Premier League: Zwycięstwo Liverpoolu na Molineux
Flippo, https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Molineux_Stadium#/media/File:Molineux_-_panoramio_(1).jpg

Premier League: Zwycięstwo Liverpoolu na Molineux

  • Dodał: Kacper Lewandowski
  • Data publikacji: 15.03.2021, 23:08

Na zakończenie 28. kolejki Premier League spotkały się drużyny Wolverhampton Wonderers i Liverpoolem FC. Po mało pasjonującym spotkaniu goście zapewnili sobie zwycięstwo, tym samym udanie celebrując 129. rocznicę założenia klubu. Na zakończenie na tablicy widniał wynik 0:1.

 

Punktualnie o 21:00 na Molineux Stadium rozbrzmiał pierwszy gwizdek sędziego Craiga Pawsona. Obie ekipy rozpoczęły mecz od bardzo wysokiej intensywności. Stroną wyraźnie dominującą byli gospodarze, którzy wysokim pressingiem odcinali dostęp do własnej bramki. Jedyne czego brakowało to wykończenia. Druga strona również zawodziła w decydujących momentach. Gdy wreszcie udawało się przeprowadzić kontrę, obrona Wilków skutecznie temperowała aspiracje tercetu ofensywnego The Reds. Po 25 minutach nastąpiła wymiana. To Liverpool zaczął przeważać w posiadaniu i zakładaniu pressingu, a Wolverhampton nastawiło się na kontry. Jedyne co nie uległo zmianie to efektywność akcji ofensywnych. Pierwsza dobra akcja meczu miała miejsce w 38. minucie, gdy na czystej pozycji znalazł się Sadio Mane. Senegalczyk uderzył piłkę głową, jednak ta minęła słupek. Na koniec regulaminowego czasu pierwszej połowy spotkania to Wolverhampton mogło objąć prowadzenie. Ruben Neves zupełnie niepilnowany w polu karnym Alissona Beckera oddał mocny, ale bardzo niecelny strzał. W doliczonym czasie gry gola do szatni zdobył były piłkarz gospodarzy, Diogo Jota. W akcji po której padła bramka brała udział cała trójka piłkarzy ofensywnych Liverpoolu, która efektywnymi podaniami rozmontowała formację obronną Wolves. Rui Patricio co prawda dotknął piłki, jednak strzał był mocny, kąśliwy i sunący po ziemi, więc interwencja była mocno utrudniona. Zaraz po wznowieniu Craig Pawson zakończył pierwszą połowę.

 

Po gwizdku rozpoczynającym drugą część spotkania szansę na wyrównanie miał Conor Coady, który otrzymał mierzoną piłkę z dośrodkowania. Mimo bycia niepilnowanym nie był jednak w stanie umieścić piłki w siatce. Pierwszy kwadrans po wznowieniu gry upłynął na rozgrywaniu piłki w środku pola. Nie wiele lepsze były kolejne minuty. Można było odnieść wrażenie, że Wolverhampton nie miało pomysłu jak odmienić swój los, a Liverpoolowi jednobramkowe prowadzenie po prostu odpowiadało. Piłkarze obu ekip grali w zasadzie na alibi, byle dograć do końca. Dopiero w ostatnim kwadransie pojawiły się emocje. Wreszcie zaczęły padać celne uderzenia na obie bramki, jedynym zastrzeżeniem była jakość tych strzałów. W 86. minucie piłkę w siatce umieścił Mohamed Salah, ale po interwencji VAR bramka nie została uznana przez minimalnego spalonego. Gra nie została wznowiona, ponieważ poważnej kontuzji doznał Rui Patricio. Bramkarz Wolverhampton interweniując zderzył się głową z nogą Conora Coadiego. Po tym zdarzeniu portugalski golkiper upadł bezwładnie, a pomoc medyków trwała ponad 10 minut. W tej sytuacji prawdopodobnie po raz pierwszy zastosowanie znalazł kuriozalny przepis ustanowiony na początku tego sezonu, że w razie wykorzystania trzech zmian możliwa jest czwarta, jeśli nastąpi kontuzja głowy. Mecz zakończył się po 108 minutach, a na tablicy widniał wynik 0:1.

 

Wolverhampton Wonderers – Liverpool FC 0:1
Bramki:
45+2' Jota

Wolverhampton: Patricio (90+10' Ruddy) – Boly, Coady, Saiss – Semedo (84' Gibbs-White), Neves (76' Dendoncker), Moutinho, Castro - Neto, Jose (70' Silva), Traore
Liverpool:
Alisson – Alexander-Arnold, Philips, Kabak, Robertson – Thiago (68' Keita), Fabinho, Wijnaldum (68' Milner) – Salah, Jota (82' Oxlade-Chamberlain), Mane
Żółte kartki: 37' Neves, Saiss - 42' Thiago
Sędziował: Craig Pawson

Kacper Lewandowski – Poinformowani.pl

Kacper Lewandowski

Aplikant Radcowski, prywatnie ogromny kibic Premier League, śledzę też ligę włoską, portugalską i polską.