CS:GO: ESL Pro League - trudne przeprawy faworytów z regionu CIS, brazylijskie derby dla FURII
ESL | Bart Oerbekke

CS:GO: ESL Pro League - trudne przeprawy faworytów z regionu CIS, brazylijskie derby dla FURII

  • Data publikacji: 19.03.2021, 23:50

Ruszyła grupa C. Trzy zespoły brazylijskie, dwa z regionu CIS i rodzynek w postaci Cloud9. Inauguracyjny dzień dał już pierwsze perspektywy, ale wciąż pozostało wiele niewiadomych.

 

Gambit 2:1 MIBR

Triumfatorzy IEMu Katowice 2021 nie mogli rozsiadać się na laurach, bowiem tak jak szybko wbili się do czołówki światowego rankingu, tak szybko mogą z niej wypaść. ESL Pro League to sprawdzian z gatunku tych najważniejszych w dorocznym harmonogramie. Na start przeprawa z szukającym swojej drogi MIBR, którego nowy skład na razie nikogo specjalnie nie oczarował.

 

Wejściowe Inferno (nota bene pick Brazylijczyków) nie zwiastowało rewelacji. 12:3 po stronie CT na rzecz Gambit praktycznie rozłożyło podział sił. Rosjanie dali popis, przypominając swoją topową dyspozycję z katowickiego turnieju. MIBR próbowało skrócić dystans po zamianie stron, ale bezskutecznie. Takiej przewagi Gambit roztrwonić po prostu nie mogło.

 

Sporą niespodziankę przyniósł za to Overpass. Brazylijczycy praktycznie nie podejmowali się tej mapy w ostatnim czasie, co tym bardziej stawiało ich w niekomfortowej pozycji. Mimo to pierwszą połowę udało im się domknąć 10:5. Wywarło to presję na Gambit, które po przejściu na rolę obrońców, zdobyło cztery rundy z rzędu. Ostatecznie zespoły zrównały się na pułapie 13:13. Wtedy to skuteczne ataki MIBR pozwoliły składowi odskoczyć rywalom, przy okazji rujnując ich ekonomię. Brazylijczycy zdobyli mapę, pokazując, że tanio skóry nie sprzedadzą.

 

Decydujący Train nie zostawił już raczej żadnych złudzeń. Czterorundowy serial MIBR na start był ich najlepszym momentem na całej mapie. Potem do słowa doszło Gambit, wygrywając swoje eco i równocześnie przejmując inicjatywę. Cóż, na pewno Brazylijczykom trzeba oddać zapał. Być może nie są wcale skazani na straty w tak mocnym towarzystwie do jakiego trafili. Gambit zaliczyło kilka wpadek, ale ostatecznie niespodzianki nie było. 

 

 

Inferno 16:9 (12:3; 4:6)

Overpass 13:16 (5:10; 8:6)

Train 16:8 (10:5; 6:3)

Natus Vincere 2:1 Cloud9

Jak tu liczyć na przełamanie nowego składu Cloud9, skoro trafia on na takie potęgi na sam start. Na'Vi ma coś do udowodnienia po IEMie, gdzie s1mple i spółka wcale nie okazali się zwycięzcami, nie będąc nawet najlepszym reprezentantem Europy Wschodniej. EPL to idealna forma do lekkiego odbicia się z małego, aczkolwiek wciąż dołka dla rankingowej jedynki.

 

Serial zaczął z nie lada przepychem Overpass. Na'Vi zagrało względnie słabe CT, ale to samo tyczyło się Cloud9. W efekcie przy wyniku 15:11 na rzecz Rosjan wydawało się, że Chmury zostaną przełamane już na własnym picku. Nic bardziej mylnego, cztery rundy wygrane rzutem na taśmę i doszło do dogrywki. W tej niestety żadnych złudzeń nie było. Mając nieograniczone środki finansowe, Na'Vi dało popis, "usadzając" rywala. Highlitem mapy oraz prawdopodobnie i całej serii jest załączony poniżej ace B1ta w pistoletówce.

 

Dust2 miał być spacerkiem dla Natus Vincere, czystym dopełnieniem formalności. Tymczasem, podobnie jak i przy meczu Gambit, faworyt złapał przysłowiową gumę. Cloud9 podeszło do mapy bardzo poważnie, pokazując się z najlepszej możliwej strony. Po dobrym CT przyszło jeszcze lepsze terro. Popisy s1mpla na nic się zdały, wszystko sprowadziło się do trzeciego starcia.

 

Podchodząc do Nuke'a dużo pewniej mogło czuć się Na'Vi. 80% zwycięstw przeciw 33% oponentów w ostatnich trzech miesiącach - liczbowa deklasacja. Ta mapa błędów i niedociągnięć nie wybacza. Tych za dużo było po stronie Chmur, co ujawniło się już po stronie antyterrorystów by zupełnie eksplodować w roli atakującej. Braki były po prostu zbyt widoczne. Wygrał zespół lepiej przygotowany, opanowany i przede wszystkim posiadający w swoim składzie jednoosobową armię jaką jest s1mple. Na trzeciej mapie Ukrainiec sięgnął trzydziestki w statystyce zabójstw, tylko koronkując  w ten sposób kapitalny występ (88-43; rating 1.70). Ze swoją gwiazdą w takiej formie Natus Vincere przejdzie fazę grupową jak burza.

 

 

Overpass 19:16 (7:8; 8:7; OT 4:1)

Dust2 9:16 (5:10; 4:6)

Nuke 16:8 (9:6; 7:2)

 

FURIA 2:0 TeamOne

Brazylijskie derby będą w tej grupie dość pospolitym zjawiskiem. Połowę zespołów stanowią przecież właśnie Canarinhos. W tym wypadku mierzył się pozornie najlepszy reprezentant z Ameryki Południowej z tym teoretycznie najsłabszym. 

 

TeamOne wygrał ledwie dwa z ostatnich dziesięciu spotkań jakie zagrał. W takim wypadku ciężko nawet znaleźć mocne strony zespoły, chociażby mapę, na której ten lepiej się odnajduje. Wybór padł na Traina i choć zapowiadało się nieźle to skończyło się jak niemal zawsze. Po solidnym terro przyszedł poślizg w drugiej połowie, a FURIA takich okazji nie pomija. Maluk3 z zespołem mogą mieć jednak pretensje tylko do siebie. Za dużo było zbyt łatwo oddanych rund. Rozumiemy solidarność z rodakami, ale w takim starciu naprawdę nie trzeba było rywalom pomagać...

 

Mirage przyniósł względnie podobny rezultat. Dobrze zapowiadający się swoją grą TeamOne, strzela sobie w kolano kilka metrów przed finiszem. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, a tych było za dużo. Przy wyniku 13:12 na rzecz rywala, FURIA była zmuszona do zagrania fulla. Domykając tę rundę TeamOne otworzyłby sobie drogę do trzeciej mapy. Skład został jednak wystrzelany jak kaczki, a clutch malbsa zakończył się niepowodzeniem, co zmieniło układ sił po obu stronach barykady. Tym samym FURIA w przeciętnym stylu zgarnęła pierwsze zwycięstwo. Faworyci dzisiaj nie zawiedli, chociaż kilka prztyczków im się należy.

 

 

Train 16:12 (7:8; 9:4) 

Mirage 16:13 (8:7; 8:6)

 

 

Sobota w grupie C przyniesie mecz Gambit przeciwko Cloud9, starcie na szczycie Na'Vi z FURIĄ oraz drugie brazylijskie derby, tym razem w wykonaniu TeamOne i MIBR. Pełna drabinka, klasyfikacja i terminarz znajdują się na oficjalnej stronie ESL Pro League.