Tokio 2020 – piłka nożna kobiet: falstart USA, reszta stawki bez niespodzianek
MiyagiStadium2007-4-29.jpg: Kernelderivative work: 0607crp, CC BY-SA 3.0 , via Wikimedia Commons

Tokio 2020 – piłka nożna kobiet: falstart USA, reszta stawki bez niespodzianek

  • Dodał: Krystian Stefaniuk
  • Data publikacji: 21.07.2021, 16:37

W Tokio rozpoczęły się zmagania piłkarek. Dużym zaskoczeniem jest inauguracyjna porażka Amerykanek z niżej notowanymi Szwedkami. W pozostałych spotkaniach obyło się bez większych niespodzianek, z wyjątkiem remisu faworyzowanych gospodyń turnieju - Japonek z reprezentacją Kanady.

 

Wielka Brytania – Chile

Olimpijskie zmagania w piłce nożnej kobiet rozpoczęły się od meczu pomiędzy Wielką Brytanią a Chile. Brytyjki bez problemu uporały się z Chilijkami. Przewaga Europejek była widoczna niemal przez całe spotkanie, dwa celne ciosy wystarczyły, aby zagwarantować sobie od początku komfortowe miejsce w grupie E. Chile w przeciągu 90 minut oddało tylko jeden celny strzał na bramkę rywalek przy siedmiu takich próbach po stronie przeciwnej. Za nami skromne, acz pewne zwycięstwo Wielkiej Brytanii w pierwszym starciu Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020.

 

Wielka Brytania – Chile 2:0 (1:0)

Bramki: White 17', 72'

 

Japonia - Kanada

Pozostajemy przy grupie E. W drugim spotkaniu Japonia zmierzyła się z Kanadą. W roli faworytek tego starcia stawiane były gospodynie igrzysk, jednak mecz zakończył się bramkowym remisem. Pierwszy cios wyprowadziły Kanadyjki i już w 6. minucie wyszły na prowadzenie za sprawą Christine Sinclair. Spotkanie było bardzo wyrównane. W drugiej połowie Japonki nie wykorzystały okazji z rzutu karnego, a bramkę przyjezdnym anulowano po interwencji VAR. Wynik nie uległ zmianie aż do 84. minuty, wtedy Japonkom udało się wyrównać za sprawą Many Iwabuchi i wynikiem 1:1 zakończył się ten mecz. Na pewno Japonki liczyły na nieco więcej, jednak Kanadyjki postawiły dość twarde warunki i sytuacja w grupie od początku stała się bardzo ciekawa.

 

Japonia – Kanada 1:1 (0:1)

Bramki: Iwabuchi 84' - Sinclair 6'

 

Chiny – Brazylia

Tuż po meczu Wielkiej Brytanii z Chile swój start odnotowała grupa F. Chiny zagrały z Brazylią. Brazylijki wygrały zdecydowanie, wysoko i pewnie. Wynik 5:0 mówi sam za siebie. Azjatki zostały zdominowane przez przyjezdne z Ameryki Południowej i w tym starciu były tłem dla dobrze zorganizowanych Brazylijek, które po dobrym spotkaniu wyrastają na jednego z pretendentów do zdobycia medalu na bieżącej olimpiadzie.

 

Chiny – Brazylia 0:5 (0:2)

Bramki: Marta 9', 74', Debinha 22', Andressa 80', Beatriz 89'

 

Zambia – Holandia

Kolejnymi zespołami w grupie F były Zambia i Holandia. Nie będzie przesadą, jeśli uznamy, że był to najbardziej szalony mecz tych igrzysk, bo prawdopodobnie takiego widowiska już nie obejrzymy. Nawet najbardziej zagorzali holenderscy kibice nie spodziewali się wyniku 10:3. Już po kwadransie Europejki prowadziły trzema bramkami. Zambijki potrafiły zdobyć tylko jednego gola w pierwszej połowie, jednak po tym trafieniu Holenderki ukąsiły jeszcze trzykrotnie, schodząc do szatni z wynikiem 6:1. Tuż po przerwie obraz gry nie uległ zmianie, a Holenderki dołożyły jeszcze cztery trafienia, doprowadzając do wyniku 10:1. Po ostatnim golu dla Oranje Afrykankom udało się zdobyć jeszcze dwie bramki. Barbra Banda zaliczyła dublet w 82. i 83. minucie, jednocześnie ustalając wynik spotkania i zdobywając hat-tricka. Najlepszą strzelczynią była w tym spotkaniu Vivianne Miedema, autorka czterech goli w ciągu 59 minut gry. Jeśli Brazylijki zaprezentowały pokaz siły ofensywnej, to Holenderki uruchomiły Gwiazdę Śmierci, przy której mocy żadna defensywa nie powinna czuć się bezpiecznie. Świetny start Holenderek, które również mają chęć na medal i po tym meczu wydaje się, że głód jest ogromny.

 

Zambia – Holandia 3:10 (1:6)

Bramki: Banda 19', 82', 83' – Miedema 9', 15', 29', 59', Martens 14', 38', van de Sanden 44', Roord 64', Beerensteyn 75', Pelova 80'

 

Szwecja – USA

Największa niespodzianka w pierwszej kolejce igrzysk. Szwedki mimo bycia wicemistrzyniami olimpijskimi nie były wskazywane jako faworytki starcia z Amerykankami. Spotkanie było prawie wyrównane, z niewielką statystyczną przewagą Skandynawek. Głównym problemem USA był brak wykończenia, w tym elemencie nie zawiodły Szwedki, które swoje dobre okazje potrafiły zamienić na bramki. Nie można Amerykankom odmówić walki, a wynik 3:0 nie do końca oddaje przebieg gry, trzeba jednak oddać Szwedkom zaangażowanie i skuteczność, dzięki której mogą cieszyć się z wygranej na otwarcie turnieju i bardzo dobrej pozycji w grupie G przed kolejnymi meczami. Świetnie zaprezentowała się Stina Blackstenius, zdobywczyni dubletu. W grupie od początku zrobiło się gorąco. Pytanie, jak odpowiedzą Amerykanki w drugim spotkaniu i czy już na etapie fazy grupowej będą żegnać się z turniejem. Szwedki w tercecie z Brazylijkami i Holenderkami ustawiają się w kolejce po medal, ale do tego czasu trzeba jeszcze wygrać kilka meczów, potwierdzając dobrą formę.

 

Szwecja – USA 3:0 (1:0)

Bramki: Blackstenius 25', 54', Hurtig 72'

 

Australia – Nowa Zelandia

W meczu zamykającym pierwszy dzień piłkarskich zmagań kobiet przyszło nam oglądać pojedynek bliskich sobie Australii i Nowej Zelandii. Australijki miały ten mecz wygrać i tak się stało. Co prawda wynik nie do końca na to wskazuje, ale Australijki przeważały przez całe spotkanie, notując dużo lepsze statystyki i prezentując się solidniej aniżeli ich rywalki. Australia kontrolowała spotkanie. Reprezentantki Nowej Zelandii zdobyły co prawda bramkę kontaktową, ale było już za późno na powalczenie o remis. Australijki nie dały sobie wyrwać z rąk trzech punktów i dość pewnym krokiem zmierzają po awans do fazy play-off.

 

Australia – Nowa Zelandia 2:1 (2:0)

Bramki: Yallop 20', Kerr 33' - Rennie 90 +1'