LM kobiet: koncert FC Barcelony w finale, Katalonki z pucharem!

LM kobiet: koncert FC Barcelony w finale, Katalonki z pucharem!

  • Dodał: Wiktoria Kornat
  • Data publikacji: 16.05.2021, 22:52

Finał tegorocznej edycji Ligi Mistrzyń dla piłkarek FC Barcelony. Duma Katalonii pewnie ograła londyńską Chelsea 4:0 i sięgnęła po prestiżowe trofeum. Dla podopiecznych trenera Lluisa Cortesa to historyczny sukces. 

 

W finale tegorocznej edycji kobiecej Ligi Mistrzów rozgrywanym na stadionie Gamla Ullevi w szwedzkim Goteborgu spotkały się dwie drużyny, które w miniony weekend przypieczętowały mistrzostwo w swoich ligowych rozgrywkach. Londyńska Chelsea obroniła tytuł w angielskiej FA WSL, a w niedzielny wieczór swoją znakomitą dyspozycję z tego oraz poprzedniego roku podopieczne trener Emmy Hayes zamierzały potwierdzić w finale prestiżowych zmagań. Rywalem londynek była katalońska Barcelona, która na osiem kolejek przed zakończeniem sezonu zapewniła sobie mistrzostwo Hiszpanii. W drodze do finału Ligi Mistrzyń piłkarki ze stolicy Katalonii wyrzuciły z turnieju między innymi Manchester City, czy też Paris Saint-Germain, natomiast ekipa The Blues pokonała dwa niemieckie zespoły – VfL Wolfsburg oraz Bayern Monachium. Przed niedzielnym starciem finałowym małe zmartwienie miał opiekun Blaugrany, Lluis Cortes. Nowo mianowane mistrzynie Hiszpanii w tym meczu musiały radzić sobie bez podstawowej środkowej obrończyni, Andrei Pereiry. Do Mapi Leon na środku defensywy dołączyła nominalna środkowa pomocniczka zespołu, Patri Guijarro. The Blues do spotkania przystąpiły w pełnym składzie. Dla londyńskiej Chelsea to debiut na tym etapie rozgrywek, natomiast Barcelona w finale Ligi Mistrzyń grała w roku 2019. W Budapeszcie ekipa z Półwyspu Iberyjskiego przegrała z Lyonem. Było zatem jasne, że tej nocy w Goteborgu któraś z drużyn sięgnie po trofeum po raz pierwszy i tym samym zapisze się na kartach historii.

 

Pierwsze wielkie emocje w finałowym spotkaniu w Goteborgu przyniosła kibicom już 34. sekunda meczu. Barcelona potrzebowała nieco ponad pół minuty, by objąć prowadzenie. Uderzenie Lieke Martens zza  „szesnastki” wprawdzie odbiło się od poprzeczki, ale chwilę później niefortunną interwencję zanotowała Fran Kirby. Reprezentantka Anglii nabiła piłką swoją klubową koleżankę, a futbolówka wpadła do siatki obok zaskoczonej bramkarki The Blues. Początek spotkania w wykonaniu Chelsea był nerwowy, a kataloński zespół czuł się na murawie bardzo pewnie. W czwartej minucie mogło być już 2:0 dla Blaugrany, najpierw Jennifer Hermoso uderzyła minimalnie obok słupka bramki strzeżonej przez Ann-Katrin Berger, a chwilę później to Caroline Graham Hansen bliska była pokonania golkiperki londyńskiego zespołu. Wraz z kolejnymi minutami piłkarki Chelsea zaczęły kreować sobie okazje do wyrównania, najlepszą w dziewiątej minucie miała Pernille Harder, ale Marta Torrejon ofiarnym wślizgiem zablokowała uderzenie Dunki. Wydawało się, że zawodniczki z Londynu dopną swego, jednak to Barcelona w 14. minucie podwyższyła prowadzenie. Rzut karny podyktowany po faulu na Hermoso na gola zamieniła kapitan zespołu, Alexia Putellas. Barcelona rozgrywała koncertowe zawody, a potwierdzeniem tego było trafienie na 3:0. W 20. minucie Berger skapitulowała po raz trzeci, a na listę strzelczyń wpisała się Aitana Bonmati, finalizując asystę z głębi pola Putellas. Londynki były bezradne wobec rozpędzonych Katalonek, które ułożyły sobie spotkanie od pierwszych sekund i w pełni kontrolowały boiskowe wydarzenia. Chelsea zupełnie nie przypominała drużyny, która tydzień wcześniej wywalczyła mistrzostwo kraju, a Barcelona bezlitośnie wykorzystywała każdy błąd podopiecznych trener Emmy Hayes. W 35. minucie na indywidualny rajd lewą stroną boiska zdecydowała się Lieke Martens. Skrzydłowa Blaugrany z łatwością ograła Niamh Charles, wbiegła w pole karne i wyłożyła futbolówkę do Caroline Graham Hansen, która dopełniła formalności. W przerwie finału na tablicy widniał rezultat 4:0 dla Dumy Katalonii. Chcąc myśleć o odwróceniu losów pojedynku, londynki musiały w drugiej odsłonie znaleźć sposób na zaskoczenie szczelnej defensywy Blaugrany.

 

Spodziewanie drugą połowę ekipa The Blues rozpoczęła od odważnych ataków na bramkę strzeżoną przez Sandrę Panos, szukając okazji do zniwelowania strat po stałych fragmentach gry. Londynki zepchnęły rywalki do defensywy i wywierały presję na katalońskim zespole, ale Barcelona umiejętnie się broniła i zdołała przetrwać naciski przeciwniczek. Podopiecznym trener Emmy Hayes brakowało dokładności, co stanowiło przeszkodę w kreowaniu dogodnych okazji do zdobycia gola. W 68. minucie dobrą szansę miała Pernille Harder, jednak strzał głową napastniczki The Blues nie sprawił większych problemów Sandrze Panos. Spotkanie finałowe od pierwszego gwizdka nie układało się po myśli londyńskiej drużyny i również w drugiej odsłonie podopieczny Emmy Hayes były bezsilne wobec doświadczonych mistrzyń Hiszpanii. Katalonki spokojnie rozgrywały futbolówkę i nie dały się zaskoczyć londynkom. Z każdą kolejną upływającą minutą FC Barcelona przybliżała się do upragnionego triumfu. Czterobramkowego prowadzenia wypracowanego w pierwszej połowie ekipa ze stolicy Katalonii z rąk nie wypuściła. Na stadionie Gamla Ullevi w szwedzkim Goteborgu piłkarki Blaugrany napisały historię, sięgając po pierwszy w historii klubu puchar za triumf w kobiecej Lidze Mistrzów.

 

Chelsea – FC Barcelona 0:4 (0:4)

Bramki: 1’ Leupolz (sam), 14’ Putellas, 21’ Bonmati, 35’ Hansen

Chelsea: Berger – Charles, Eriksson, Bright, Carter – Ingle, Leupolz (46’ Reiten) – Ji (73’ Cuthbert), Harder, Kirby – Kerr (73’ England)

Barcelona: Panos – Ouahabi (82’ Serrano), Mapi Leon, Guijarro, Torrejon (82’ Crngorcevic) – Putellas (71’ Losada), Hamraoui, Bonmati – Martens, Hermoso (71’ Oshoala), Hansen (62’ Caldentey)

Żółte kartki: 40’ Ingle, 69’ Ouahabi

Sędziowała: Riem Hussein (Niemcy)

Wiktoria Kornat – Poinformowani.pl

Wiktoria Kornat

Miłośniczka sportu, w szczególności piłki nożnej w kobiecym wydaniu. Poza futbolem, śledzę zmagania na kortach tenisowych i parkietach koszykarskich. Z innych dziedzin - polityka i lotnictwo cywilne.