CS:GO: ESL Pro League - Astralis, VP i Liquid z prostymi zwycięstwami
StarLadder

CS:GO: ESL Pro League - Astralis, VP i Liquid z prostymi zwycięstwami

  • Data publikacji: 28.03.2021, 23:40

Sobota mocno zagęściła sytuację w tabeli, a dysproporcje między zespołami były minimalne. Stąd zakończenie tygodnia w EPL miało duże znaczenie na hierarchię grupy D. Na porażkę i pomyłki miejsca już nie było.

 

Fnatic 0:2 Virtus. pro

Mianem potencjalnego faworyta nikt Fnatic by już nie nazwał, ale wczorajsze zwycięstwo nad EG dało Szwedom nadzieję na awans z grupy. Dzisiaj czekała ich jednak przeprawa z Virtus. pro, które chciało odbudować się po bolesnej porażce z Astralis.

 

Fnatic przełamało swą niemoc na Trainie i dziś chcieli ponowić ten manewr. Na rzecz Szwedów działał również fakt, iż VP nie grało w ostatnim czasie tej mapy często. Tyle, że suche fakty, a rzeczywistość to dwie zupełnie inne kwestie. Weryfikacja okazała się bardzo dotkliwa dla szwedzkich weteranów. Mimo dobrego startu od pięciorundowej serii, JW i spółka szybko zostali przyćmieni przez zgranych Kazachów. Owe pięć rund okazało się jedynymi w pierwszej połowie, a druga nie przyniosła rewolucji. Niedźwiedzie deklasowały przeciwnika na każdym polu; w szeregach Fnatic jedynie Jackinho wybronił się indywidualnymi liczbami. Taki początek nie zwiastował zażartego spotkania.

 

Dust2 również zaczął się po myśli Fnatic. Szwedzi jednak zupełnie stracili głowę w kluczowym momencie, chociaż jak sam komentator Chad "SPUNJ" Burchill przyznał, to po prostu Virtusi robili wszystko perfekcyjnie. Genialne prowadzenie Jame'a, zabójcza skuteczność YEKINDARA i co dość nietypowe, wyróżniająca się gra SANJIEGO doprowadziły Niedźwiedzie do drugiego punktu, a w efekcie prostego domknięcia serii. Kryzys Fnatic trwa, tak samo jak nadal niesamowitą siłą emanuje VP. Kazachowie utrzymują formę z IEMa co stawia ich w jednej z faworyzowanych pozycji w wyścigu o triumf w EPL.

 

 

Train 9:16 (5:10; 4:6)

Dust2 8:16 (6:9; 2:7)

 

Astralis 2:0 Endpoint

To nie jest jeszcze ta dyspozycja z lat 2018-2019, ale Astralis stara się ją krok po kroku odbudowywać. Duńczycy po inauguracyjnej porażce z EG otrząsnęli się już dawno i w zasadzie pozostały im do odhaczenia najłatwiejsi rywale. Jednym z nich było właśnie Endpoint, bo chociaż Brytyjczycy zgarnęli jedno zwycięstwo w EPL to ich fenomen chyba nie dorósł jeszcze na tyle by zespół wyszedł poza fazę grupową.

 

A tą dysproporcję klas pokazało już Inferno tak szlifowane w Pro Lidze przez Endpoint. Zespół wybierał je w każdej z dotychczasowych serii. Wiąże się to z pewną powtarzalnością, zarówno w pozytywnym jak i negatywnym tego słowa znaczeniu. Astralis bowiem ewidentnie przeczytało większość zwyczajów przeciwnika, będąc masie aspektów o krok dalej. Pierwsza połowa była jeszcze względnie na styk, lecz zamiana stron przyszła w parze z kompletnym przejęciem inicjatywy przez Duńczyków. Mimo porażki to flameZ, z Endpoint spisywał się najbardziej widowiskowo. Trzeba powiedzieć, że młody Izraelczyk w żaden sposób nie okazuje presji, grając odważnie i przebojowo. Kolejny świetny występ do coraz to pokaźniejszego CV.

 

Dust2 praktycznie od początku poszedł według scenariusza napisanego przez Astralis. Duńczycy nigdy nie mieli kłopotów z graniem tej mapy, czego nie może o sobie powiedzieć Endpoint. Genialnie spisał się Xyp9x (21-7; 1.49 rating), którego na pewno w dużej mierze to podbudowało, gdyż dotychczasowo miewał raczej przeciętne mecze w ramach EPL. Wiceliderzy światowego rankingu dotrzymali tempa Virtusom, dołączając do nich na czele grupy D. Wiązało się to również ze znacznym utrudnieniem sytuacji pozostałych zespołów. Potencjalna wygrana Liquid bowiem zamknęłaby czołową trójkę dając awans właśnie Rumakom, Astralis oraz VP.

 

 

Inferno 16:10 (8:7; 8:3)

Dust2 16:8 (11:4; 5:4)

 

Evil Geniuses 0:2 Team Liquid

Na koniec dnia amerykańskie derby. EG cały czas miało sporego pecha, dowożąc ostatecznie jedynie zwycięstwo z Astralis. Z goła inaczej było z Liquid, które poległo w starciu z Duńczykami, lecz bilans zbudowało na łatwych triumfach z Fnatic oraz Endpoint. Wygrana w tym meczu dałaby im pewny awans do play-offów.

 

Dość typowo dla dotychczasowego przebiegu EPL to Inferno zainaugurowało serię. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana - EG z siedmioma punktami mogło być zadowolone ze swojego TT. Ogromne znaczenie przy tak stykowym wyniku ma druga pistoletówka. Ta trafiła na konto Liquid dzięki czemu wszystko powoli skłoniło się ku założeniom Rumaków. EG co raz borykało się z finansowymi kłopotami, a co za tym idzie zespół nie mógł tak często pozwolić sobie na zakupy. Do tego w oczy kłuła nieporadność oBo, który zdobył ledwie dziewięć fragów na całej mapie. Aż przypomniał się jego trefny debiut na Nuke z Astralis. Ewidentnie młodzian potrzebuje jeszcze czasu by ograć się z nowymi kolegami.

 

Z Overpassem Liquid ostatnio różnie to było. Temu wybór właśnie tej mapy ponad bezpośrednie Vertigo (te skończyło ostatecznie jako decider) mógł nieco dziwić. Mimo to Rumaki skitecznie kąsały przeciwnika od samego początku. Ponownie EG nie miało nawet szans stworzyć jakiejkolwiek rezerwy pieniężnej po stronie CT, co cały czas działało na korzyść FalleNa i spółki. Drugą połowę Liquid zaczęło od kolejnej wygranej pistoletówki (4/4, wszystkie z całej serii), a to praktycznie zgasiło nadzieje EG. Znakomity mecz zagrał ELiGE (28-18; 1.58 rating), ale śmiało można rzec, że triumf to dzieło drużynowej pracy, bo podopieczni mosesa prezentowali znacznie lepsze zgranie od rywala. Wynik meczu domknął kwestię awansu do play-offów - z grupy D wychodzą Liquid, Astralis i Virtus. pro, jutrzejsze zmagania mogą jedynie zmienić hierarchię w tej trójce.

 

 

Inferno 11:16 (7:8; 4:8)

Overpass 10:16 (5:10; 5:6)

 

 

Początek tygodnia to jednocześnie ostatni dzień rywalizacji w grupie D. Ostatnie starcia to pary: Astralis - Fnatic, Endpoint - Evil Geniues oraz Liquid - Virtus. pro. Pełna drabinka, klasyfikacja i terminarz znajdują się na oficjalnej stronie ESL Pro League.