![Wiktor Suwara: "Finał będzie sporym sukcesem" [WYWIAD]](https://poinformowani.pl/image/868x429/0.69.2048.1012/media/2021/06/29084/poznan-athletics-grand-prix-2021-suwara.jpg)
Wiktor Suwara: "Finał będzie sporym sukcesem" [WYWIAD]
- Data publikacji: 21.07.2021, 11:07
Ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich w Tokio już niedługo. Z tej okazji porozmawialiśmy z naszym biegaczem, Wiktorem Suwarą, m.in. o przygotowaniach do tej imprezy czy ograniczeniach związanych z pandemią koronawirusa. Zapraszamy do lektury.
Wojciech Sosna, poinformowani.pl: Przede wszystkim gratuluję wyjazdu na igrzyska olimpijskie, to chyba spełnienie marzeń i idealny prezent na zbliżające się urodziny?
Wiktor Suwara: Oj tak, sam wyjazd na igrzyska olimpijskie dla każdego sportowca powinien być spełnieniem marzeń. Nawet jeśli sam występ pozostawi niedosyt. Dla mnie jest to ogromny zaszczyt, być w gronie 215 sportowców z całego kraju i spełnienie sportowych marzeń. Bez względu na to, jak się dla mnie zakończą te igrzyska wiem, że będzie to niezapomniane przeżycie. W tym roku IO rozpoczynają się 23 lipca, więc na pewno jest to świetny prezent urodzinowy, które mam dzień później. Gdyby igrzyska odbyły się w pierwszym planowanym terminie, miałbym urodziny tego samego dnia co otwarcie imprezy.
W 2019 roku wystąpiłeś na swojej pierwszej wielkiej imprezie, jaką były Mistrzostwa Świata w Katarze. Czy tamte doświadczenia mogą przydać się w Tokio?
Cały rok 2019 był dla mnie przełomowy, zdobyłem ogromne doświadczenie jako zawodnik i reprezentant kraju. W jednym roku zaliczyłem trzy międzynarodowe imprezy, których zwieńczeniem był finał Mistrzostw Świata w Doha. W jednym roku udało mi się zdobyć medal na Uniwersjadzie, zostać Drużynowym Mistrzem Europy, wygrać Mistrzostwa Polski i zostać finalistą Mistrzostw Świata, jest to dla mnie coś niesamowitego. Wszystkie te doświadczenia mocno podbudowały mnie jako zawodnika i wiem, że to bardzo mi pomoże w Tokio.
A jak ze stresem czy emocjami, pojawiają się już jakieś?
Staram się hamować emocje i stres, a te zawsze towarzyszą przed wielkimi imprezami, ale lepiej nie stresować się zbyt wcześnie. Cały rok jako sztafeta walczyliśmy o kwalifikację, więc cały czas gdzieś tam o tym myśleliśmy i wiedzieliśmy, o co walczymy.
Skończyliście już obóz przygotowawczy i udaliście się do Tokio. Odczuwasz jakąś różnicę w przygotowaniach do igrzysk olimpijskich w porównaniu z przygotowaniami do Mistrzostw Świata?
Przed Mistrzostwami Świata ostatnie dwa tygodnie spędziliśmy w świetnym ośrodku sportowym w Tureckim Belek, warunki były idealne jak dla mnie. W tym roku dwa tygodnie przed wylotem do Japonii byliśmy w Karpaczu. Znajduje się tam nowy ośrodek, świetny stadion i niesamowici ludzie, którym bardzo zależy na trzymaniu całości na jak najwyższym poziomie. Sam burmistrz miasta odwiedzał nas na treningach, atmosfera tam panująca była niesamowicie motywująca. Dzięki zaangażowaniu burmistrza dostaliśmy również możliwość mieszkania w Green Mountain Hotel, gdzie mieliśmy świetne warunki mieszkaniowe i żywieniowe. Wszystkie te rzeczy mają wpływ na jakość przygotowań. W sobotę (17 lipca) wylecieliśmy do Japonii, gdzie przed wyjazdem do wioski olimpijskiej spędzimy jeszcze 8-9 dni w Zao Bodairze na zgrupowaniu, które pozwoli nam się zaaklimatyzować do czasu lokalnego i panujących tam warunków.
Przez koronawirusa nie udało się Wam wystartować w Halowych Mistrzostwach Europy w Toruniu, jak w Twoim przypadku przebiegło zakażenie i czy odczuwasz jakieś skutki choroby?
Halowe Mistrzostwa Europy dla naszej sztafety niestety skończyły się bardzo nieszczęśliwie. Dzień przed startem trzech z sześciu zawodników sztafety otrzymało pozytywny wynik testu na obecność koronawiursa. Szkoda bo byliśmy w stanie walczyć o złoto z Holendrami, gdyż każdy z nas reprezentował wysoki poziom, ale niestety cały ten rok nie jest rokiem równych szans dla wszystkich sportowców. Jeśli chodzi o mnie to sama choroba nie była łaskawa. Pierwsze dwa tygodnie nie były łatwe, ale później zacząłem wracać do treningów. Na szczęście osłabienie mojego organizmu nie było długie i nie doznałem żadnych zmian w płucach. Niestety w roku olimpijskim każdy tydzień ma znaczenie.
W 2019 roku podczas sztafety mieszanej 4x400m wystartowaliście w nietypowej kolejności, zamierzacie powtórzyć ten manewr w Tokio?
Tak, jako jedyna drużyna z całego finału mieliśmy inne ustawienie. Był to ruch spowodowany tym, że chcieliśmy uniknąć zamieszania podczas zmian sztafetowych i podawać jako pierwsi, co skutkowało zerową stratą podczas przekazywania pałeczki w stosunku do rywali. Takie taktyki dostosowuje na bieżąco trener. Każdy bieg jest wyjątkowy, inni zawodnicy, na różnym poziomie i z różnymi stylami biegu. Wszystko trzeba wziąć pod uwagę i wybrać najlepszy wariant. My zaryzykowaliśmy i według mnie było to najlepsze rozwiązanie. Jak będzie w Tokio? To się okaże.
A Ty masz swoją ulubioną zmianę, na której najlepiej Ci się biegnie?
W biegach reprezentacyjnych chyba najlepiej czuję się na pierwszej zmianie. Wynika to z mojego stylu biegania. Jestem zawodnikiem, który stosunkowo wolno przebiega pierwszą połowę dystansu, ale dysponuję możliwością zachowania sporej prędkości do samego końca biegu. Takie bieganie sprawdza się, gdy biega się po swoich torach, tak jak jest to na pierwszej zmianie lub gdy biegnie się za rywalem większość dystansu, by atakować na ostatnich stu metrach.
Wiemy, że w Tokio będzie niezwykle rygorystyczny regulamin sanitarny, jak do tego podchodzisz? Zapoznałeś się już ze wszystkimi informacjami, które zostały zapisane w podręczniku?
Będzie ogromny rygor sanitarny, z jednej strony to rozumiem, bo w jednym miejscu będą wszyscy najlepsi sportowcy z całego świata, ale niestety możliwość swobodnego przemieszczania się, brak kontaktów i codzienne testy niszczą cały urok tej imprezy. Mam tylko nadzieję, że te wszystkie procedury nie wykluczą większej ilości zawodników niż kontuzje albo żeby nikt przez nierozstrzygnięty wynik testu nie stracił kilku dni bez możliwości treningu przed samym startem. Wtedy to będą prawdziwe igrzyska nierównych szans.
Dodatkowo wprowadzono stan nadzwyczajny, który oznacza, że na trybunach w ogóle nie zobaczymy kibiców. Ma to dla Ciebie jakieś znaczenie?
Dla mnie widok licznej publiczności z płyty stadionu miał ogromne znaczenie. Po wyjściu na płytę, przed samym biegiem patrząc na trybuny i słysząc hałas widowni, miałem wrażenie, że nagle wstępuje we mnie nowa energia. Nie wiem, jak to będzie wychodzić i patrzeć na tak wielki, ale pusty stadion w Tokio.
Kwalifikację olimpijską w sztafecie 4x400m wywalczyliście sobie w Leverkusen z czasem 3,02.35, jesteście w pełni zadowoleni z tego wynik czy można było to jeszcze bardziej podkręcić?
Wiemy, że stać nas na wiele więcej. Warunki tam nie były sprzyjające i w dodatku biegliśmy jedynie z reprezentacją Niemiec. Dla mnie to był trzeci bieg w ciągu czterech dni, gdzie ten jeden dzień przerwy to była podróż z Mistrzostw Polski do Leverkusen. Dla reszty chłopaków to był czwarty bieg w ciągu tygodnia.
Awans do finału będzie już dla Was wielkim sukcesem czy macie jeszcze bardziej ambitne cele?
Finał na pewno będzie już sporym sukcesem. Jesteśmy w momencie, gdzie od nowa budujemy nową drużynę i każdy z nas widzi w niej ogromny potencjał, lecz potrzeba jeszcze trochę czasu.
Na koniec jeśli miałbyś się zabawić w typera, to ile medali z Tokio przywiozą Polscy lekkoatleci?
Mam nadzieję, że jak najwięcej. Nie będę typował kto i jaki, ale za każdego trzymam kciuki. Teraz najważniejsze, żeby skupić się na tym, co sami mamy do zrobienia.
Dzięki za rozmowę.