EBL: King Szczecin ograł Legię i pozostaje w grze o półfinał
Andrzej Romański/EBL

EBL: King Szczecin ograł Legię i pozostaje w grze o półfinał

  • Dodał: Piotr Ziąbka
  • Data publikacji: 06.04.2021, 19:40

Po dwóch zwycięstwach Legii w Warszawie przyszedł czas na starcie w Szczecinie. King potrzebował wygranej, aby dalej liczyć się w walce o półfinał Energa Basket Ligi. Szczecinianie zdołali pokonać Legię i przedłużyli tę serię. Najlepszymi z gospodarzy byli dziś Tookie Brown (18 punktów) i Dominik Wilczek (14 punktów).

 

Dwa pierwsze mecze, które odbywały się w Warszawie przyniosły Legionistom dwa triumfy. Dzięki temu koszykarze stołecznej drużyny mogli sobie pozwolić nawet na dwie porażki w Szczecinie, jednak w ich interesie oczywiście było jak najszybsze zakończenie serii i szykowanie się do następnych zmagań. Warszawiacy mieli też szansę po ewentualnej dzisiejszej wygranej, jako pierwszy zespół zameldować się w półfinale.

 

Mecz świetnie rozpoczął się dla koszykarzy Kinga, którzy byli zdeterminowani, aby zmazać plamę po słabym występie w drugim meczu w Warszawie. Skuteczne akcje w wykonaniu Tookiego Browna i Michaela Fakuade dały im prowadzenie od samego początku. Szczecinianie nie wypuścili go do końca pierwszej kwarty, a nawet zdołali powiększyć do ośmiu punktów.

 

Zawodnicy Kinga Szczecin wyglądali jak nakręceni i ani myśleli zwalniać tempo. Najpierw celna trójka Clevelanda Melvina, a potem trafiony rzut osobisty tego samego koszykarza pozwoliły na zwiększanie przewagi. W dalszej części tej kwarty dobrze prezentował się także Maciej Lampe, którego zasłony pozwalały kolegom punktować. Sam Lampe dołożył też kilka swoich skutecznych akcji, dzięki czemu przed przerwą King prowadził z Legią 51:34.

 

W pierwszej połowie największą przewagą Kinga były zbiórki. Świetnie zastawiali rywali po ich rzutach oraz zanotowali kilka ponowień po swoich nieskutecznych rzutach. Szczecinianie wyglądali bardzo dobrze i niewiele wskazywało, aby mogli roztrwonić tak dużą przewagę.

 

Trener Kamiński zdołał jednak w przerwie dotrzeć do swoich podopiecznych, którzy od samego początku trzeciej kwarty rozpoczęli odrabianie strat. Świetna postawa Jakuba Karolaka oraz skuteczne akcje między innymi Dariusza Wyki, Lestera Medforda i Jamela Morrisa pozwoliły niemal na wyrównanie stanu meczu, bo Legia przegrywała już tylko jednym punktem. Prośbą o czas zareagował na to trener Ramirez, a dzięki jego interwencji koszykarze Kinga zakończyli kwartę mając na koncie o sześć oczek więcej od rywali.

 

Przed decydującą kwartą wszystko było możliwe, a koszykarze Legii bardzo zdeterminowani, aby już dziś zakończyć serię. Choć w ostatniej części gry jako pierwsi zapunktowali gospodarze, to goście nie dawali im powiększyć przewagi, a nawet momentami ich doganiali. Momentem przełomowym dla warszawiaków wydawała się być trójka Lichodieja, po której Legia miała rywala w zasięgu jednej skutecznej akcji. W międzyczasie na parkiet wrócił Maciej Lampe, który swoim doświadczeniem miał wspomóc kolegów.

 

W końcowych minutach każda akcja była niesamowicie istotna, gdyż mogła przesądzić o odbyciu się bądź nie kolejnego meczu serii. Lepiej wytrzymali to jednak gospodarze, którzy dzięki skutecznym akcjom Lampego, Fakuade i Schenka zdołali utrzymać prowadzenie i przedłużyć tę ćwierćfinałową serię o minimum jeszcze jedno spotkanie. W końcówce Legia jeszcze faulowała rywali, aby wysyłać ich na linię rzutów osobistych i zyskiwać posiadanie, ale nie przyniosło to pożądanego efektu.

 

Kolejny mecz pomiędzy tymi drużynami już pojutrze w Szczecinie. Tam King walczył będzie o wyrównanie stanu serii oraz zyskanie piątego, decydującego spotkania, które ewentualnie odbędzie się w Warszawie.

 

King Szczecin - Legia Warszawa 88:81 (23:15, 28:19, 14:25, 23:22)

 

King Szczecin: Brown 18, Wilczek 14, Melvin 13, Lampe 13, Schenk 11, Purvis 5, Fakuade 5, Bartosz 4, Zębski 3, Czerlonko 2

Legia Warszawa: Morris 20, Lichodiej 17, Karolak 15, Medford 12, Neal 12, Wyka 3, Kulka 2, Watson 0, Linowski 0.

 

 

Piotr Ziąbka – Poinformowani.pl

Piotr Ziąbka

Student Finansów i Rachunkowości na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. 10 lat zawodowego pływania za mną. Prywatnie kibic piłki nożnej, koszykówki i skoków narciarskich.