Lotto Ekstraklasa: Wisła Kraków rozgromiła Lecha w Poznaniu

  • Dodał: Jakub Zegarowski
  • Data publikacji: 19.08.2018, 19:55

Lech Poznań niespodziewanie przegrał 2:5 (2:1) z Wisłą Kraków w meczu 5. kolejki Lotto Ekstraklasy. "Kolejorz" prowadził już 2:0, ale potem zaczął grać bardzo źle i ostatecznie to goście zapisali na swoje konto cenne trzy punkty. 

 

Od mocnego uderzenia rozpoczęli gospodarze. W jednej z pierwszych akcji Pedro Tiba prostopadle obsłużył Macieja Gajosa, ale ten w sytuacji sam na sam z Mateuszem Lisem strzelił tylko w słupek. Kibice gospodarzy nie musieli jednak zbyt długo czekać na gola. Znakomitą indywidualną akcją popisał się Joao Amaral, najpierw ogrywając Macieja Sadloka, a następnie precyzyjnym strzałem pokonał golkipera gości. Obie drużyny grały bardzo ofensywnie, co spowodowało stwarzanie wielu groźnych sytuacji podbramkowych. "Setkę" zmarnował Jakub Bartosz, strzelając niecelnie z boku boiska, mając przed sobą tylko Jasmina Buricia. Niedługo potem było 2:0. Rafał Pietrzak zagrał piłkę ręką w polu karnym, do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Christian Gytkjaer i pewnym strzałem pokonał Lisa. Lech powinien bardzo szybko strzelić kolejnego gola, lecz Portugalczyk Amaral fatalnie spudłował z pięciu metrów praktycznie do pustej bramki. A że niewykorzystane szanse lubią się mścić, to minutę później goście strzelili kontaktowego gola. Fatalnie w defensywie zachował się Rafał Janicki, wypuścił na czystą pozycję Davida Kostala, a Słowak nie miał żadnych problemów z pokonaniem Buricia. Od tego momentu gra trochę się uspokoiła. Lech zaczął bardziej uważać w obronie, a dodatkowo wkradło się w jego grze sporo niedokładności. Do przerwy warto więc odnotować jedynie strzał z przewrotki Amarala, który spokojnie wyłapał Mateusz Lis. 

 

Wisła Kraków po przerwie odważnie ruszyła do ataku. Najpierw groźny strzał Marcina Wasilewskiego obronił Jasmin Burić, lecz chwilę później był już bezradny. Kostal zagrał piłkę do Imaza, ten piętką odegrał do Ondraska, a Czech skierował piłkę do pustej bramki. Sędzia najpierw odgwizdał spalonego, ale po interwencji VAR-u bramkę słusznie zaliczono. Cztery minuty później goście wyszli na prowadzenie. Mocną futbolówkę w pole karne zagrał Kostal, niefortunnie interweniował Gytkjaer, kierując piłkę do własnej siatki. Niedługo potem Wiślacy podwyższyli prowadzenie, kiedy to precyzyjnym strzałem z pola karnego popisał się Zdenek Ondrasek. Zdezorientowany "Kolejorz" nie za bardzo wiedział, co się dzieje i zupełnie nie potrafił utrzymać się przy piłce. Goście próbowali to jeszcze wykorzystać, dobrą sytuację na skompletowanie hat-tricka miał Ondrasek, jednak uderzył prosto w Buricia. Na nic to jednak nie miało wpływu, albowiem apatyczny i zdenerwowany Lech nie miał żadnego pomysłu na przedarcie się przez obronę Wisły. Krakowianie strzelili jeszcze jednego gola. W 90. minucie gry podanie od Jesusa Imaza pewnie wykorzystał Marko Kolar i tylko dobił bezradnego dzisiaj "Kolejorza". 

Lech poniósł w ten sposób pierwszą porażkę w lidze w tym sezonie, ale wciąż plasuje się na fotelu lidera. Dla Wisły to druga wygrana w sezonu, dzięki której Krakowianie awansowali do pierwszej ósemki Lotto Ekstraklasy.

 

LECH POZNAŃ - WISŁA KRAKÓW 2:5 (2:1)

Bramki: Amaral (8'), Gytkjaer (18'-k.) - Kostal (24'), Ondrasek (51', 61'), Gytkjaer (55'-sam.), Kolar (90')

Lech: Burić – Janicki, Vujadinović, De Marco, Makuszewski – Cywka (76. Tomczyk), Tiba, Jóźwiak (61. Tomasik), Gajos (83. Radut) – Amaral, Gytkjaer

Wisła K.: Lis – Pietrzak, Sadlok, Wasilewski, Bartkowski – Kort, Basha, Košťál (79. Arsenić), Balleste – Bartosz (62. Boguski), Ondrášek (74. M. Kolar)

Żółte kartki: de Marco, Amaral, Tomczyk, Radut - Kostal, Imaz, Wasilewski

Sędzia: Paweł Raczkowski