CS:GO: ESL Pro League - koniec zmagań w grupie A, FPX z awansem
StarLadder

CS:GO: ESL Pro League - koniec zmagań w grupie A, FPX z awansem

  • Data publikacji: 12.03.2021, 23:10

Finałowego dnia zmagań w grupie A wiele kwestii było już z góry dopiętych. Z turniejem żegnało się BIG oraz Renegades. Wciąż jednak hierarchia w czołowej trójce mogła ulec zmianie, zaś o ostatnie premiowane awansem miejsce miały zawalczyć OG z FPX.

 

OG 2:1  FunPlus Phoenix

To tu ważyły się losy trzeciego, a zarazem ostatniego miejsca premiowanego awansem. Dotychczasowo zespoły przeplatały zwycięstwa z porażkami, ale tym razem tylko wygrana miała znaczenie. Wszystko sprowadziło się do tej jednej, ostatniej serii.

 

Na wybór Nuke'a nie mogła narzekać żadna ze stron, gdyż obie przywykły do częstego grania tej mapy. Dobre wejście zanotowało OG, ale po stronie CT zawsze gra się łatwiej i FPX szybko "odbiło piłeczkę". Ostatecznie triumfował zespół valde, ale Feniksom zabrakło ledwie rundy by doprowadzić do dogrywki. Sam Duńczyk był bezkonkurencyjny, notując 32 fragi. 

 

Overpass także z góry nie stawiał żadnego zespołu na faworyzowanej pozycji. FPX pokazało się już na nim w ESL Pro League z nienajgorszej strony przeciwko Heroic. I tym razem chińska organizacja udowodniła, że nie bez powodu dalej liczyła się w kwestii awansu, bo pierwszą połowę domknęła wynikiem 12:3. OG dwoiło się i troiło by wrócić do gry, lecz po zamianie stron stać ich było tylko na osiem rund. Wynik 16:11, przy znakomitym farligu (32-13), dał FPX wyrównanie w całej serii.

 

Cóż innego mogło zweryfikować ostatecznie oba zespoły jak nie Inferno. Od samego startu było bardzo wyrównanie. Wpierw pistoletówka i trzy rundy dla OG, co FPX skwitowało lepszą końcówką połowy, przy wyniku 8:7 na własną korzyść. Feniksy zdołały również wzmocnić swoją pozycję drugą rundą pistoletową, lecz rywale przerwali ich passę, wychodząc na prowadzenie 14:12. OG dzielił włos od domknięcia serii. Cała koncepcja runęła jednak jak domek z kart. FPX zdobyło cztery rundy z rzędu, kompletnie łamiąc przeciwnika w kluczowym momencie spotkania. Niesamowity mecz, po którym to zespół słabszy na papierze ostatecznie zajął ostatnie miejsce na pudle w grupie A.

 

FPX pokazało charakter. Piątka, która od dobrych kilku miesięcy boryka się ze stałymi rotacjami w składzie, odprawiła gigantów takich jak OG, czy BIG. Ciekawe, czy Feniksy stać na jeszcze więcej, na razie bowiem wyrastają na małą sensację całych rozgrywek.

 

 

Nuke 16:14 (10:5; 6:9)

Overpass 11:16 (3:12; 8:4)

Inferno 14:16 (7:8; 7:8)

Complexity 1:2 Heroic

Mecz zespołów, które w kwestii awansu nie musiały się już niczego obawiać. Do rozstrzygnięcia zostało jedynie kto wyjdzie z teoretycznie lepiej rozstawionego, pierwszego miejsca. Plus Heroic w razie wygranej mogłoby się dumnie pochwalić przejściem fazy bez porażki.

 

Rywalizację otworzył Mirage, względnie lubiany przez obie strony. Mimo tego, że był to wybór Complexity, tak skład nie pokazał się z najlepszej strony w roli terrorystów. Ledwie cztery punkty zmuszały do zagrania niemal bezbłędnej połówki antyterrorystów. Do powrotu amerykańską organizację zmobilizował clutchem w pistoletówce jks, lecz Heroic szybko wróciło do gry, wykorzystując sprzyjający dla siebie wynik. Zebranie wymaganych pięciu rund okazało się względnie prostym zadaniem. Kosmicznie prezentował się cadian - lider Duńczyków wykręcił rating 1.79 (31-13), praktycznie nie myląc się przy strzałach ze snajperki.

 

Przy wygranym picku rywala, Heroic mogło czuć się pewnie na swoim Trainie. Na to wskazywała również pierwsza połowa, rozegrana po stronie atakującej wręcz podręcznikowo przez duńską piątkę. Aczkolwiek zespół poczuł się najwyraźniej zbyt pewnie, szybko bowiem Complexity wywinęło się z ucisku rywala. Doszło do wręcz absurdalnego comebacku - Heroic zdobyło jedną (JEDNĄ) rundę w roli antyterrorystów. Nie doszukamy się naturalnych przyczyn tego zjawiska. Cóż, chcąc nie chcąc, widowisko przedłużyło się do trzeciej mapy. Complexity jakimś cudem odratowało swoje nadzieje na całą serię.

 

Zmagania dwóch gigantów z grupy A miał rozstrzygnąć Nuke, mapa bardzo taktyczna, gdzie za niedopracowania płaci się najwyższą cenę. Od początku było równo, zespoły szły łeb w łeb, a prowadzenie 9:6 na rzecz Complexity wcale nie dawało komfortu. Potwierdziła to zresztą druga połowa, w której również decydowały detale. Ostatecznie to Heroic na samym finiszu okazało się lepsze, przy wyśmienitej dyspozycji refrezha (33-20).

 

Heroic przeszło fazę grupową z pięcioma zwycięstwami, wychodząc z pierwszego miejsca. Póki co przeprowadzone zmiany w składzie przynoszą świetne rezultaty, przekonamy się jak będzie dalej. Complexity nie może być złe na swój rezultat, ale dzisiejsza porażka oraz ta z BIG na pewno skłaniają do refleksji przed kolejnymi wyzwaniami.

 

 

Mirage 12:16 (4:11; 8:5)

Train 16:10 (6:9; 10:1)

Nuke 13:16 (9:6; 4:10)

BIG 0:2 Renegades

Mecz o honor, co zadziwiające dla obu stron. BIG zaliczyło niewybaczalną wręcz wtopę, dotychczasowo zgarniając ledwie jedno zwycięstwo. To i tak znacznie lepiej od Renegades, które póki co w ESL Pro League nie wygrało choćby mapy. Tak, czy inaczej zarówno Niemcy jak i Austalijczycy żegnali się z rozgrywkami - wcześnie, ale może dzięki temu zyskają więcej czasu na przemyślenie swoich banalnych błędów oraz dopracowanie schematów na przyszłe miesiące.

 

Trzy razy Renegades wybierało Inferno w tym tygodniu i trzykrotnie dostało na nim "w czapkę". Australijczycy nie mieli nic do stracenia, ale wybieranie mapy, na której tak dobrze czują się syrson z XANTARESEM wydawało się wręcz bezczelne. BIG wygrało pierwszą pistoletówkę, ale Samotnicy szybko odebrali inicjatywę, kończąc połówkę z solidnymi dziewięcioma rundami. Na start drugiej części ponownie Niemcy jako pierwsi zaczęli ciułać sobie punkty, wychodząc na bezpieczne (jak się wydawało) prowadzenie 15:10. Wyglądało to jak typowy mecz Renegades - dobre pierwsze wrażenie masakrowała bezradność w kluczowych momentach. A jednak, tym razem było inaczej. Australijczycy zaliczyli genialny powrót, doprowadzając do dogrywki. W tej, prowadzeni przez alistaira (28-24; zdecydowanie najlepszy występ gracza z dotychczasowych) nie zostawili BIG żadnych złudzeń. Szybkie 4:0 i Australijczycy po raz pierwszy dodali punkt na swoje konto.

 

Wynik pierwszej mapy uatrakcyjnił całe widowisko, bowiem wywierało to pewnego rodzaju presję na faworytach. Nadchodzący Dust2, wybrany przez BIG dawał więc nieco więcej adrenalinki, w pewien sposób przykuwając oko. Kolejny raz lepszy start zanotowali Niemcy - tabsen i spółka wyszli na szybkie 5:0, lecz Renegades zmniejszyło stratę do minimum, kończąc połówkę przy wyniku 8:7 na korzyść siódemki światowego rankingu. Tradycyjnie BIG wygrało rundę inaugurującą drugą część mapy (w sumie więc Niemcy wygrali WSZYSTKIE pistoletówki spotkania), ale tym razem nadziali się na force przeciwnika, który kompletnie zmienił rozkład sił. Krótko potem bowiem, Renegades wyszło na serię zwycięstw, na co ich rywale nie byli w stanie nic poradzić.

 

Tym sposobem Australijczycy pożegnali się z turniejem w bardzo efektownym stylu. Aż szkoda, że najlepsze chowali na sam koniec, bo niewątpliwie skład ma ogromny potencjał by walczyć jak równy z równym z europejskimi hegemonami. Dla BIG z kolei to ogromna nauczka. Piątka musi czuć się zdruzgotana tak słabym rezultatem, zwłaszcza, że wstępnie można było ich umieścić w gronie faworytów do tytułu.

 

 

Inferno 15:19 (6:9; 9:6; OT 0:4)

Dust2 13:16 (8:7; 5:9)

 

 

Grupa B rusza w sobotę, a w niej: Liquid, Vitality, NIP, G2, mousesports oraz ENCE. Pełna drabinka, klasyfikacja i terminarz znajdują się na oficjalnej stronie ESL Pro League.