Surfing: Robinson niespodziewanym zwycięzcą Corona Open
Radness.com.au/Wikimedia Commons

Surfing: Robinson niespodziewanym zwycięzcą Corona Open

  • Dodał: Remigiusz Nowak
  • Data publikacji: 15.08.2021, 22:33

Od zmagań surferów w Tokio minęło już trochę czasu, amatorzy wysokiej fali mieli więc okazję odpocząć od zawodów i wrócić do pływania w World Surf League. Zawody Corona Open Mexico wygrali reprezentanci Australii i o ile zwycięstwo Stephanie Gilmore nie jest niespodzianką, to już pierwsze miejsce Jacka Robinsona to już spore zaskoczenie, jak nie sensacja.

 

Zawody surfingowe w Tokio padły łupem doświadczonym zawodników, bo zarówno Carissa Moore, jak i Italo Ferreira od dawna startują na najwyższym światowym poziomie. Pierwsze zmagania w World Surf League po igrzyskach przyniosły sporo niespodzianek, zwłaszcza wśród panów, a kibice mogli obserwować w decydujących starciach sporo nazwisk, które rzadko pojawiały się na tym poziomie rywalizacji.

 

Zaskoczeń nie było u pań, tutaj jednak liczba zawodniczek stale uczestniczących w cyklu wynosi tylko 18, trudniej więc o niespodziankę. W ćwierćfinałach zameldowała się zgodnie cała czołówka rankingu, tu jednak spotkały się już ze sobą uznane w świecie marki. Brazylijka Weston-Webb pływała słabo i przegrała z Gilmore, niemal idealną próbę punktowaną na 9.80 zaliczyła Moore (startująca w WSL pod flagą hawajską) i odprawiła do domu Isabellę Nichols, a grono półfinalistek uzupełniły jeszcze Malia Manuel i Sally Fitzgibbons. W tej fazie zmagań doszło zatem do rywalizacji hawajsko-australijskich, a po raz czwarty (na siedem startów) na tym etapie swój udział zakończyła Carissa Moore, od której lepsza okazała się Gilmore. Wysoki poziom miało starcie Malii Manuel z Sally Fitzgibbons, ale to ta pierwsza miała minimalnie lepiej punktowaną sumę dwóch najlepszych prób i to ona stawiła się w finale. Tutaj swoją rodaczkę pomściła Gilmore, która po raz pierwszy w sezonie wygrała zawody z cyklu World Surf League. 

 

Bardzo ciekawie było u panów, gdzie na ćwierćfinale swój udział zakończyli Gabriel Medina i Italo Ferreira, a pogromcami Brazylijczyków zostali ich rodacy, mniej znani Deivid Silva i Mateus Herdy. Do półfinałów awansowali jeszcze Australijczyk Jack Robinson i Włoch Fioravanti. Jeszcze wcześniej niż "kanarkowi" odpadli medaliści igrzysk olimpijskich Kanoa Igarashi i Owen Wright, dla nich pływanie na meksykańskich wodach zakończyło się na 1/16 finału.

 

O finał przyszło potykać się Silvie i Fioravantiemu oraz Robinsonowi i Herdy'emu. W pierwszej parze Silva zapewnił sobie zwycięstwo dzięki próbie punktowanej na ponad 7 "oczek", Robinson nie pozostawił złudzeń startującemu po raz pierwszy w tym sezonie dzięki miejscu przyznanemu za kontuzjowanego John John Florence'a Brazylijczykowi i pokonał go o 4,5 pkt. W finale walka była niezwykle zacięta, a o zwycięstwie i przegranej zdecydowały zaledwie 0.02 pkt. Silva miał trzy ocenione próby, na powtarzalnym poziomie. Robinson dał sędziom więcej pracy, jeden z jego przejazdów zebrał 8.33 pkt, co sumarycznie z drugą falą dało 15.16 pkt, co wobec wyniku rywala na poziomie 15.14 pkt dało Australijczykowi największy sukces w karierze.

 

W klasyfikacji generalnej cyklu rozpoczęło się wykreślanie najsłabszych wyników z dotychczas rozegranych zawodów, nie zmienili się liderzy rankingu. Wśród pań prowadzi Carissa Moore, na drugą pozycję wskoczyła Tatiana Weston-Webb, trzecia jest Sally Fitzgibbons. U panów podium się nie zmieniło, wciąż jest całe brazylijskie, a miejsca na nim zajmują kolejno Gabriel Medina, Italo Ferreira i Felipe Toledo.