FIBA Europe Cup: Legia umacnia się na fotelu lidera, Porto pokonane!
fot. PLK/Andrzej Romański

FIBA Europe Cup: Legia umacnia się na fotelu lidera, Porto pokonane!

  • Dodał: Krystian Stefaniuk
  • Data publikacji: 27.10.2021, 22:20

W spotkaniu 3. kolejki FIBA Europe Cup w ramach grupy H warszawska Legia podejmowała w Hali Bemowo ekipę FC Porto. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem stołecznych i ich awansem do kolejnej rundy. 

 

Było to spotkanie zespołów z przeciwległych biegunów grupy. Legia przed tym spotkaniem zajmowała pozycję lidera, a Porto zamykało stawkę. Faworytem byli gospodarze i zaufania swoich kibiców nie zawiedli, choć nie bez problemów. 

 

Lepiej mecz rozpoczęli przyjezdni, mocnym uderzeniem, bo od celnej trójki Jonathana Arledge'a. Za sprawą Grzegorza Kulki Legioniści utrzymywali bezpieczny dystans, lecz to goście prezentowali się lepiej, ale też nie rewelacyjnie. Mecz obfitował w niecelne zagrania i nie stał na najwyższym poziomie. Dopiero na 4 minuty przed końcem pierwszej części gry Legię na prowadzenie wyprowadził Muhammad-Ali Abdur-Rahkman. Na tablicy wówczas widniał wynik 9:7 i bynajmniej nie wynikało to ze świetnej postawy defensywnej drużyn, a raczej z wielu niedokładności, strat i niewymuszonych błędów. Do końca pierwszej kwarty Legia utrzymała prowadzenie, co jednak miało się niebawem zmienić. 

 

W drugiej kwarcie Legia na prowadzeniu była tylko przez jakieś 20 sekund. Zdecydowanie poniżej oczekiwań w zespole gospodarzy spisywał się Strahinja Jovanović, który nie rozgrywał piłki dobrze i notował wiele niecelnych prób rzutowych. Legioniści nie radzili sobie również dobrze na zbiórkach, był moment, że Porto w jednej akcji czterokrotnie doszło do sytuacji rzutowej. 10 prób zza łuku odnotowali Wojskowi, żadna nie zakończyła się powodzeniem, skuteczność była tragiczna. Porto grało szybciej, agresywniej i to się opłaciło, bo w drugiej kwarcie udało się gościom odrobić stratę i wypracować przed przerwą cztery oczka przewagi. Do przerwy 29:33.

 

Po kilku minutach dla trenerów wróciliśmy na parkiet, licząc na lepszą grę polskiej drużyny. Kwarta rozpoczęła się, a jakże, od dwóch niecelnych trójek Grzegorza Kulki. Nie chciała piłka wpaść z dystansu gospodarzom. Porto zostało chwilowo w szatni. Legii udało się wyrównać, a nawet po czterech minutach, za sprawą wreszcie celnej próby z dystansu Kulki, wyjść na prowadzenie. Gra nieco przyspieszyła od tamtej pory. Widoczna była przewaga fizyczna gości, ale to Legia grała teraz lepiej w koszykówkę. Za trzy trafił również Dariusz Wyka, mecz był wyrównany, a Portugalczycy nie odpuszczali, a brylował wśród nich Arledge do spółki z Rashardem Odomesem. Oddech Legii dał ponownie Wyka i kolejną trójką zapewnił swojej drużynie cztery punkty przewagi. W końcu też z dystansu trafił Łukasz Koszarek, momentalnie jednak odpowiedzieli goście, ale Legia wciąż była na prowadzeniu. Przed ostatnią odsłoną trzy oczka przewagi Legionistów i wszystko miało się wyjaśnić w ostatnich 10 minutach. 

 

W ostatniej kwarcie Legia utrzymywała swoją przewagę. Portugalczycy pierwsze punkty zdobyli dopiero w siódmej próbie i razili nieskutecznością. Legia dużo lepiej grała w obronie, stosując wyższy pressing, co przekładało się na skuteczne wybijanie gości z rytmu. Świetnie prezentował się Łukasz Koszarek i wyprowadził Wojskowych na siedmiopunktowe prowadzenie. Adam Kemp i 9 oczek przewagi, tak wysokiej przewagi gospodarze nie mieli w żadnym momencie meczu, świetna czwarta kwarta w wykonaniu podopiecznych Wojciecha Kamińskiego. Porto zostało w ostatnich dziesięciu minutach zdeklasowane, a Warszawiacy spokojnie dowieźli zwycięstwo do końcowej syreny. 

 

To nie był najlepszy i najciekawszy mecz Legii. Rywalowi jednak zabrakło sił w drugiej połowie i dzięki temu Legioniści mogą cieszyć się z trzeciego zwycięstwa w europejskich pucharach. 

 

Legia Warszawa - FC Porto 71:61 (19:14, 10:19, 23:16, 19:12)

 

Legia Warszawa: Abdur-Rahkman 13, Wyka 12, Cowels 10, Kulka 9, Jovanovic 7, Koszarek 7, Skific 7, Kemp 6, Kamiński 0, Didier-Urbaniak 0.

 

FC Porto: Arledge 17, Odomes 15, Kloof 6, Barro 6, Landis 6, Tinsley 5, Voytso 3, Amarante 3, Queiroz 0, Purifoy 0, Soares 0.