NBA: Bez niespodzianek na zachodzie. Houston i Warriors w finale konferencji

  • Data publikacji: 09.05.2018, 09:50

Stało się! Po dwóch seriach zakończonych wynikiem 4 -1 pierwsza i druga drużyna konferencji zachodniej sezonu zasadniczego meldują się bez niespodzianek w finale swojej konferencji. Mimo ambitnej postawy Jazz i Pelicans w Playoffs, drużyny te nie były w stanie postawić większego oporu znakomitym w tym sezonie Wojownikom oraz Rakietom.

 

Pierwszy mecz dzisiejszej nocy między Rockets a Jazz był popisem jednego gracza. Chis Paul, bo o nim mowa, rzucił w tym spotkaniu aż 41 punktów, co stanowi rekord w jego występach w Playoffs. Utah Jazz przez długi czas byli w meczu i nawet na koniec trzeciej kwarty schodzili z parkietu z trzypunktowym prowadzeniem 75:78. W tym momencie właśnie popularny CP3 rzucił w samej czwartej kwarcie niesamowite 18 punktów na wysokiej skuteczności, co pozwoliło na spokojne wygranie spotkania przez Houston Rockets 112:102

 

Okazało się więc, że rewelacja Playoffs na zachodzie, jaką jest zespół z Salt Lake City mimo wielkiego zaangażowania w grę nie zdołał postawić się znakomitym w tym sezonie graczom Rockets. Szczególnie za całokształt gry należy pochwalić debiutant - Donovana Mitchella. W tym spotkaniu również zdobył 24 punkty i 9 asyst, jednak przez kontuzję nogi w ostatniej kwarcie został szybko zmieniony na Jae Crowdera. W ekipie z Utah należy wyróżnić także Aleca Burksa oraz Royce'a O'Neale'a, którzy rzucili odpowiednio 22 oraz 17 oczek w spotkaniu.

 

Podsumowując losy rywalizacji w opisywanej rundzie: na pewno należy oddać spory szacunek ekipie z Utah, ponieważ przez cały czas drużyna Jazz nie pozwoliła Rakietom na spokojne przejście obok spotkań bez zaangażowania, oszczędzając się na finały konferencji, "urywając" nawet jedno spotkanie i przedłużając tym samym rundę o jeden dodatkowy mecz. Oprócz Donovana Mitchella na wyróżnienie zasługuje również Joe Ingles, ponieważ to on był drugą najlepszą opcją w ataku Jazz w Playoffs. W obozie Rockets można mieć natomiast pewne obawy w stosunku do Jamesa Hardena. Na przestrzeni tej rundy spisywał się on często poniżej oczekiwanego poziomu jak na kandydata do nagrody MVP,. Szczególnie było to widać w statystykach rzutów zza łuku, których skuteczność - jak na gracza takiego formatu - była nie do zaakceptowania.

 

Houston Rockets - Utah Jazz 112:102 (21:16,33:30,21;32,37:24).

Stan rywalizacji: 4:1

 

Nie było również zaskoczenia w spotkaniu między Golden State Warriors a New Orleans Pelicans. W ostatnim spotkaniu rundy gracze z Oakland rozprawili się z Pelikanami 113:104. Mecz należał do tych bardziej chaotycznych, ponieważ cechował się momentami dominacji jednej, bądź drugiej drużyny. Pierwsza kwarta została wygrana 6 punktami przez graczy GSW, natomiast druga ćwiartka padła łupem Pelicans, którzy zdołali odrobić w niej 3 punkty straty.

 

O losach spotkania zdecydowała jednak przede wszystkim druga połowa spotkania, która zaczęła się od serii 10-0 dla gospodarzy i dominacji w trzeciej kwarcie, gdzie zdołali oni rzucić aż 17 punktów więcej od przeciwników. Przeprowadzony w późniejszym czasie run gości 18:2 nie wystarczył do odrobienia strat i Wojownicy spokojnie doprowadzili do czwartego zwycięstwa w rundzie. Stephen Curry, Kevin Durant i Klay Thompson byli filarami ofensywnymi swojej drużyny notując odpowiednio 28, 24 oraz 23 punkty. W drużynie gości należy wyróżnić przede wszystkim Anthonego Davisa (34 pkt.) oraz Jrue Holidaya (27 pkt.). 

 

Po wyśmienitym zwycięstwie 4:0 nad Portland Trial Blazzers ekipa z Nowego Orleanu na pewno liczyła na postawienie większego oporu graczom Golden State. Jednak mistrzowie NBA pokazali swoją przewagę nad przeciwnikiem i z jednym przegranym meczem na koncie meldują się obok Houston Rockets w finałach konferencji zachodniej, które zapowiadają się na bardzo wyrównane. 

 

Golden State Warriors - New Orleans Pelicans 113:104 (32:26,27:30,36:19,18:29).

Stan rywalizacji: 4:1

 

Kolejne spotkanie w NBA Playoffs pomiędzy Philadelphią 76ers a Boston Celtics zostanie rozegrane już dzisiejszej nocy o godzinie 2:00 czasu  polskiego.