Premier League: pewne zwycięstwo Liverpoolu nad Burnley
Ruaraidh Gillies, https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Anfield_(stadium)#/media/File:Anfield,_7_December_2013.jpg

Premier League: pewne zwycięstwo Liverpoolu nad Burnley

  • Dodał: Kacper Lewandowski
  • Data publikacji: 21.08.2021, 15:25

W ramach drugiej kolejki Premier League na Anfield Liverpool podjął Burnley. Doskonale zaprezentowali się podopieczni Jurgena Kloppa w pierwszym meczu na własnym boisku. The Clarets mieli swoje szanse, jednak z przebiegu spotkania porażka 2:0 była dosyć niskim wymiarem kary.

 

Punktualnie o 13:30 sędzia Mike Dean zagwizdał rozpoczął zmagania w hrabstwie Merseyside. W spotkanie bardzo odważnie rozpoczęli goście. Już w 4. minucie z linii bramkowej zmuszony był wybijać Trent Alexander-Arnold po błędnej decyzji Alissona Beckera. Poza tą sytuacją w pierwszym kwadransie w zasadzie nic więcej się nie działo. Stan ten odmienił się już w 18. minucie kiedy to po akcji wykreowanej przez dwóch graczy nabytych w poprzednim sezonie gospodarze wyszli na prowadzenie. Po nieudanej akcji Burnley Liverpool ruszył z kontrą i gdy wydawało się, że nic już z tego nie wyniknie Kostas Tsimikas dośrodkował prosto na głowę Diogo Joty, który pewnie umieścił piłkę w siatce. Niedługo musieli czekać kibice by znów mogli dać ponieść się emocjom, bo już dziewięć minut później penetrującym podaniem popisał się Harvey Elliot, a jeszcze lepszym uderzeniem wykazał się Mohamed Salah. W pierwszej chwili Mike Dean uznał drugiego gola, jednak po interwencji VAR został on odwołany ze względu na kilkucentymetrowego spalonego. Goście również mieli swoje szanse, ale za każdym razem gdy gracze Burnley otrzymywali piłkę w polu karnym rywala podejmowali drastycznie złe decyzje. W ostatniej minucie podstawowego czasu pierwszej połowy doskonale zachował się James Tarkowski, który po rzucie wolnym ograł brazylijskiego golkipera, wywalczył pozycję do strzału głową, ale jego uderzenie minęło słupek zupełnie niebronionej bramki Liverpoolu. W konsekwencji na przerwę zawodnicy schodzili przy wyniku 1:0.

 

Niemal od razu po wznowieniu piłka znalazła się w siatce Alissona. Piłkarze Burnley rozegrali bardzo efektowną akcję zakończoną dośrodkowaniem. Niestety dla kibiców The Clarets wykańczający Ashley Barnes znajdował się na bardzo wyraźnym spalonym. W kolejnych minutach Liverpoolczycy bardzo regularnie starali się zagrażać bramce rywali, ale fenomenalną dyspozycją popisywała się formacja defensywna gości. Doskonałe okazje wypracowali sobie Mohamed Salah oraz Sadio Mane ale za każdym razem któryś z obrońców był na posterunku. Ciężkie chwile przeżywał Nick Pope po 60. minucie, kiedy gospodarze zamknęli rywali pod ich polem karnym w hokejowym zamku. Mimo licznych prób prowadzenie cały czas utrzymywało się na poziomie z końca pierwszej połowy. Ten stan nie mógł trwać jednak wiecznie. W 69. minucie Virgil Van Dijk uruchomił Elliota na skrzydle, ten wystawił do Alexandra-Arnolda który znalazł podaniem zupełnie niepilnowanego Sadio Mane w polu karnym Burnley. Dla Senegalczyka była to już formalność. Przyjął, obrócił się i pewnie strzelił w dolny róg bramki. Do końca meczu podopieczni Jurgena Kloppa naciskali, dążyli do powiększenia prowadzenia, ale bezskutecznie. Po ostatnim gwizdku na tablicy pozostał wynik 2:0.

 

Liverpool FC – Burnley FC 2:0
Bramki:
18' Jota, 69' Mane 
Liverpool:
Alisson – Alexander-Arnold, Matip, Van Dijk, Tsimikas (90+2' Gomez) – Elliot, Henderson, Keita (81' Thiago) – Salah, Jota (81' Firmino), Mane
Burnley: Pope – Lowton, Tarkowski, Mee, Taylor – Gudmundsson (80' Pieters), Brownhill, Cork, McNeil – Wood (75' Rodriguez), Barnes
Sędziował: Mike Dean

Kacper Lewandowski – Poinformowani.pl

Kacper Lewandowski

Aplikant Radcowski, prywatnie ogromny kibic Premier League, śledzę też ligę włoską, portugalską i polską.