisem.

 

Druga połowa była, przez większy okres czasu, znacznie mniej ciekawsza od pierwszej. Lechia po raz pierwszy poważne zagrożenie stworzyła w 64. minucie - mocne dośrodkowanie Jana Biegańskiego trafiło na głowę Paixao, który strzelił tylko w poprzeczkę. Oprócz tego działo się niewiele - obu drużynom brakowało przede wszystkim dokładności w rozegraniu piłki. Prawdziwe emocje zaczęły się w końcówce. Najpierw w 84. minucie dośrodkowanie niezawodnego Pietrzaka na bramkę strzałem głową zamienił Bartosz Kopacz. Chwilę później niespodziewanie odpowiedzieli "Górale". Wprowadzony na drugą połowę Kamil Biliński wykorzystał dziwne zachowanie Tobersa, który odpuścił napastnika Podbeskidzia na linii pola karnego, a ten precyzyjnym strzałem nie dał szans Kuciakowi. W doliczonym czasie gry ponownie gola mogła strzelić Lechia, lecz Paixao został powstrzymany przez Peskovicia, który świetnie skrócił kąt i obronił strzał Portugalczyka.

 

Mimo przewagi Lechia podzieliła się więc punktami z Podbeskidziem. Ogólnie był to niezły mecz gdańszczan, zwłaszcza biorąc pod uwagę brak ważnego dla płynności ofensywnej gości Kenny'ego Saiefa. Kolejny raz świetny mecz rozegrał Biegański. Od zaledwie 18-letniego środkowego pomocnika Lechii bije duża pewność siebie, potrafi też zaskoczyć rywali niekonwencjonalnym zagraniem. "Górale" będą raczej zadowoleni z cennego punktu w tym meczu, zwłaszcza zdobytego w opisanych okolicznościach. Po stronie Podbeskidzia zadebiutował brazylijski skrzydłowy Marco Tulio, który w Bielsku-Białej budzi duże nadzieje - w tym meczu nie zaprezentował on jednak niczego szczególnego, choć niewątpliwie nie można było mu odmówić dużego zaangażowania w pressing na połowie przeciwnika.

 

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Lechia Gdańsk 2:2 (1:1)

Bramki: 30' Rundić (k.), 88' Biliński - 45' Conrado, 86' Kopacz

Podbeskidzie: Pesković - Modelski, Baszłaj, Rundić, Mamić (86' Sierpina) - Rzuchowski, Hora (74' Marzec), Bieroński (46' Sitek) - Marco Tulio (46' Kocsis), Roginić, Miakuszko (46' Biliński)

Lechia: Kuciak - Kopacz, Maloca, Tobers, Pietrzak - Kubicki, Gajos (77' Makowski), Biegański - Zwoliński (83' Haydary), Flavio Paixao, Conrado (70' Żukowski)

Żółte karki: 41' Bieroński - 51' Tobers, 90+3' Haydary

Sędzia: Zbigniew Dobrynin