NBA: wielki mecz Westbrooka, niespodzianka w Phoenix, zwycięstwo mistrzów
flickr.com

NBA: wielki mecz Westbrooka, niespodzianka w Phoenix, zwycięstwo mistrzów

  • Dodał: Dawid Kowalski
  • Data publikacji: 19.03.2021, 10:38

Dzisiejszej nocy NBA uraczyła kibiców sześcioma bataliami. Oczywiście nie obyło się bez niespodzianek. Washington Wizards pokonali na swoim parkiecie najlepszy zespół tego sezonu - Utah Jazz. Z kolei najsłabsi w lidze Timberwolves pokonali trzecie w tabeli zachodniej konferencji Phoenix Suns. Swoich fanów nie zawiedli mistrzowie. Lakers uporali się z młodym, ambitnym zespołem Hornets. 

 

Washington Wizards - Utah Jazz

 

Pierwszym spotkaniem minionej kolejki było starcie stołecznych Wizards z ekipą Utah Jazz. "Czarodzieje" nie spełniają pokładanych w nich oczekiwań w tym sezonie. Drużyna gra nierówno i prezentuje się bardzo słabo na bronionej połowie. Nie pomaga także zdrowie, min. problem z zakażeniem COVID - 19 sprawiał problemy ze skompletowaniem składu mogącego postawić się silnym zespołom, których w NBA nie brakuje. O gościach nie ma co się rozpisywać. Liderzy NBA grają świetny sezon i będą jednym z głównych kandydatów do walki o tytuł. Można jednak zauważyć, że ostatnio drużyna przeżywa delikatny regres formy. Spotkanie od początku było bardzo intensywne. Obie drużyny podjęły się gry na wysokim tempie. Gospodarze przez cały mecz atakowali strefę podkoszową Jazz bez respektu przed Gobertem - jednym z najlepszych obrońców ligi. Świetnie rzucali również z półdystansu. Spotkanie ułożyło się dla nich doskonale. Pierwsza kwarta zakończyła się dwucyfrową przewagą Wizards. Następnie tylko się powiększała. Do przerwy wynosiła siedemnaście "oczek". Po przerwie goście z Salt Lake City starali się nadrabiać, jednak ani razu fantastycznie dziś dysponowani Wizards nie pozwolili się zbliżyć faworyzowanym rywalom na bliżej niż osiem punktów. Fantastyczne zawody rozegrał dziś duet obwodowy: Westbrook i Beal. Pierwszy zanotował potężne triple - double (35 punktów, 15 zbiórek, 13 asyst), a drugi zdobył 42 punkty na skuteczności 67%. Po stronie gości ten sam dorobek punktowy zaliczył Donovan Mitchell, a 34 punkty, w tym 8/10 za łuku zaliczył Joe Ingles, na co dzień wychodzący z ławki. Nie oglądaliśmy dziś Mike'a Conley'a, być może jego brak zaważył nad zwycięstwem gospodarzy. Mecz ten może dawać nadzieję Wizards, że w końcówce sezonu można powalczyć o Play-offs.

 

Phoenix Suns- Minnesota Timberwolves

 

Chris Paul odmienił oblicze drużyny Phoenix Suns. Młodzi gracze ciągle się rozwijają, gwiazdor zespołu Devin Booker został odciążony w kreowaniu akcji. Trener coraz częściej ma do dyspozycji wszystkich ważnych zawodników, co również było zmorą Suns w ostatnich latach. W przypadku gości z Minneapolis nie jest niestety tak kolorowo. Drużyna jest czerwoną latarnią ligi. I to nie po raz pierwszy w ostatnich latach. Nadzieją klubu jest rozwój Anthony'ego Edwardsa. Obwodowy Timberwolves ma niesamowite możliwości atletyczne, do tego potrafi świetnie rzucać. Jego rozwój oraz wysoka forma Karla - Anthony'ego Towna może przynieść lepsze czasy dla organizacji. W tym meczu tenże duet zaprezentował się niesamowicie, ucierając nosa jednej z topowych ekip tego sezonu. Przez pierwsze trzy kwarty zespół gości dzielnie się trzymał. Strata po trzeciej kwarcie wynosiła osiem punktów. Wydawało się jednak, że to zespół gospodarzy zacznie przejmować kontrolę nad spotkaniem. Stało się zupełnie odwrotnie. Młody zespół gości wygrał czwartą kwartę aplikując faworyzowanym Suns 40 punktów. Niesamowitą energię pokazały "Wilki". Towns oraz Edwards zaliczyli odpowiednio: 41 oraz 42 punkty. Rzadko się zdarza, żeby dwóch graczy jednego zespołu zanotowało po 40 punktów w meczu. W zespole gospodarzy brylował nie kto inny jak Devin Booker, autor 35 punktów i 6 asyst. Mecz ten nie zmienił układu w tabeli.

 

Los Angeles Lakers - Charlotte Hornets

 

W ostatnim meczu dzisiejszej kolejki NBA mistrzowie podejmowali na własnym parkiecie w Staples Center ekipę Hornets. Gospodarze zajmują drugie miejsce w tabeli konferencji zachodniej. Od dłuższego czasu kibice oczekują na powrót Anthony'ego Davisa. W kwestii obrony tytuły mistrzowskiego jego obecność jest obowiązkowa. Hornets grają bardzo przyzwoity sezon. Świetnie prezentuje się LaMelo Ball. Rozgrywający jest aktualnie faworytem do statuetki debiutanta roku. Mecz rozpoczął się pod dyktando gospodarzy. Bardzo aktywny był LeBron James. Dość powiedzieć, że po czterech minutach miał na koncie dziewięć "oczek". Lakers sukcesywnie budowali swoją przewagę, która do przerwy osiągnęła aż 15 punktów. Ambitni Hornets wierzą, że mogą ogrywać każdego więc nie poddali się bez walki. Kilka leniwych akcji Lakers, wysoka skuteczność gości złożyły się na zmniejszenie deficytu do czterech punktów przed startem ostatniej ćwiartki spotkania. W tej kontrolę nad spotkaniem przejął LeBron James. Łącznie zanotował w tym spotkaniu linijkę: 37 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst prowadząc swój zespół do zwycięstwa. Po stronie gości najjaśniej świeciła młoda gwiazda Balla: 26 punktów, 5 zbiórek oraz 7 asyst. Hornets spadli po tym spotkaniu z piątego na ósme miejsce w tabeli konferencji wschodniej. To pokazuje, jak wyrównana jest walka o play-offy w NBA. 

 

Komplet wyników minionej nocy:

Washington Wizard - Utah Jazz 131:122 (31:20, 33:26, 36:36, 31:40)

Atlanta Hawks - Oklahoma City Thunder 116:93 (31:21, 30;20, 30:26, 25:26)

New York Knicks - Orlando Magic 94:93 (24:26, 21:18, 27:22, 22:27)

Phoenix Suns - Minnesota Timberwolves 119:123 (25:25, 33:28, 33:30, 28:40)

Portland Trail Blazers - New Orleans Pelicans 101:93 (31:23, 26:25, 20:22, 24:23)

Los Angeles Lakers - Charlotte Hornets 116:105 (31:24, 29:21, 23:34, 33:26)