TAURON Liga: kolejne pewne zwycięstwo Commerceconu

  • Dodał: Seweryn Czernek
  • Data publikacji: 27.10.2021, 19:15

W środowy wieczór na parkiecie TAURON Ligi, w ramach zaległego spotkania 1. kolejki, zaprezentowały się MKS Kalisz i ŁKS Łódź. Starcie to zapowiadało się interesująco, bowiem obie ekipy sąsiadowały ze sobą w tabeli rozgrywek i miały taki sam bilans meczowy. Boisko szybko zweryfikowało te przewidywania, a znacznie pewniej prezentowały się na nim łodzianki, które pewnie pokonały rywalki 3:0 i awansowały na czwartą lokatę w rozgrywkach.

 

Pojedynek w Kaliszu był nadrobieniem ligowych zaległości obu zespołów i zaległym spotkaniem 1. kolejki. Po meczu tym można było spodziewać się wyrównanej gry, bowiem u progu sezonu drużyny prezentują podobny poziom. Pokazuje to tabela, w której MKS i ŁKS zgromadziły do tej pory po 7 punktów z bilansem spotkań 2-2. Mobilizacja po stronie gospodyń była tym większa, że obie wygrane odniosły one właśnie u siebie. Łodzianki natomiast liczyły na podtrzymanie zwycięskiej serii trwającej od niespodziewanego tryumfu nad Chemikiem z 3. kolejki.

 

Początek meczu był wyrównany, a od pierwszych piłek po obu stronach siatki było widać lekką niepewność, co odzwierciedlały popełniane błędy własne. Z czasem wyższy bieg włączyły łodzianki, które przy serii dobrych zagrywek Kamili Witkowskiej wygrały pięć akcji z rzędu i odskoczyły na 5:10. Choć po chwili gospodynie zdołały doskoczyć na dwa "oczka", nie były w stanie dotrzymać kroku rywalkom w późniejszych akcjach. Przyjezdne z biegiem czasu nabierały coraz większego rozpędu, dokładając zdobycze w każdym elemencie, by po punktowym bloku Klaudii Alagierskiej prowadzić już 9:17. Kaliszanki również w decydującej fazie partii pozostawały tłem dla prowadzących, które pewnie zmierzały w kierunku zwycięstwa. Stało się ono faktem po kolejnym skutecznym ataku Weroniki Sobiczewskiej, który dał jej ekipie wygraną 18:25.

 

Siatkarki Commerceconu zanotowały mocne wejście w drugą odsłonę, szybko budując różnicę na swoją korzyść i uciekając po ataku Veronici Jones-Perry na 2:7. Kaliszanki, głównie dzięki punktowym akcjom świetnie grającej od początku Justyny Łukasik, odrobiły część strat, ale nie potrafiły doprowadzić do wyrównania. Po fragmencie gry punkt za punkt prowadzące, dzięki skutecznej "czapie" Witkowskiej, uciekły na 9:14. Choć później zawodniczki MKS-u ponownie doskoczyły do rywalek na dwa "oczka", te nie pozwoliły się dogonić. Powiew świeżości dało wprowadzenie na boisko Karoliny Drużkowskiej, która pewnie kończyła swoje akcje, jednak łodzianki odpowiadały tym samym, zdobywając naprzemiennie kolejne punkty. Ostatecznie przyjezdne zapisały na swoim koncie tego seta do 21, a decydujący atak posłała Jones-Perry.

 

Swoją solidną postawę amerykańska przyjmująca kontynuowała u progu kolejnego seta, a dzięki trzem jej punktom łodzianki szybko wyszły na 1:5. Gospodynie tym razem zanotowały skuteczną pogoń, a dodatkowo zdołały wysforować się na prowadzenie. Świetną dyspozycją w dalszym ciągu popisywały się Łukasik i Drużkowska, dzielnie utrzymujące ciężar ofensywny na swoich barkach, a po ataku tej drugiej na tablicy widniał wynik 13:10. Przyjezdne zdołały jednak wygrać cztery akcje z rzędu i wrócić na prowadzenie. Nie do zatrzymania była Jones-Perry, a trzeci as serwisowy w jej wykonaniu pozwolił drużynie uciec na 14:17. Sytuacja na boisku nabrała rumieńców, kiedy siatkarki MKS-u zbliżyły się do prowadzących na jedno "oczko", co zapowiadało emocjonującą końcówkę. Łodzianki utrzymały jednak nerwy na wodzy i górowały w ostatnich akcjach, by po kolejnym zbiciu Jones-Perry zwyciężyć 22:25, pokonując rywalki 0:3.

 

Energa MKS Kalisz - ŁKS Commercecon Łódź 0:3 (18:25, 21:25, 22:25)

MVP: Roberta Ratzke

Seweryn Czernek

O igrzyskach piszę od niedawna, ale z igrzyskami jestem już od wielu lat. Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Fanatyk wielu dyscyplin, a w Poinformowanych zajmuję się siatkówką, biathlonem, biegami narciarskimi, tenisem oraz podnoszeniem ciężarów.