Sobota z Premier League. Chelsea lepsza w Derbach Londynu

  • Data publikacji: 18.08.2018, 20:35

Obfitującą w bramki i emocje sobotę zapewnili kibicom angielskiej piłki piłkarze Premier League. Głównym daniem, choć podanym na deser, były derby Londynu i tylko tym meczem można byłoby się nasycić. Pozostałe mecze także jednak miały sporo do zaoferowania.

 

Dzień rozpoczął się od spotkania Cardiff z Newcastle. Antybohaterem meczu został Kennedy. Brazylijczyk w 33. minucie powinien wylecieć z boiska po brutalnym faulu, ale sędzia nie ukarał go nawet żółtym kartonikiem. Pierwszą połowę skończył, nie notując ani jednego celnego podania. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce 8 lat temu, kiedy podobnym osiągnięciem popisał się Nikola Kalinić w barwach Blackburn. Rafa Benitez dał Kennedy’emu szansę rehabilitacji i piłkarz Newcastle zagrał cały mecz. W ostatniej minucie mógł zostać bohaterem, ale nie strzelił karnego i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

 

Odblokował się Harry Kane, który przełamał klątwę sierpnia i w końcu zdobył gola. Jego Tottenham pokonał Fulham, choć jeszcze kwadrans przed końcem meczu utrzymywał się wynik remisowy.

 

Łukasz Fabiański wciąż bez choćby punktu w nowym sezonie. Dziś była doskonała okazja do wygrania meczu, gdyż na własnym stadionie West Ham podejmował Bournemouth. Młoty zagrały dobrą pierwszą połowę, udokumentowaną golem Arnautovicia z rzutu karnego. W drugiej części spotkania Wisienki jednak odrobiły straty, a następnie pogrążyły rywali.

 

***

 

Hitowym starciem były derby Londynu rozgrywane na Stamford Bridge. Spotkanie jak zwykle zapowiadało się wybornie i kibice, którzy zdecydowali się oglądać to starcie, na pewno nie żałują wyboru. 

 

Mocno mecz rozpoczęła Chelsea, zmuszając gości do popełniania błędów w rozegraniu. Szybko za sprawą Pedro strzeliła gola, który wykorzystał dobre podanie wzdłuż bramki od Marcosa Alonso. Wcześniej świetnym przerzutem popisał się Jorginho, który uruchomił na lewej stronie skrajnego defensora, gubiąc linię obrony Kanonierów. 

 

Arsenal był oszołomiony, ale potrafił odgryźć się rywalom. W 20. minucie kapitalną okazję zmarnował Aubameyang, w czystej sytuacji uderzając wysoko ponad bramką. Niewykorzystana szansa była przyczynkiem do straty drugiego gola. Znowu pogubiła się obrona Arsenalu, Morata w polu karnym ograł Mustafiego i pewnie pokonał Cecha. 

 

2-0, mecz u siebie, pełna dominacja. To Chelsea grała w piłkę, miała kontrolę, dyktowała tempo gry. Co więc stało się w ostatnim kwadransie pierwszej połowy? Trudno w to uwierzyć, ale Arsenal stworzył sobie bodaj 5 stuprocentowych okazji, z których wykorzystał dwie. Kanonierzy do życia wrócili za sprawą goli Mkitarjana i Iwobiego. Ci sami jednak pudłowali fatalnie w innych sytuacjach.

 

Druga połowa nie była już tak obfitująca w emocje jak pierwsza. Arsenal cofnął się do defensywy, choć mieli rywala chwiejącego się w ringu. Praktycznie nie tworzyli sytuacji, notując tylko jeden celny strzał. A Chelsea? Sarri wprowadził na boisko Kovacicia i Hazarda i właśnie po akcji Belga gola strzelił Alonso. 

 

W pojedynku nowych trenerów Sarri okazał się lepszy od Emery'ego, choć trudno jednoznacznie to stwierdzić. Chelsea wygrała mecz i prowadziła grę, ale gdyby Arsenal wykorzystał choć połowę swoich okazji, to wynik byłby inny. Prawda jest taka, że to dopiero początek sezonu, piłkarze wciąż się zgrywają lub wracają do sił po mundialu. Póki co można stwierdzić, że charakter posiada zarówno Arsenal, który odbił się od dna i odrobił dwubramkową stratę, a także Chelsea, która dała się dogonić Kanonierom, ale ostatecznie zadała decydujący cios w końcówce.

 

***

 

Komplet wyników:

 

Cardiff 0-0 Newcastle

 

Everton 2-1 Southampton

Walcott 15’, Richarlison 31’ – Ings 54’

 

Leicester 2-0 Wolves

Doherty (sam.) 29’, Maddison 45’

 

Tottenham 3-1 Fulham

Lucas 43’, Trippier 74’, Kane 77’ – Mitrovic 52’

 

West Ham 1-2 Bournemouth

Arnautovic 33’ – Wilson 60’, Cook 66’

 

Chelsea 3-2 Arsenal

Pedro 9', Morata 20', Alonso 81' - Mkitarjan 37', Iwobi 41'