Siatkówka - MŚ U18: pięć powodów do nerwów, tie-break dla Brazylii

Siatkówka - MŚ U18: pięć powodów do nerwów, tie-break dla Brazylii

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 28.09.2021, 20:28

Drużyna prowadzona przez Andrzeja Pecia nie awansowała do półfinału po porażce z Rosją, a więc czekały ją jeszcze mecze o miejsca 5-8. Polki w pierwszym z nim zmierzyły się z Canarinhas. Biało-Czerwone musiały przełknąć gorycz porażki po naprawdę zaciętym spotkaniu.

 

Biało-Czerwone zaczęły od prowadzenia 3:1 i przez pewien czas utrzymywały dystans. Później jednak świetnie zaczął pracować brazylijski blok, na który nadziały się Pietrzak i Staniszewska i na tablicy pojawił się remis. Wtedy rywalki nabrały tempa i gdy przejęły prowadzenie na 7:5, o czas poprosił Andrzej Peć. Polki nie mogły sobie poradzić z czujnymi na siatce przeciwniczkami, a jak już udało im się przedrzeć na drugą stronę to ślepo uderzały w aut. Na półmetku było już 14:10 dla Canarinhas. Nasze siatkarki próbowały jeszcze ratować sytuację, ale bezskutecznie - po brazylijskiej stronie dobrze pracowała obrona, a i zagrywka pomagała w zdobywaniu punktów. Ostatecznie to zawodniczki z Ameryki Południowej rozpoczęły ten mecz od zwycięskiego seta - 17:25.

 

W drugiej partii Brazylijki również nie spuszczały z tonu, jeśli chodzi o stawianie szczelnego bloku. Świetną zagrywkę posłała Maestri, co dało im czwarty punkt przy tylko jednym dla Polek. Trzeba było szukać elementu, w którym zawodniczki trenera Pecia mogły zaskoczyć rywalki. Raz udało im się powstrzymać atak na lewym skrzydle, ale po chwili znów nie popracowała obrona - 2:5. Zawodniczki obu drużyn wymieniały się punktowymi akcjami, więc niezmiennie przewaga była po stronie Canarinhas. W zespole rywalek błyszczała de Andrade Costa Gandra, którą naprawdę ciężko było powstrzymać w ataku, tym bardziej, że Polki nie czytały dobrze zamiarów rozgrywającej. Wkrótce trafił się jednak lepszy moment w grze i Biało-Czerwone zbliżyły się do rywalek na 8:9, a po chwili błąd popełniły Brazylijki i był remis. Wtedy coś odrodziło się w naszej drużynie, która zaczęła pewniej atakować, a as serwisowy Lenik dał nawet niewielkie prowadzenie.  Tym razem to Canarinhas musiały gonić Polki. Nasze reprezentantki zaczęły znacznie lepiej grać na linii blok-obrona i zanotowały pokaźną serię, którą przerwała dopiero Nezzo - 17:14. Kolejne akcje także trafiały na konto Biało-Czerwonych, ale do samego końca musiały uważać, bo Brazylijki obroniły kilka piłek setowych - 25:22.

 

Przegrany set był dla Canarinhas bodźcem, który pobudził je do działania. W trzeciej partii od razu zdobyły dwa "oczka" z rzędu. Polki dotrzymywały im kroku - po zepsutej zagrywce de Oliveiry był remis 6:6. Pojawił się jednak problem z utrzymaniem serwisu kolejnej przeciwniczki i Brazylijki znów miały dwa punkty w zapasie. Gasły nasze reprezentantki z każdym kolejnym straconym punktem, dlatego przy stanie 7:11 o czas poprosił Andrzej Peć. Rady trenera nie przełamały jednak złej passy, bo brazylijski blok wciąż był ogromną zmorą Polek. Wkrótce udało się odrobinę zniwelować różnicę, ale potrzebna była konsekwencja. I tego trzymały się nasze zawodniczki, bo odrobiły straty  z nawiązką - bezpośredni punkt z zagrywki zdobyła Stambrowska i było już 18:16 dla Polski. Później przyszły jednak gorsze decyzje i znów niewielka przewaga trafiła w ręce rywalek. Canarinhas całkowicie zdominowały boisko w końcowej fazie seta, a kropkę nad "i" postawiła Costa Gandra - 22:25.

 

To była ostatnia szansa na to, by Polki jeszcze przedłużyły swoje szanse w tym meczu. I na całe szczęście miały jeszcze na to siły - zaczęły od dwupunktowej przewagi, by z każdą akcją podejmować lepsze decyzje w swoich akcjach. Po raz pierwszy trener Brazylii o czas poprosił w momencie, gdy Biało-Czerwone prowadziły 6:3. To jednak nie przyniosło zamierzonego efektu, bo nasze siatkarki powróciły do swojej dobrej gry z drugiego seta i w pewnym momencie miały w zapasie już pięć "oczek". Canarinhas przez pewien czas punkty zdobywały tylko dzięki popsutym zagrywkom naszych reprezentantek - 15:9. W tym secie wszystko szło po myśli drużyny Andrzeja Pecia. Pewne ataki w każdą strefę boiska przynosiły oczekiwany skutek. Były momenty, gdzie  Brazylijki potrafiły zaskoczyć, ale wypracowana przewaga pozwoliła na spokojne rozegranie dalszej części seta. Atakiem z prawej flanki zakończyła się walka o tie-breaka - 25:19.

 

W tie-breaku liczył się każdy punkt, a dwa pierwsze niestety padły łupem Canarinhas. Biało-Czerwone szybko jednak wyrównały wynik, a punkt dający im prowadzenie zdobyły podwójnym blokiem. I do stanu 4:4 gra była wyrównana, ale niepotrzebny błąd w ataku Polek pozwolił rywalkom objąć prowadzenie po raz drugi w tym secie. Trzypunktowa seria dodała Brazylijkom skrzydeł, które od połowy partii szły jak po swoje - 5:9. Podopieczne Andrzeja Pecia dzielnie walczyły i był moment, gdzie różnica wynosiła tylko jedno "oczko", ale nie udało im się wykorzystać szansy. Rywalki z Ameryki Południowej triumfowały po tym, jak atak zerwała jedna z Polek - 11:15.

 

Polska - Brazylia 2:3 (17:25, 25:22, 22:25, 25:19, 11:15)

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.