Piłka nożna kobiet: sensacja w Meppen, Agnieszka Winczo z golem
Copyright: Steffen Proessdorf

Piłka nożna kobiet: sensacja w Meppen, Agnieszka Winczo z golem

  • Dodał: Wiktoria Kornat
  • Data publikacji: 25.04.2021, 20:25

W weekend rozegrano ligowe spotkania w Niemczech, Hiszpanii, Francji oraz Anglii. VfL Wolfsburg Ewy Pajor ograł Duisburg 4:0, natomiast Hoffenheim, aspirujący do gry w Lidze Mistrzyń, sensacyjnie przegrał w ekipą Meppen. W angielskiej FA WSL triumfowali faworyci, zwycięstwa odnotowały piłkarki Arsenalu i Manchesteru City. Komplet punktów dopisały sobie też mistrzynie Francji, zawodniczki Olympique Lyonu. W derbach Madrytu górą ekipa "Królewskich", która ograła CFF Madryt 2:0.

 

Frauen Bundesliga (Niemcy)

Piłkarki VfL Wolfsburga wprawdzie pożegnały się już z rozgrywkami kobiecej Ligi Mistrzów, ale wciąż mają szanse na wywalczenie dubletu. W ligowej tabeli prowadzi Bayern, jednak przewaga monachijskiej drużyny wynosi zaledwie oczka. Wydaje się, że kwestia mistrzowskiego tytułu rozstrzygnie się w bezpośrednim starciu obu zespołów, które zostanie rozegrane już za dwa tygodnie. Zanim to jednak nastąpi, Ewie Pajor i jej klubowym koleżankom w ramach 18. kolejki rozgrywek niemieckiej Frauen Bundesligi przyszło zmierzyć się z plasującym się na samym dnie ligowej tabeli, zespołem Duisburga. Zapowiadało się na na to, że na AOK Stadium obejrzymy festiwal strzelecki gospodyń, jednak pierwsze dwa kwadranse pojedynku nie przyniosły nam ani jednego trafienia. Wynik spotkania w 32. minucie otworzyła kapitan „Wilczyc”, Alexandra Popp. Piłkarki z Wolfsburga mogły odetchnąć z ulgą, gdyż ich starania przyniosły zamierzony efekt. Do przerwy rezultat nie uległ już zmianie, mistrzynie kraju prowadziły skromnie, różnicą zaledwie jednej bramki. Po powrocie na murawę miejscowe zrobiły użytek ze stałego fragmentu gry. W 49. minucie z rzutu wolnego w pole karne dośrodkowała Felicitas Rauch, a tam celnie główkowała Lena Oberdorf. Podopieczne trenera Stephena Lercha poszły za ciosem i dziesięć minut później podwyższyły prowadzenie na 3:0. Na listę strzelczyń wpisała się napastniczka zespołu, Rebecka Blomqvist. Ostateczny rezultat meczu na 4:0 ustaliła w 67. minucie Fridolina Rolfo. Vfl Wolfsburg ograł ostatni w tabeli Duisburg, utrzymując tym samym dwa punkty straty do liderującego Bayernu.

 

W środku tygodnia Hoffenheim ogłosił kolejny transfer. Od przyszłego sezonu szeregi drużyny z top 3 niemieckiej Frauen Bundesligi zasili kapitan SGS Essen, Jana Feldkamp. Młoda pomocniczka dołączy do zespołu, który jest na ostatniej prostej do tego, by wywalczyć możliwość gry w przyszłorocznej edycji kobiecej Ligi Mistrzów. Hoffenheim w poprzedniej kolejce sensacyjnie pokonał liderujący Bayern Monachium i tym samym umocnił się na trzeciej lokacie w tabeli. W niedzielę piłkarki niebiesko-białych czekało starcie z walczącym o utrzymanie Meppen. Faworytkami były przyjezdne, mimo to, Hoffenheim poniósł sensacyjną porażkę. Od samego początku meczu na Hansch Arena ekipa z Hoffenheim grała bardzo chaotycznie i miała spore problemy z budowaniem akcji ofensywnych. Zespół zupełnie nie przypominał drużyny, która tydzień wcześniej w widowiskowy sposób ograła Bayern. Wraz z upływem kolejnych minut starcia przyjezdne stopniowo przejmowały kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, ale pożytku z dominacji w posiadaniu piłki nie miały. W przerwie na stadionie w Meppen mieliśmy bezbramkowy remis. Po powrocie na murawę gospodynie wciąż skutecznie odpierały ataki Hoffenheim, by w 58. minucie zaskoczyć rywalki po błyskawicznym kontrataku. Z prawego skrzydła dośrodkowała Alexandra Emmerling, a futbolówka wylądowała pod nogami Agnieszki Winczo. Reprezentantka Polski płaskim uderzeniem po ziemi dała swojej drużynie sensacyjne prowadzenie. Jak się później okazało, był to jedyny gol, jaki obejrzeliśmy w tym pojedynku. Faworyt zgubił punkty, jednak mimo potknięcia, piłkarki Hoffenheim utrzymały trzecią lokatę w ligowej tabeli.

 

FA WSL (Anglia

Do rozegrania zostały jeszcze zaledwie trzy kolejki, w środku tygodnia doszło do meczu na szczycie, w którym liderująca Chelsea zremisowała z drugim w tabeli zespołem Manchesteru City. Londynki utrzymały dwupunktową przewagę nad głównymi rywalkami i biorąc pod uwagę terminarz ekipy The Blues, zapowiada się na to, że Chelsea tytuł mistrzowski obroni. W weekend Chelsea w lidze nie grała, gdyż podopieczne trener Emmy Hayes zmierzyły się w półfinale Ligi Mistrzyń z Bayernem Monachium. O meczu więcej TUTAJ.

 

W weekend doszło natomiast do bezpośredniego starcia drużyn walczących o utrzymanie w lidze, piłkarki Aston Villi podjęły Bristol City. Oba zespoły mają obecnie po jedenaście oczek w ligowej tabeli, choć lepszym bilansem bramkowym może pochwalić się ekipa The Villans. Sobotnie spotkanie znakomicie rozpoczęły gospodynie, gdyż już w trzeciej minucie, za sprawą samobójczego trafienia Meaghan Saregeant, objęły prowadzenie. Mecz był wyrównany, ale z nieco lepszej strony prezentowały się zawodniczki Aston Villi. W 35. minucie miejscowe podwyższyły prowadzenie na 2:0, a strzelczynią gola była Nathalie Haigh. Obrończyni ekipy The Villans zamknęła precyzyjne dośrodkowanie z głębi pola i strzałem głową umieściła futbolówkę w siatce. W przerwie meczu różnicą dwóch bramek prowadziły miejscowe i wydawało się, że to one zgarną komplet punktów w tym niezwykle ważnym pojedynku. Tak się jednak nie stało, gdyż w drugiej odsłonie strzelały tylko przyjezdne. Najpierw w 74. minucie gola kontaktowego zdobyła Faye Bryson i było to trafienie naprawdę pięknej urody. W doliczonym czasie gry Bristol City doprowadził do wyrównania, po sporym zamieszaniu w polu karnym gospodyń najprzytomniej zareagowała Ella Mastrantonio, a Lisa Weiss skapitulowała po raz drugi. Oba zespoły podzieliły się punktami, Aston Villa wprawdzie wypuściła z rąk dwubramkowe prowadzenie, ale piłkarki The Villans wciąż utrzymują się na jedenastej lokacie w ligowej tabeli. Bristol City zajmuje ostatnią pozycję i jeśli chce myśleć o utrzymaniu w FA WSL musi liczyć na to, że bezpośredni rywale zgubią punkty w swoich spotkaniach.

 

W niedzielę na Leigh Sports Village Manchester United ugościł Tottenham. Piłkarki Spurs w lidze nie wygrały od ośmiu spotkań i w ostatnich miesiącach zawodzą oczekiwania kibiców. Równie niestabilną formę prezentują zawodniczki Manchesteru United, które po znakomitym początku sezonu nieco „obniżyły loty”. Podopieczne trener Casey Stoney grają w kratkę , ale potrzebują punktów, jeśli chcą zachować szanse na finisz w top 3 i wywalczenie prawa do gry w kolejnej edycji kobiecej Ligi Mistrzów. Niedzielne spotkanie gospodynie rozpoczęły dość nerwowo, w poczynaniach „Czerwonych Diablic” brakowało dokładności oraz kreatywności przy akcjach ofensywnych. Sytuacja zmieniła się jednak w ósmej minucie, kiedy to prowadzenie miejscowym dała Ella Toone. Napastniczka Manchesteru United precyzyjnym uderzeniem zamknęła dośrodkowanie z lewego skrzydła i od tego momentu podopieczne trener Casey Stoney poczuły się na boisku dużo pewniej. Prowadzenie drużyny dziesięć minut później podwyższyła Christen Press, która uderzeniem głową wykończyła świetne dogranie z prawej flanki strzelczyni pierwszego gola, Elli Toone. Piłkarki z czerwonej części Manchesteru na tym nie poprzestały i przed przerwą dołożyły trafienie numer trzy. Tym razem na listę strzelczyń wpisała się Jess Sigsworth. Gospodynie przejęły pełną kontrolę nad przebiegiem meczu, a zawodniczki Tottenhamu były kompletnie bezradne wobec dobrej dyspozycji dnia prezentowanej przez rywalki. Po powrocie na murawę miejscowym przyznany został rzut karny, a „jedenastkę” bezbłędnie egzekwowała Ella Toone, notując tym samym dublet w tym spotkaniu. Piłkarki Spurs stać było tylko na zdobycie jednego gola, ale trafienie Alanny Kennedy z rzutu wolnego okazało się być ozdobą tego meczu. Ostatecznie Manchester United triumfował, pokonując Tottenham 4:1. Podopieczne trener Casey Stoney wciąż pozostają w walce o top 3 na koniec sezonu.

 

Arsenal na Meadow Park podjął Brighton, który plasuje się obecnie na szóstej lokacie w tabeli angielskiej FA WSL. Brighton w tym sezonie sprawił parę niespodzianek, pokonując między innymi faworyzowaną ekipę Manchesteru City czy też mistrzynie kraju, zawodniczki londyńskiej Chelsea. W niedzielę na ekipę menedżer Hope Powell czekało jednak trudne zadanie, gdyż piłkarki The Gunners prezentują znakomitą formę. Podopieczne trenera Joe Montemurro wygrały ostatnie pięć spotkań i zajmują obecnie miejsce numer trzy w ligowej tabeli. Londynki nie mogą pozwolić sobie na żadne potknięcia, gdyż po piętach deptają im już rywalki z Manchesteru. W niedzielnym pojedynku Arsenal wpadki nie zaliczył, choć zwycięstwo rodziło się w bólach. Na otwierające trafienie miejscowe musiały czekać do 27. minuty, kiedy to rezultat pojedynku otworzyła kapitan drużyny, Jordan Nobbs. Z prawego skrzydła dośrodkowała Danielle van de Donk, a do piłki w polu karnym dobiegła Nobbs i silnym uderzeniem umieściła futbolówkę w siatce. W tej odsłonie piłkarki The Gunners zdominowały posiadanie piłki, ale miały niemałe problemy ze skutecznością. W drugiej połowie w szeregi gospodyń wkradło się nieco nerwowości, ale po raz drugi na listę strzelczyń wpisała się Nobbs, wykańczając zespołową akcję drużyny. Znakomitą wizją gry w polu karnym popisała się Beth Mead, wystawiając piłkę do Nobbs, której pozostało już tylko skierować futbolówkę do bramki ekipy z Brighton. Arsenal pokonał rywalki 2:0, choć w tym spotkaniu zaprezentował festiwal nieskuteczności. Pomimo dominacji w posiadaniu piłki (72% przy zaledwie 28% Brighton) oraz sporej ilości wykreowanych okazji strzeleckich piłkarki The Gunners tylko dwukrotnie trafiły do siatki przeciwniczek. Niemniej jednak, komplet punktów powędrował na konto drużyny z północnej części Londynu.

 

Division 1 (Francja)

Piłkarki Olympique Lyonu, rozdrażnione odpadnięciem z tegorocznej edycji Ligi Mistrzyń już na etapie ćwierćfinałów, udały się do Bretanii na ligowy mecz z tamtejszym Guingamp. Mistrzyniom kraju pozostały już tylko zmagania na krajowym podwórku, a tam jak dotychczas lepiej spisują się główne rywalki mistrzyń kraju, zawodniczki Paris Saint-Germain. Do końca sezonu pozostało jeszcze parę kolejek i jeśli Lyon chce myśleć o obronie mistrzowskiego tytułu, nie może pozwolić sobie na żadne potknięcia, a dodatkowo musi liczyć na to, że liderujące PSG punkty zgubi. W sobotę Lyon pewnie ograł Guingamp 5:0. Przyjezdne od samego początku wywierały presję na rywalkach, a otwierające trafienie było tylko kwestią czasu. Bezbramkowy remis utrzymywał się na tablicy wyników do dziewiątej minuty, kiedy to dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamieniła Amadine Henry. Doświadczona reprezentantka kraju dała swojej drużynie prowadzenie, a rozpędzone mistrzynie Francji rozpoczęły marsz po kolejne bramki. Trzy minuty później na 2:0 podwyższyła Catarina Macario, finalizując dogranie z prawego skrzydła. W 21. minucie skrzydłowa Lyonu, Delphine Cascarino, wygrała biegowy pojedynek z obrończyniami Guingamp i przyjezdne prowadziły już różnicą trzech goli. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, a po powrocie na boisko Lyon dołożył jeszcze dwa trafienia. Autorką obu była napastniczka zespołu, Malvine Malard. Piłkarki Olympique Lyonnais pewnie ograły niżej notowanego rywala i wciąż wywierają silną presję na liderujące Paris Saint-Germain.

Piłkarki Paris Saint-Germain ligowego spotkania nie rozegrały. Paryżanki w niedzielę zmierzyły się z FC Barceloną w meczu półfinałowym tegorocznej edycji kobiecej Ligi Mistrzów. O spotkaniu więcej pisaliśmy TUTAJ.

 

Primera Iberdrola (Hiszpania)

Zaplanowane spotkanie pomiędzy Atletico Madryt a FC Barceloną przełożono, gdyż kataloński zespół w weekend rozegrał mecz półfinałowy kobiecej Ligi Mistrzów. Swoje spotkanie rozegrały za to wiceliderki tabeli, piłkarki Levante, które zmierzyły się z Granadilla Tenerife. Zawodniczki z Teneryfy walczą o finisz w top 3 na koniec sezonu, a w środku tygodnia mierzyły się z Barceloną. Nieprzewidywalny zespół z Teneryfy w tamtym pojedynku niespodziewanie objął prowadzenie w siódmej minucie, ale potem strzelała już tylko katalońska drużyna. Po starciu z mistrzem kraju na Tenerife czekał mecz z wiceliderem ligi. Spotkanie od początku układało się po myśli zawodniczek Levante, które mogły liczyć na niezawodną, Esther Gonzalez. Napastniczka popularnych „Żab” w pierwszej połowie do siatki rywalek trafiła dwukrotnie, a jej zespół korzystny rezultat utrzymał do końcowego gwizdka. Dla Esther były to bramki numer 24 i 25 w trwającym sezonie hiszpańskiej Primera Iberdrola. W sobotę na murawę wybiegły też piłkarki Realu Sociedad, które zmierzyły się z walczącym o utrzymanie Realem Betis. Ekipa z Kraju Basków zajmuje obecnie czwartą lokatę w ligowej tabeli i walczy o top 3 na koniec sezonu. Betis to drużyna, która w tym sezonie urywała już punkty wyżej notowanym rywalkom, między innymi Realowi Madryt czy Levante UD. I tak też było w tym starciu, gospodynie wywalczyły cenny punkt w rywalizacji z Realem Sociedad, remisując 2:2. W derbach Madrytu CFF podjęło Real. Ekipa „Królewskich” do przerwy prowadziła już różnicą dwóch bramek, a na listę strzelczyń wpisywały się Kenti Robles i Sofia Jakobsson. Wynik z pierwszej odsłony utrzymał się do samego końca. W derbach stolicy górą piłkarki Realu, które powiększyły przewagę nad czwartym w tabeli Realem Sociedad do sześciu punktów.

 

Wyniki:

VfL Wolfsburg – Duisburg 0:4 (0:1)

Meppen – Hoffenheim 1:0 (0:0)

Guingamp – Olympique Lyon 0:5 (0:3)

Granadilla Tenerife – Levante UD 0:2 (0:2)

Real Betis – Real Sociedad 2:2 (0:1)

CFF Madryt – Real Madryt 0:2 (0:2)

Manchester United – Tottenham 4:1 (3:0)

Arsenal – Brighton 2:0 (1:0)

Aston Villa – Bristol City 2:2 (2:0)

Wiktoria Kornat – Poinformowani.pl

Wiktoria Kornat

Miłośniczka sportu, w szczególności piłki nożnej w kobiecym wydaniu. Poza futbolem, śledzę zmagania na kortach tenisowych i parkietach koszykarskich. Z innych dziedzin - polityka i lotnictwo cywilne.