PlusLiga: hit kolejki nie zawiódł, ZAKSA podbiła Bełchatów
PI0TR SUMARA/PLS

PlusLiga: hit kolejki nie zawiódł, ZAKSA podbiła Bełchatów

  • Dodał: Seweryn Czernek
  • Data publikacji: 30.10.2021, 17:42

Pierwsze sobotnie spotkanie w ramach rozgrywek PlusLigi z pewnością można było nazwać hitem 5. kolejki. Bełchatowska Skra podejmowała w nim bowiem niepokonaną do tej pory ZAKSĘ, a po tym duecie niewątpliwie należało się spodziewać istnego sportowego widowiska. Oczekiwania potwierdziły się z całym przekonaniem, a po pięciosetowej batalii ze zwycięstwa 3:2 mogli cieszyć się kędzierzynianie, zachowując w dalszym ciągu czyste konto.

 

Lepszy początek pojedynku zanotowali kędzierzynianie, którzy po udanym ataku Łukasza Kaczmarka odskoczyli na 2:5. Gospodarze nie pozwolili rywalom nabrać wiatru w żagle i stopniowo odrabiali stratę, by wreszcie doprowadzić do wyrównania. Choć w późniejszych akcjach przyjezdni ponownie chcieli zbudować sobie przewagę, rywale za każdym razem udaremniali ich zapędy. Świetnie od pierwszych piłek prezentował się na boisku Dick Kooy, którego as serwisowy pozwolił bełchatowianom dogonić jedną z takich ucieczek i doprowadzić do remisu 14:14. Wyrównana gra trwała w dalszym ciągu, a obie ekipy punktowały w każdym elemencie, co zwiastowało interesującą walkę o zwycięstwo. W końcowych fragmentach obie strony popisywały się punktowymi zagrywkami i wielką wolą walki, co ostatecznie do wygranej poprowadziło miejscowych, którzy po skończonym ataku Aleksandra Atanasijevica cieszyli się z tryumfu 26:24.

 

Rozpędzeni siatkarze Skry utrzymywali swoje tempo u progu kolejnej odsłony, szybko uciekając na 3:0 po udanym zbiciu Atanasijevica. Gospodarze długo utrzymywali się z przodu, odpierając ataki rywali, w których szeregach pojawiało się trochę błędów własnych. Po skutecznym ataku Milada Ebadipoura na tablicy widniał wynik 14:11, a prowadzący zdawali się utrzymywać kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Niedługo później z błędu wyprowadzili ich jednak przyjezdni, którzy doprowadzili do wyrównania, by później grać z rywalami punkt za punkt. Ciężar gry bełchatowskiej drużyny dzielnie dżwigał Kooy, zaś po drugiej stronie siatki ostoją w ofensywie był Łukasz Kaczmarek. To właśnie Ci dwaj zawodnicy brylowali w końcowych fragmentach partii, a ich pewność ponownie doprowadziła do gry na przewagi. Ostatnie akcje przyniosły dużo nerwów i błędów serwisowych, a zwycięsko z tej batalii wyszli gospodarze, którym wygraną 29:27 dał Ebadipour.

 

Po wyrównanym początku trzeciego seta na 3:6, po punktowym bloku Kaczmarka, odskoczyli siatkarze ZAKSY. Bełchatowianie nie zrazili się słabszym otwarciem, stopniowo goniąc rywali i z czasem doprowadzając do wyrównania. Dał im je Mateusz Bieniek, który zanotował udaną serię zza końcowej linii i, posyłając dwa asy serwisowe, wysforował swoją drużynę na prowadzenie 11:9. Przyjezdni szybko odrobili jednak stratę, by w środkowym fragmencie wrócić do wyrównanej gry. Tam z przodu utrzymywali się kędzierzynianie, którzy starali się utrzymywać drobną przewagę, by po udanej akcji Kamila Semeniuka wyjść na 16:18. Miejscowi nie mieli zamiaru łatwo oddawać zwycięstwa w tej odsłonie, doprowadzając do remisu i wracając w ostatnich akcjach na prowadzenie. Ostatecznie partia padła jednak łupem przyjezdnych, którzy po zbiciu Kaczmarka wygrali do 23 i tym samym przedłużyli swoje szanse w tym spotkaniu.

 

Rozpędzeni przyjezdni z impetem weszli w czwartą partię, odskakując po błędzie Grzegorza Łomacza na 1:6. Choć gospodarze szybko doskoczyli na dwa "oczka", rywale póki co na więcej im nie pozwalali. Różnica na korzyść gości utrzymywała się w kolejnych fragmentach, ale siatkarze Skry nie ustawali w swojej pogoni, by po skutecznym zbiciu Kooy'a doskoczyć na 13:14. O sile obu drużyn świadczyli ich liderzy, a punktowe akcje w dalszym ciągu przeplatały popełniane błędy własne. Im bliżej końca seta, tym na wyższe obroty ponownie zaczęli wchodzić kędzierzynianie, odskakując po czwartym asie serwisowym Kamila Semeniuka na cztery punkty i 17:21. Ostatnie akcje były już popisem ZAKSY, która pewnie kroczyła w kierunku zwycięstwa i wyrównania stanu meczu, które dał drużynie przy stanie 19:25 Aleksander Śliwka.

 

Początek decydującej partii był wyrównany, ale przyniósł też sporo zepsutych akcji z obu stron. Miłą dla przyjezdnych odmianą był as serwisowy Marcina Janusza, który pozwolił im wyjść na 3:5. W kolejnych akcjach obie drużyny grały punkt za punk, co było znacznie korzystniejsze dla najlepszej drużyny Europy. Ekipa ZAKSY z czasem zwiększyła nawet różnicę na swoją korzyść do trzech "oczek", wychodząc po kolejnym zbiciu Kaczmarka na 6:9. Choć miejscowi chwilę później zbliżyli się do prowadzących na jeden punkt, nie zdołali wyrównać wyniku. Podobna sytuacja miała miejsce w ostatnich akcjach, gdzie bełchatowianie, po czwartej punktowej "czapie" Karola Kłosa, doprowadzili do stanu 12:13 i wielkich emocji w walce o końcowy tryumf. Dwie ostatnie piłki wygrali jednak goście, zwyciężając po skutecznym zbiciu Śliwki 12:15. Kędzierzynianie tym samym wrócili w Bełchatowie z dalekiej podróży i, wychodząc ze stanu 2:0, pokonali gospodarzy 2:3 i pozostali jedyną niepokonaną drużyną na krajowych parkietach.

 

PGE Skra Bełchatów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (26:24, 29:27, 23:25, 19:25, 12:15)

MVP: Łukasz Kaczmarek

Seweryn Czernek

O igrzyskach piszę od niedawna, ale z igrzyskami jestem już od wielu lat. Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Fanatyk wielu dyscyplin, a w Poinformowanych zajmuję się siatkówką, biathlonem, biegami narciarskimi, tenisem oraz podnoszeniem ciężarów.