Siatkówka - MŚ U21: mecz niewykorzystanych szans - Polacy zagrają o brąz

Siatkówka - MŚ U21: mecz niewykorzystanych szans - Polacy zagrają o brąz

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 02.10.2021, 21:23

Niestety, marzenia siatkarskich kibiców nie stały się faktem. Reprezentacja Polski do lat 21 prowadzona przez Daniela Plińskiego przegrała z Włochami w tie-breaku i nie awansowała do finału mistrzostw świata. Wiele było zmarnowanych szans w tym spotkaniu, ale pozostaje jeszcze walka o brąz.

 

Dobrze wyglądał premierowy set w wykonaniu Polaków. Od asa serwisowego zaczęli rywale, a po chwili wynik wynosił już dwa "oczka" przewagi Italii, ale Polacy szybko wyrównali na 4:4. Włosi grali jednak dynamicznie i dość pewnie czuli się w ataku ze skrzydeł, dzięki czemu udawało im się utrzymywać dwa punkty w zapasie - przynajmniej do stanu 12:10. Wtedy na zagrywce pojawił się Kraut i w tajemniczy sposób przeciwnicy zaczęli popełniać sporo błędów własnych. Flotowa zagrywka naszego zawodnika sprawiła problemy drużynie znad Półwyspu Apenińskiego, co w efekcie kończyło się autowymi atakami i tym razem Biało-Czerwoni mieli trzy punkty więcej - 12:15. Włosi trochę stanęli w miejscu i choć udawało im się grać punkt za punkt, to ta efektywność nie była już tak wysoka, jak na początku. Bardzo dużo błędów wynikało z niedokładnych ataków. Po naszej stronie nie było natomiast takiego problemu, a Urbanowicz uruchomiony ze środka był nie do zatrzymania. Później w kilku akcjach Włosi nie poradzili sobie także w obronie i było już 23:18 dla podopiecznych Daniela Plińskiego. Zwycięski set stał się faktem po tym, jak zagrywkę w aut posłał Cianciotta.

 

Tym razem pierwsze punkty należały do Biało-Czerwonych. Po efektownym podwójnym bloku było już 0:2, ale wkrótce na zagrywce pojawiło się objawienie tego sezonu - Alessandro Michieletto, który wraz z seniorską reprezentacją Włoch zdobył mistrzostwo Europy. Ujawnił on drobne mankamenty w obronie Polaków i na tablicy pojawił się remis. Drużyna Daniela Plińskiego wiedziała jednak, czym może zapunktować i ta broń nie zawiodła. Gdy polski mur zamknął kierunek Rinaldiemu, o czas poprosił trener Frigoni. To jednak na niewiele się zdało, bo po powrocie na boisko szybko z dwóch punktów przewagi na korzyść Polski zrobiły się cztery - 8:12. Było jednak na co uważać, bo Włosi tak łatwo skóry by nie sprzedali, toteż szybko zniwelowali straty. Na szczęście wciąż popełniali jednak błędy w polu serwisowym i zbyt daleko celowali w ataku. Biało-Czerwoni zanotowali świetną serię i wynik 17:12 zdecydowanie dawał im bezpieczną pozycję oraz spore pole do popisu. Jeśli mielibyśmy wskazać najlepszy element w grze Polaków, chyba byłby to skuteczny i szczelny blok. W tym przypadku funkcjonowało wszystko, w najważniejszych momentach. Reprezentacji Italii udało się wybronić trzy piłki setowe, co zdecydowanie podkreśla ich wolę walki, ale wypracowana wcześniej przewaga pozwalała naszym na drobne potknięcia takie, jak zepsuta zagrywka Pawluna. Kropkę nad "i" skutecznym atakiem postawił Dulski i nasi siatkarze byli o krok od wielkiego finału. 

 

Byli o krok, ale ten jeden ostateczny musieli jeszcze postawić. Biało-Czerwoni mieli jednak na początku drobne problemy z komunikacją, a co za tym idzie, skuteczną obroną. Później na blok nadział się Dulski i Azzurri prowadzili już 5:2. Impas w naszej drużynie wreszcie przełamał Strulak, ale było co odrabiać - 8:4. Rywalom wychodziło wszystko. Po naszej stronie wkradło się szarpane przyjęcie i niewykorzystane szanse w ataku. Ciężko było znaleźć sposób na tak grających Włochów. Długie serie Biało-Czerwoni przerywali tylko co jakiś czas i w pewnym momencie rezultat wynosił już 16:9 dla przeciwników. Jedna z dłuższych akcji w tym secie mogłaby być przełamaniem dla naszych, ale wtedy wyszło doświadczenie Michieletto, który świetnie wybrnął z sytuacji. Młody przyjmujący był zdecydowanym liderem na boisku, a jego drużyna coraz pewniej kroczyła po zwycięstwo w tej partii. Trzeba niestety przyznać, że Italia zaczęła grać swoją siatkówkę i całkowicie zdominowała Polaków, zwłaszcza w drugiej połowie seta. Wysoką przewagę podsumował Stefani punktowym blokiem.

 

Zrobiło się poważnie bo Włosi faktycznie zaczęli grać świetną siatkówkę. Można było więc oczekiwać wyrównanej czwartej partii i taką właśnie zapowiadał początek. Drużyny zaczęły wymieniać się punktowymi akcjami i tablica wyników cały czas wskazywała remis. Po nieudanym serwisie Strulaka Włosi byli minimalnie lepsi, ale trzeba było uważać, by nie odskoczyli zbyt mocno - 6:4. Podopieczni Daniela Plińskiego popełniali jednak niepotrzebne błędy - siatki dotknął Urbanowicz, co dało Italii kolejny darmowy punkt. Wreszcie zafunkcjonował ponownie biało-czerwony blok, którego dawno niestety nie było i to było tylko "oczko" różnicy, a więc kontakt z przeciwnikiem cały czas był widoczny - 10:9. Przez dłuższy czas jednak gra przebiegała pod znakiem wymiany ciosów. Wkrótce piłkę przechodzącą bezbłędnie wykorzystał Urbanowicz i doprowadził do remisu, natomiast długo nie mogli nasi przechylić szali na swoją stronę. To zemściło się niestety kolejnymi akcjami w wykonaniu Italii, która tylko powiększyła swoje prowadzenie - 19:16. I nagle nastąpił zryw, chyba trochę wymuszony przez trenera Plińskiego - Polacy odrobili trzy "oczka" straty w końcowej fazie seta i mogli jeszcze walczyć o zwycięstwo. Nie obyło się jednak bez kontrowersyjnych decyzji sędziego i Włosi doprowadzili do tie-breaka.  

 

Asem serwisowym weszli reprezentanci Italii w decydującego seta. Później skuteczny atak dołożył jeszcze Michieletto i to były już dwa "oczka" na koncie Azzurrich. Największym problemem dla Biało-Czerwonych okazał się właśnie ten młody przyjmujący, który kończył praktycznie wszystko, co tylko dostawał pod rękę - 4:1. Polacy byli całkowicie bezradni. Po tym, jak przewaga rywali już na początku wzrosła do czterech punktów, o czas poprosił trener Pliński. Po przerwie nic się niestety nie zmieniło - kulało rozegranie, brakowało odpowiednich decyzji podejmowanych przy ataku, a siatkarze  Angiolino Frigoniego bawili się w najlepsze - 7:1. Biało-Czerwoni jeszcze walczyli, udało im się odrobić kilka punktów straty przy zagrywce Kwasigrocha. W tie-breaku każda akcja liczyła się jednak podwójnie i ta różnica okazała się nie do odrobienia. Włosi zameldowali się w wielkim finale po bloku na Dulskim, a reprezentacji Polski pozostało jeszcze coś do zrobienia - mecz o brąz mistrzostw świata.

 

Włochy - Polska 3:2 (20:25, 20:25, 25:11, 25:20, 15:12)

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.