Łukasz Piątek: inaczej gra się z kibicami i bez nich
Izabela Szukowska

Łukasz Piątek: inaczej gra się z kibicami i bez nich

  • Dodał: Izabela Szukowska
  • Data publikacji: 16.05.2021, 14:28

W sobotę, 15 maja, nastało coś, na co wielu Polaków czekało od kilku miesięcy. Na świeżym powietrzu zniesiono obowiązek zakrywania ust i nosa, a ogródki przy restauracjach wróciły do łask. I co najważniejsze dla wszystkich fanów piłki nożnej, kibice mogli zapełnić 25% miejsc na stadionie.

 

Na trybunach przy Konwiktorskiej 6 kibiców brakowało od października ubiegłego roku. W sobotę to jednak uległo zmianie, więc zawodnicy Polonii Warszawa mogli liczyć na żwawy doping podczas meczu. Wsparcie było pożądane, klub bowiem w 30. kolejce III ligi mierzył się z najlepszą drużyną w tabeli, Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Co więcej, spotkanie to było niezwykle ważne dla Czarnych Koszul. Zawodnicy mieli okazję przedłużyć swoje szanse na awans do II ligi (o klasę wyżej w hierarchii rozgrywek automatycznie przechodzą triumfatorzy czterech grup makroregionalnych). Wliczając sobotnie starcie, w terminarzu widniało siedem meczów, czyli do zdobycia było łącznie 21 punktów. Ich oponenci i zarazem pretendenci do awansu, przyjechali do stolicy Polski z dorobkiem 65 „oczek”. Polonia miała ich 45. Margines błędu był w zasadzie zerowy, podobnie jak matematyczne szanse na pierwsze miejsce. Mimo to, "nadzieja umiera ostatnia". 

 

Pojedynek drużyn z Mazowsza otworzyły głośne przyśpiewki kibiców. Starcie było zacięte, a błędy w defensywie Polonii Warszawa pozwoliły ekipie przyjezdnych zdobyć dwa gole. Obie bramki padły dopiero w drugiej połowie – w 51. minucie piłkę w siatce zostawił Mateusz Lisowski, trzy minuty później z kolei na liście strzelców zapisał się Wiktor Niewiarowski (gol samobójczy). Gra Polonii była niespokojna, choć zawodnicy kreowali sytuacje i nie bali się silnego rywala. Bez względu na to, za każdym razem na próżno było szukać precyzyjnego zwieńczenia akcji. Czarne Koszule walczyły do ostatniego gwizdka arbitra, ale licznik nie drgnął już w żadną stronę. Pozostało więc teraz walczyć o możliwie najlepszą lokatę w końcowym zestawieniu drużyn z III ligi.

 

Po spotkaniu zapytaliśmy najlepszego strzelca Polonii Warszawa (9 goli w 29 meczach), Łukasza Piątka, o przebieg pojedynku. 

 

I.S: Jakie uczucia po meczu? Wynik z pewnością niesatysfakcjonujący, ale mieliście sporo kontrataków, szczególnie w pierwszej połowie.

 

Łukasz Piątek: Mieliśmy kilka sytuacji, może nie stuprocentowych, ale gdybyśmy troszkę lepiej się zachowali, mieli więcej skuteczności, to prowadzilibyśmy w tym spotkaniu i wtedy wynik byłby inny. Wygrywa drużyna, która strzeli więcej bramek. Pogoń była skuteczniejsza, dlatego zdobyła trzy punkty.

 

W takim razie co zawiodło najbardziej? Brak pewności przy wykończeniu akcji?

 

Na pewno chcieliśmy wygrać to spotkanie i graliśmy odważnie do przodu. To spowodowało, że nadzialiśmy się na kontry rywala, po których strzelili bramki. Wciąż napieraliśmy na bramkę przeciwników, żeby złapać ten kontakt, ale ostatecznie nie wyszło tak, jakbyśmy chcieli. 

 

Dotąd puste trybuny w końcu wypełniły się kibicami. Jak wrażenia?

 

Różnica jest duża, zupełnie inaczej grało tak niż na pustym stadionie. Bardzo chcieliśmy wygrać dla kibiców, bo dawno ich nie było, a gramy przede wszystkim dla nich. Wynik jest jednak taki, a nie inny.

 

W takim razie życzę, aby następny mecz poszedł pomyślnie, a kibice mogli razem z Wami celebrować zwycięstwo. Dziękuję za rozmowę.