Piłka ręczna - el. ME: Polacy przegrali ważny mecz z Holandią

Piłka ręczna - el. ME: Polacy przegrali ważny mecz z Holandią

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 14.03.2021, 19:58

W czwartym meczu eliminacji Mistrzostw Europy polscy szczypiorniści zmierzyli się z reprezentacją Holandii. Podopieczni Patryka Rombla przegrali we Wrocławiu jedną bramką, co znacząco skomplikowało ich sytuację w grupie.

 

Niedzielne starcie było dla Polaków najważniejszym meczem w grupie. Biało-czerwoni dotychczas zajmowali pierwsze miejsce w tabeli, jednak po przegranej ze Słowenią 29:32 spadli na drugą pozycję. Obie lokaty dają awans na Mistrzostwa Europy w 2022 roku, jednak polscy szczypiorniści musieli zwyciężyć na swoim terenie Holandię, by mieć szansę na przepustkę. 

 

Od świetnej interwencji rozpoczął Adam Morawski, ale równie dobrze zaprezentował się bramkarz Holendrów. Pierwsza bramka w tym meczu wpadła więc dopiero w drugiej minucie, a zaliczył ją Przemysław Krajewski. Dynamiczną grę od początku prezentowały obie drużyny, jednocześnie dobrze pracując w obronie. Po sygnalizacji gry pasywnej na 1:2 z jedenastego metra rzucił będący w dobrej dyspozycji Kay Smits. Bardzo szybko odpowiedzieli Polacy. Choć bramki padały niezwykle rzadko, to na boisku można było obserwować świetną rywalizację. Po rzucie karnym Michała Daszka w 10. minucie był remis - 3:3, jednak nie zwiastowało to deszczu skutecznych trafień w późniejszych minutach. Zarówno Polacy, jak i Holendrzy mocno stawiali na obronę i jeśli bramki padały, to tylko w postaci rzutów z siódmego metra. Po upływie pierwszego kwadransu wynik niewiele się zmienił - obie drużyny szły ramię w ramię, a na tablicy widniał rezultat 4:4. Bardzo imponującą obronę zaprezentował Rafał Przybylski, dzięki czemu duże pole do popisu miał Daszek. Skrzydłowy w drugiej próbie pokonał bramkarza rywali i zdobył szóstą bramkę dla Polski. Zaledwie kilka sekund później znów jednym rzutem prowadzili Holendrzy, ale podopieczni trenera Rombla świetnie wykorzystywali swoje rzuty karne, a specjalistą w tym fachu był doświadczony Daszek. Na pięć minut przed końcem pierwszej odsłony Maciej Gębala rzucił na remis i było 9:9. Ważną piłkę obronił znany ze swoich bezbłędnych interwencji Morawski, jednak jego koledzy nie wykorzystali sytuacji, która mogłaby dać dwubramkowe prowadzenie. Później to Holendrzy przejęli pałeczkę, dwukrotnie technicznie pokonując polskiego bramkarza. Na moment przed końcem o czas poprosił szkoleniowiec Rombel by otrzeźwić umysły swoich zawodników i dało to dobry efekt, bo Polacy wyrównali wynik do 11:11, a ostatni rzut przeciwników efektownie wybronił Michał Daszek. 

 

W drugiej partii również pierwszymi strzelcami byli Biało-Czerwoni. Świetna kolejna interwencja Morawskiego i sprytna akcja Szymona Sićki pozwoliła Polakom wyjść na pierwsze dwubramkowe prowadzenie - 14:12. Dodatkowo swojej akcji nie wykorzystali Holendrzy i uderzenie w słupek kosztowało ich kolejny punkt straty. Podopieczni Patryka Rombla nie mogli się jednak cieszyć taką przewagą zbyt długo, bo piętą Achillesową okazały się być straty piłek, co skrzętnie wykorzystywali przeciwnicy. Przy stanie 15:14 szczęśliwie znów obronił Morawski. Drużyny wymieniały się ciosami, ale to Biało-Czerwoni wciąż mieli tę jedną bramkę przewagi. Przy stanie 19:18 Luc Steins idealnie wykorzystał kolejną stratę polskich szczypiornistów i w pojedynku jeden na jednego pokonał Morawskiego, a w rzucie karnym pomylił się Daszek i ta kolejność zdarzeń spowodowała następny remis w tym spotkaniu. Asem w rękawie Polaków był fenomenalny bramkarz, który interweniował w najważniejszych akcjach meczowych, ale tej umiejętności nie brakowało również Ravensbergenowi. Wszystko miało się więc rozstrzygnąć w ostatnich minutach spotkania. Grający w osłabieniu Polacy stracili dwie bramki z rzędu i musieli gonić przeciwników - pierwszą bramkę odrobił Szymon Sićko, a po chwili udało się doprowadzić do remisu 22:22. Była nawet okazja do przejęcia prowadzenia, ale Olejniczak zrobił to, co wielokrotnie w tym meczu zdarzało się obu drużynom - trafił w poprzeczkę. Przy stanie 23:24 w rzucie karnym Krajewski sprytnie pokonał Ravensbergena, lecz za moment taką samą okazję do kolejnej bramki mieli Holendrzy, którą wykorzystali bezbłędnie. Polacy musieli postawić wszystko na jedną kartę. W ataku pojawił się Daszek, trafiając na trzy minuty przed końcową syreną. Padał cios za ciosem, bo niewiele czasu zostało na najważniejsze akcje tego spotkania. Swoją dyspozycję znów udowodnił Adam Morawski, który wykonywał świetną pracę w bramce. Szansy na decydującą bramkę nie wykorzystał Sićko i drużyna "Pomarańczowych" miała piłkę meczową. Decydującą akcję perfekcyjnie wykorzystał Kay Smits i to Holendrzy cieszyli się z pełnej puli punktowej.

 

 

Polska - Holandia 26:27 (11:11)

Polska: Morawski -
Daszek 6, Gębala M. 5, Olejniczak 4, Sićko 4, Krajewski 4, Syprzak 2, Pilitowski 1, Przybylski, Chrapkowski
Holandia: Ravensbergen - Smits 10, Steins L. 7, Steins I. 3, Schagen 2, Ten Velde 2, Baijens 2, Schoenaker 1, Sluijters, Smits J.

 

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.