EBL: fantastyczny mecz w hali “Bemowo”. Legia wygrywa z Kingiem po dogrywce
Andrzej Romański/PLK

EBL: fantastyczny mecz w hali “Bemowo”. Legia wygrywa z Kingiem po dogrywce

  • Dodał: Filip Munyama
  • Data publikacji: 01.04.2021, 23:00

Mecz na miarę fazy playoff obejrzała czwartkowego wieczoru garstka kibiców w hali "Bemowo". Ekipy Legii Warszawa i Kinga Szczecin zostawiły wiele krwi i potu na parkiecie w pierwszym meczu ćwierćfinałowej serii. Po dogrywce triumfowali gospodarze, prowadzeni w najważniejszych momentach przez Nickolasa Neala (16 punktów) i Lestera Medforda (11 oczek, 12 asyst).

 

W czwartkowy wieczór w powietrzu na hali „Bemowo” unosiła się wyjątkowa atmosfera. Pierwszy dzień kwietnia 2021 roku był bowiem dniem, w którym do Warszawy dopiero trzeci raz w XXI wieku zawitały playoffy Polskiej Ligi Koszykówki. Starcie Legii Warszawa z Kingiem Szczecin w serii do trzech zwycięstw mimo sporych dysproporcji w tabeli nie miało być jednak pojedynkiem Dawida z Goliatem. Przewaga parkietu „legionistów” i niedawne problemy zdrowotne drużyny ze Szczecina stawiały mimo wszystko w roli faworyta ekipę Wojciecha Kamińskiego.

 

King po blamażu sprzed kilku dni, kiedy w juniorskim składzie przegrał z Legią 137:43, tym razem przyjechał do Warszawy w niemal pełnym składzie. Wśród szczecinian zabrakło jedynie Adama Łapety. Początek meczu należał do graczy z Warszawy. "Legioniści" grali bardzo twardo w defensywie, a po drugiej stronie parkietu atakowali kosz i wymuszali faule. Po dwóch akcjach 2+1 Jamela Morrisa (20 punktów) gospodarze prowadzili 14:6. W końcówce pierwszej ćwiartki parę ładnych akcji pokazał jednak Jakub Schenk (18 punktów) i przewaga Legii zmalała do wyniku 21:18.

 

Drugą kwartę od kolejnej celnej trójki rozpoczął Schenk, a pod koszem skuteczny był z kolei Michael Fakuade i goście wyszli na prowadzenie 33:30. Dalsza część tej ćwiartki to dużo brudnej i fizycznej gry. Gospodarze mylili się w łatwych rzutach spod kosza, z kolei goście wymuszali dużo fauli. Na 19 sekund przed końcem pierwszej połowy szczecinianie prowadzili 41:37, kiedy fantastyczną akcją popisał się Lester Medford (11 punktów, 12 asyst). Rozgrywający "legionistów" czując, że jest faulowany oddał rzut za trzy punkty i trafił, kompletując akcję 3+1. Pierwsza połowa nie zakończyła się jednak remisem, gdyż świetną akcją na 7 sekund przed końcem od kosza do kosza popisał się jeszcze Tookie Brown (16 punktów), ustalając wynik do przerwy na 43:41.

 

Drugą połowę drużyna Kinga Szczecin rozpoczęła w ustawieniu z Maciejem Lampe na pozycji centra, który w pierwszej połowie ani na chwilę nie pojawił się na parkiecie. Szczecinianie starali się posyłać piłki do byłego reprezentanta Polski, ale dobrze bronił go Walerij Lichodiej. Obie drużyny były jednak bardzo skuteczne zza łuku. Rzut za rzutem trafiał Morris, a po drugiej stronie parkietu punktowali Schenk i Cleveland Melvin (18 oczek). Po floaterze tego drugiego goście prowadzili 63:57. Legia odrabiała straty za sprawą akcji Grzegorza Kulki (15 punktów) i po rzucie Nickolasa Neala (16 punktów) kończącym trzecią ćwiartkę zmniejszyła stratę do jednego punktu. 

 

Czwarta kwarta tej emocjonującej potyczki była istną wymianą ciosów. Rozpoczął ją od celnych rzutów wolnych Lester Medford, wyprowadzając Legię na długo wyczekiwane prowadzenie. Szybko odpowiadali mu jednak Melvin i Brown. Po wsadzie Earla Watsona znowu na tablicy wyników widniał remis. Przy stanie 82:81 dla Kinga na 44 sekundy do końca spotkania piłkę w swoje ręce wziął Cleveland Melvin i z zimną krwią trafił z dystansu. Ważne trafienie Amerykanina nie rozstrzygnęło jednak jeszcze spotkania. Chwilę później kolejny wsad zaliczył Watson, a goście nie potrafili trafić do kosza. Na 13 sekund przed końcem przy wyniku 85:83 faulowany został Grzegorz Kulka. Podkoszowy gospodarzy trafił oba wolne, a rzutu na zwycięstwo nie trafił Rodney Purvis i w hali "Bemowo" mieliśmy dogrywkę. 

 

W dodatkowym czasie przeżyliśmy kolejny thriller. Lepiej zaczęli ją szczecinianie, którzy świetnie egzekwowali rzuty wolne. Po chwili sprawy w swoje ręce wzięli jednak obwodowi z Warszawy. Najpierw trudną trójkę trafił Medford, a później doskonale kosz atakował Neal i na 40 sekund do końca Legia prowadziła 95:91. Chwilę później kluczową stratę zaliczył Mateusz Zębski i King nie zdołał już nawiązać kontaktu z rywalem. Legia po niesamowicie emocjonującym spotkaniu pokonała Kinga 99:91 i prowadzi 1:0 w serii.

 

Na następny pojedynek Legii z Kingiem poczekamy zaledwie dwa dni. Drugi mecz tej ćwierćfinałowej pary odbędzie się bowiem w najbliższą sobotę o 20:25, również przy ulicy Obrońców Tobruku w Warszawie. 

 


Legia Warszawa 99:91 King Szczecin d. (21:18, 20:25, 25:24, 19:18, 14:6)

 

Legia: Morris 20, Neal 16, Kulka 15, Karolak 14, Medford 11 (12 asyst), Lichodiej 9, Watson 5, Wyka 5, Kamiński 4

 

King: Melvin 18, Schenk 18, Brown 16, Purvis 10, Fakuade 9, Bartosz 8, Wilczek 4, Czerlonko 3, Lampe 3, Zębski 2

 

Z hali „Bemowo”, Filip Munyama