Tokio 2020 - Piłka nożna:  hat-trick Richarlisona, bramka olimpijska, falstart Argentyńczyków
IBAMOTO

Tokio 2020 - Piłka nożna: hat-trick Richarlisona, bramka olimpijska, falstart Argentyńczyków

  • Dodał: Kacper Lewandowski
  • Data publikacji: 22.07.2021, 16:27

Po porannych zmaganiach, o których można poczytać tutaj pora na podsumowanie z czterech ostatnich spotkań rozgrywanych w czwartek. Mimo zdecydowanie mniejszej ilości bramek (przypomnijmy, że w meczu Holenderek z Zambijkami padło ich aż trzynaście) na japońskich stadionach bynajmniej nie zabrakło emocji!

 

Argentyna - Australia

Tym razem w ekipie Albicelestes na igrzyska nie pojechał Leo Messi. Nie oznacza to jednak, że Argentyńczycy bez niego są słabą reprezentacją. W turnieju kwalifikacyjnym ponieśli oni tylko jedną porażkę z Brazylią. W pozostałych spotkaniach natomiast zgarniali komplet punktów. W czwartkowym meczu również byli stroną zdecydowanie przeważającą, co jednoznacznie potwierdzają statystyki. Jak mówi jednak znane piłkarskie przysłowie - statystyki nie grają. Już w 14. minucie na prowadzenie wyszli Australijczycy, co zdecydowanie dało im komfort psychiczny. Następnie w doliczonym czasie gry pierwszej połowy czerwoną kartkę (za drugą żółtą) obejrzał Francisco Ortega, czym jeszcze utrudnił swojej reprezentacji powrót do gry. W drugiej połowie Argentyńczycy próbowali doprowadzić do wyrównania, ale to Australijczycy w 80. minucie powiększyli prowadzenie i tym samym przyklepali sensację w grupie C.

 

Argentyna - Australia 0:2 (0:1)

Bramki: 14' Wales, 80' Tilio

 

Japonia - RPA

Gospodarze turnieju dołączają do Meksykan zbierając komplet punktów w swoim spotkaniu. Spotkanie to nie przypominało jednak zupełnie tego pierwszego z grupy A. Japończycy byli stroną przeważającą, zdecydowanie dążyli do celu jakim był komplet punktów. Piłkarze z Południowej Afryki natomiast nastawili się na grę bardzo defensywną, przez co przez większość czasu byliśmy świadkami tzw. "piłkarskich szachów". Impas trwał dość długo, bowiem dopiero w 71. minucie piłkę w siatce umieścił zawodnik Realu Madryt, Takefusa Kubo, dając tym samym komplet punktów swojej reprezentacji.

 

Japonia - RPA 1:0 (0:0)

Bramka: 71' Kubo

 

Honduras - Rumunia

Nie było to spotkanie, które zapisze się na wieki w historii futbolu. Nawet wręcz przeciwnie - był to mecz bez większej historii. Reprezentanci Hondurasu muszą sobie pluć w brodę, ponieważ byli stroną zdecydowanie lepszą piłkarsko. Ponownie jednak należy przywołać powiedzenie o statystykach. Jedyna bramka, która padła w tym meczu to niemalże gol olimpijski (zdobyty bezpośrednio z rzutu rożnego). Ostatecznie w notatniku sędziego zameldował się jednak Elvin Oliva, któremu zaliczone zostało trafienie samobójcze. Tym samym reprezentanci Rumunii wygrali swój pierwszy mecz fazy grupowej nie oddając nawet jednego celnego strzału na bramkę rywali.

 

Honduras - Rumunia 0:1 (0:1)

Bramka: 45' Oliva (sam.)

 

Brazylia - Niemcy

Ten mecz był definicją angielskiego powiedzenia "last but not least" (ostatni, ale nie najmniej znaczący). Brazylijczycy zdeklasowali rywali, pewnie w duchu czując, że odrobinę rewanżują się za półfinał Mistrzostw Świata z 2014 r. Po 30 minutach gry na tablicy widniał wynik 3:0, a wszystkie bramki zdobył gracz Evertonu, Richarlison. Tym samym ze skompletowanym hat-trickiem Brazyliczyk od razu stał się jednym z głównych pretendentów do tytułu króla strzelców całej imprezy. Nie był to jednak koniec emocji. Niemcy do gry wrócili po przerwie. Najpierw strzelili na 3:1, a następnie zdobyli bramkę kontaktową. Niewątpliwie uciążliwym dla odrabiania strat był fakt, że od 63. minuty nasi zachodni sąsiedzi grali z jednym zawodnikiem mniej w wyniku obejrzenia przez Maximiliana Arnolda czerwonej karti. Ostatecznie zamiast doprowadzić do remisu Niemcy za bardzo się odsłonili i w doliczonym czasie gry Paulinho dobił rywala, ustalając wynik na poziomie 4:2.

 

Brazylia - Niemcy 4:2 (3:0)

Bramki: 7', 22', 30' Richarlison, 90+5' Paulinho - 57' Amiri, 84' Ache

Kacper Lewandowski – Poinformowani.pl

Kacper Lewandowski

Aplikant Radcowski, prywatnie ogromny kibic Premier League, śledzę też ligę włoską, portugalską i polską.